🍒6🍒
W moim mózgu od razu uruchomił się tryb o nazwie "pierdolec". Zacząłem skakać i machać rękami, niczym gęś szykująca się do lotu. Czekajcie, to gęsi w ogóle latają? Nah, kto by się tym teraz przejmował!
Właśnie mam przed sobą najwspanialszego psa na świecie! Po kilku sekundach już siedziałem na podłodze, a sierść dużego Owczarka Niemieckiego przewijała się przez moje palce. Ahh, te cudowne czekoladowe oczka patrzące na mnie z uwielbieniem. Jesteś mój pieseczku! Nie ma innej opcji.
Decyzja zapadła. Nie chcę łóżka, będę spać na nim. No chyba, że będę mieć ładną pościel. W takim wypadku pójdę na kompromis i po prostu będę spać z nim w łóżku. No czy życie może być lepsze?
- A ja się bałem, że cie zagryzie. - Zaśmiał się Alek - Teraz to się boję, że on bardziej polubi ciebie - Powiedział dalej mając ten wkurwiająco szeroki uśmiech na mordzie.
- Nie no co ty - powiedziałem, a kiedy jego uśmiech, o ile to w ogóle możliwe, poszerzył się jeszcze bardziej od razu dokończyłem - On już woli mnie. Mądry pies wie co dobre.
- Nie podskakuj mi młody, bo z takim wzrostem i tak nie doskoczysz - odparł z chamskim uśmiechem. No nie, walka na teksty? Przecież to było modne w jakimś 2018! Ludzie pomocy, czym mu dojebać?
- Kręcisz mnie jak mikrofalówka talerz - powiedziałem, dopiero po chwili zaczynając zastanawiać się, czy to na pewno nie było z tekstów na podryw.
- Twoje życie jest jak rolka papieru toaletowego. Szare, nudne i do dupy.
- Słucham? - Burknąłem oburzony, a w jego oczach momentalnie pojawił się charakterystyczny błysk. O nie...
- Nie mów słucham, bo cię w y r u ...! - Wykrzyknął urywając w połowie po zobaczeniu mojego karcącego spojrzenia.
- Nie uważasz, że to trochę niestosowne mówić takie rzeczy do swojego syna? - Spojrzałem na niego z miną typowego kuratora, na co ten zamarł na chwilę, otworzył gębę i po chwili zastanowienia, postanowił zmienić temat.
- Chodź, pokażę ci twój pokój.
Wspólnie skierowaliśmy się na górę. Po drodze rozglądałem się po otoczeniu i automatycznie moja pierwszą myślą, było to na ile mogę sobie pozwolić przy naciąganiu go na kasę. Akurat przydałby mi się nowy laptop, ubrania w sumie też. Mamcia byłaby ze mnie dumna.
Przez rozmyślanie o moim bogactwie nie zobaczyłem nawet że Alek stoi już przy drzwiach i trzyma klamkę czekając aż do niego podejdę. No tak. Zatrzymałem się w połowie schodów jak ostatni debil. I pomyśleć że myślenie i wchodzenie po schodach na raz mnie przerosło. Wzruszyłem ramionami i szybkim krokiem podszedłem do Aleka. Przysięgam jeśli mój pokój jest przydki to ukradnę staremu kartę i bez jego wiedzy ogarnę sobie ekipę budowlaną. Tak go naciągnę na kasę, że nawet mamcia będzie przede mną składać pokłony.
- Zapraszam do twojego nowego azylu. - powiedział brunet z uśmiechem i otworzył dla mnie drzwi.
Pierwsze co zobaczyłem to biel. Na szczęście nie oznacza to, że pokój jest podobny do szpitalnej sali. Od razu zauważyłem że jest sporo większy od mojego wcześniejszego pokoju, ale na szczęście nie na tyle żebym czuł się w nim nieswojo. Po prostu mój poprzedni - jak to powiedział Alek "azyl" był raczej małym burdelem na poddaszu, gdzie wszystko ociekało mną. Nowy oczywiście nie miał podjazdu do tamtego, ale uznałem że jest tu duży potencjał. Wystarczy wpierdolic tu tyle ile się da i voilá! Nowa idealna miejscówka godna mej osoby gotowa!
Wyciągnąłem brokat który dla bezpieczeństwa trzymam w kieszeni i zacząłem się obkręcać wokół własnej osi obsypując wszystko wokół siebie. W tym właśnie momencie dostrzegłem coś co powinienem zobaczyć od razu po wejściu tutaj.
- Czy ja mam, cholera, własną łazienkę!? - Krzyknąłem i nie czekając na odpowiedź wbiegłem do niej patrząc z zachwytem na przestronna narożną wannę. Takie kocham najbardziej, chociaż jedyny raz kiedy było mi dane z takiej korzystać to na wakacjach w Chorwacji.
Czyli życie jednak może być piękne.
- Mam nadzieję, że wszystko ci pasuje, chciałbym nadrobić stracony czas, więc zależy mi na tym żebyś czuł się tutaj komfo... - Alek nie skończył swojej jakże wspaniałomyślnej wypowiedzi, ponieważ wypchałem go z pokoju, zamaszyście zatrzaskując mu drzwi przed nosem. Oczywiście pieska sobie zostawiłem.
Zchyliłem się do futrzaka i z głośnym westchnięciem zacząłem mówić pół do niego pół do siebie.
- No i co on sobie wyobraża? "Oj tak kochany syneczku, jesteśmy super rodzinką, zależy mi na tobie tak, że w cale nie spierdoliłem na okres większości twojego nastoletniego życia!" - Zirytowany sarknąłem udając przesłodzony głos tego barana.
Naciągnij na kasę i zostaw tak jak on zostawił ciebie. Tak, właśnie tak zrobie. Pożałuję że kiedykolwiek się urodził. Będę najwredniejszą, najpaskudniejszą wersją siebie. Będę klnąc jak jebany szewc, zostawać syf jak świnia, wydawać pieniądze jak ruska milionerka. Żadnych ograniczeń.
Pożałuje, że to akurat ten plemnik wygrał wyścig o śmierć i życie, tworząc mnie.
Jego największy koszmar.
🍭🍭🍭
Eee ja nawet nie wiem co to jest. Ile minęło od ostatniego rozdziału, rok? Mam nadzieję że mniej...
W każdym razie dodaje ten rozdział na pełnej chillerze i w głębi duszy mam nadzieje, że dzięki darmowymi simsami 4 zachce mi się tu coś raz na jakiś czas przepisać.
Nara 💀
- chyba 2taurus (sory po takim czasie nawet nie pamiętam swojej nazwy)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro