Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6


Na kanapie obok Tylera siedział Owen i Jacob , a na fotelach Marcus i Thomas. Ucieczkę niebieskookiego uniemożliwił Harry, który dopiero po kilku minutach zauważył, że Burek uciekł. Zanim się zorientował wpadł z ogromną prędkością na Louisa i teraz biedny rudy wilczek leżał pod nim i piszczał nie miłosiernie.

- Jezu, Burek przepraszam!- powiedział zmieszany po czym podniósł się szybko i wziął na ręce biedną stratowaną kulkę.

- Co tu się dzieje?!!! Miałeś tylko go nakarmić! Spójrz na niego ma zwichniętą łapę przez twój niezdarny tyłek i czemu on jest kuźwa wilkiem?!!- Darł się jak opętany Tyler.

-Emmm... B...o on chciał mnie wystraszyć i się zmienił ale mu nie wyszło i jest teraz małą pokraką, która ledwo stoi!- próbował skleić zdanie loczek.

-Ehhhh jesteś taką ciamajdą, po co ja cię tu trzymam, a no tak twój ojciec mi płaci.- jego słowa wywołały salwę śmiechu jego towarzyszy.

Harry upokorzony spuścił głowę, a Louis ze strachu zapomniał jak się oddycha i obsikał ulubioną bluzkę Harrego. Był przecież wilkiem kto mu zabroni?

- Fuj! Burek!

- Haroldzie Edwardzie Styles ogarnij się! On ma na imię Louis, a nie Burek!

- Przepraszam- pisnął jak mała dziewczynka.

Lou nie wytrzymał i po chwili śmiał się po swojemu co chwile patrząc na ,minę Harrego. Może był skazany na łaskę wampirów ale na Boga wystraszony Harry był po prostu uroczy.

-Widzisz nawet kundel się z Ciebie śmieje... No dobra sprawdźmy jego pozycje w stadzie. Owen!!! Weź sprawdź.

- Ale czemu ja? Przecież on niedawno sikał!

- Bez gadania!!- wydarł się Tyler.

Nie zbyt zadowolony wstał i podszedł do Harrego i z odrazą zabrał od niego wilka. Położył go na ziemi do góry brzuchem i zaczął sprawdzać. Zawstydzony Lou położył swój ogon na jego letko zaokrąglony brzuszek. No halo on go nie zna, nie da się powąchać! Owen na reakcję dzieciaka wybuchnął smiechem.

- Spokojnie nie chcę Cię poznawać.- odrzekł rozbawiony.

Wilczek z zawstydzenia opuścił wzrok i dziękował, że jest teraz wilkiem.

- No to więc tak mały jest omegą.

- Znowu?-jęknęli pozostali towarzysze .

- Hahah to dobrze! Nic nam nie grozi, to omega co oznacza, że w stadzie jest tylko do opieki nad szczeniętami. Fuj i może też je mieć... Jednak myślałem, że w jego rodzinie ktoś odziedziczy gen po ojcu. No cóż rodzina mięczaków.- powiedział patrząc na Louisa jak na niechciany owad.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro