eleven;
rozdział krótszy, zgodnie z moją nową taktyką dodawania rozdziałów:-) mam nadzieję, że was to nie zniechęci
na końcu rozdziału znajduje się ważna notka dla osób, które lubią być ze mną w czynnej interakcji, więc jeżeli się do nich zaliczacie, obczajcie
Michael wyglądał przez okno w nadziei zobaczenia chociaż promyczka nadziei, który już dawno wypalił się w jego wnętrzu. Informacja o zwolnieniu Luke'a z posady szybko obiegła ośrodek, a wraz z nią mentalna agonia i przygnębienie, które dopadło Michaela. Nie chciał, żeby tak zakończyła się ich przygoda. Miał szczeniacki tok myślenia, liczył na wieczne szczęście w idealnym związku z Hemmingsem, na brak problemów i krętych dróg. Nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo się przeliczył.
Nie musiał czekać długo, aby jego oczom rzuciła się przechodząca przez wybieg znajoma sylwetka i tłum bardziej obłych i szczupłych za nią. Luke właśnie w tym momencie trzymał rączkę walizki w swojej zlodowaciałej dłoni i twardo zmierzał ku bramie, ignorując pożegnalne nawoływania chłopców, którzy odprowadzali go do auta. Był wypchnięty z egzystencji. Nie umiał poskładać myśli, słów, gestów. Opuszczał miejsce, do którego przywiązał się w tak krótkim czasie. Opuszczał miejsce, które tak szybko oswoił w swojej głowie i nazywał drugim domem. Opuszczał miejsce, w którym był Michael.
Luke nie mógł być bardziej nieżywy, niż w tym momencie.
~*~
Logicznym było, że Michael nie pożegnał się z Luke'iem. Po ośrodku krążyło zbyt wiele plotek i pogłosek, żeby mogli odważyć się na chociaż sekundę normalnej rozmowy. Nie patrzyli na siebie nawet mijając się na korytarzu, byli dla siebie obcy.
Brandon również nie zwracał uwagi na nastolatka, a ten miał po jakimś czasie wrażenie, że opiekun po prostu zaczął nim gardzić. Unikali go też wszyscy inni, ignorowali jego proste prośby, patrzli w inną stronę, gdy chciał do nich podejść. Jedynie Ashton i Calum zostali przy nim i wspierali jego załamującą się w pół osobowość, jednak nie za darmo. Oni też stracili uznanie i szacunek, znajomych i prestiżowe miejsce w hierarchii tamtejszej młodzieży. Reasumując – wszyscy trzej byli na przegranej pozycji.
- Michael, minęły trzy dni. - Ashton usiadł na podstarzałym łóżku kolorowowłosego, a ten jeszcze bardziej zakopał się pod kołdrą. - Nie zachowuj się jak dziecko, to nie koniec świata.
- Dla ciebie – mruknął.
- Znowu to robisz. Znowu grasz pokrzywdzonego bachora. Przestań, to zaczyna robić się nudne.
Calum przytaknął Irwinowi i przyciągnął krzesło w ich stronę, zanim usiadł na nim ciężko.
- Luke to tylko pierwszy lepszy facet – skwitował, klepiąc po plecach przyjaciela, który rozpłakał się jeszcze bardziej na dźwięk charakterystycznego imienia. - Zresztą, jest stary, a to tylko kwestia czasu, zanim zamieni się w totalnie wysuszonego, pomarszczonego rodzynka.
- Nie pomagasz.
- Staram się! - Calum krzyknął w stronę blondyna, a ten zachichotał pod nosem. Naprawdę lubił Caluma. Ale nie to było teraz priorytetem.
Michael ledwo słyszał ich rozmowę. Wszystkie słowa zagłuszał natłok myśli, który pałętał mu się po głowie.
Już nigdy nie zobaczy Luke'a.
Już nigdy nie usłyszy jego głosu, nie dotknie jego dłoni.
Nie pocałuje go.
Nie będzie mógł cieszyć się jego towarzystwem.
Nie będzie...
- Michael, czy ty w ogóle nas słuchasz? - Ashton pomachał dłonią przed jego twarzą, a ten wzdrygnął się i skinął niemrawo.
- Tak, tak sądzę.
- Dobrze. - Westchnął. - Rozmawialiśmy o tym, jak to wszystko powinno potoczyć się, jeżeli mamy wyciągnąć cię z tego żenującego dołka.
- I co wymyśliliście?
- Cóż... - Calum parsknął pod nosem i otoczył ramieniem Ashtona, zanim kontynuował. - Jeżeli nie możesz zwalczyć ognia wodą, zrób to ogniem.
~*~
Kolejny dzień był lepszy.
Niespodziewane, a jednak.
Clifford pierwszy raz od dłuższego czasu stanął na nogi i zmienił przepoconą koszulkę. Umył zęby i uczesał włosy. Posprzątał pokój. Wszystko wracało na odpowiednie tory.
Apogeum jednak nadeszło w momencie, gdy Calum i Ashton wbiegli do jego klitki o trzynastej dwadzieścia trzy, z dziwnymi, poszarzałymi kartami i dwoma płytami kompaktowymi.
- Mamy to – Irwin zaczął bez ogródek, wymachując jedną z nich przed twarzą szesnastolatka. - Mamy. To. Kurwa.
- Mamy co? - Michael posłał mu pytające spojrzenie.
- Dowiesz się niedługo. Najważniejsze, że wszystko będzie dobrze.
Kolorowowłosy posłał im blady uśmiech i przycupnął na łóżku. Dziękował Bogu, w którego istnienie często powątpiewał, że po przeprawie przez tak ciężkie drogi trafił wreszcie na dobrych ludzi.
Chłopak wyciągnął komórkę z tylnej kieszeni swoich dresów, w całym tym amoku zapomniał w ogóle, że ją posiadał. Odblokował urządzenie szybkim ruchem, a zdziwienie przyodziało jego twarz, gdy zobaczył treść najnowszej wiadomości. Ostatniej, jakiej się spodziewał.
„Nie zapomnij o mnie. Tak jak ja nie zapomniałem o tobie. Luke"
Uśmiech na twarzy nastolatka powiększył się wyraźnie, a jego policzki przybrały odcień purpury, szczęście uderzyło w niego gwałtownie i boleśnie, wciąż jednak przyjemnie.
Ashton miał rację, wreszcie wszystko będzie dobrze.
- - - - - - -
hejka, dzieciaki.
tęskniliście? ja bardzo.
okej, często piszecie do mnie w wiadomościach prywatnych i na strumieniu z prośbą o podanie interesujących filmów, zespołów czy książek, więc stwierdziłam, że po co mam babrać się z wymienianiem tego wszystkiego osobno, skoro mam inne, mniej kłopotliwe źródła.
uwaga, reklama alert:
jeżeli chcecie poznać moje preferencje odnośnie czegokolwiek i zdanie o czymkolwiek, zapraszam na;
filmweb - http://www.filmweb.pl/user/nekomleko
moją playlistę muzyczną na youtubie - https://www.youtube.com/playlist?list=PL6ZU7hInkmH32exKA9QO86r2Uk6iTcQ3Z
tumblra, ładne zdjęcia, kwintesencja mojej osobowości i estetyki - http://wirusy.tumblr.com/
mojego instagrama, urywki z codzienności, sentymentalne zdjęcia słabej jakości - https://www.instagram.com/cacthecreator/
twittera, czyli miejsce skupiające w sobie dank memy, śmieszne koty i informacje o rozdziałach - https://twitter.com/oopsmytyler
i snapchata, na którego - obiecuję - poakceptuję was wszystkich, jak tylko będę miała zwiększony transfer. wiem, mam zaległości. - @lord_cac
żeby ułatwić wam sprawę, bo z tego co wiem, na rozdziałach linki nie działają, umieściłam je też w swoim wattpadowym opisie i w justpaste, do którego przejść możecie klikając w link zewnętrzny
to tyle. przepraszam za kiepski rozdział, trzymajcie się. ilysm
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro