Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

- Zanim cokolwiek powiesz, pozwól mi coś wyznać. - Powiedział Sebastian nie odrywając wzroku od Ciela.
- Mów zatem. - Młody hrabia był zdziwiony tą nagłą zmianą sytuacji. Mimo wszystko zachował stoickie pozory.
Po chwili milczenia Sebastia powiedział:
- Zdecydowałem nie przystępować do konsumpcji twej duszy z uwagi na mą osobistą ciekawość dotyczącą twoich decyzji w przyszłości. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz kontrakt pozostaje nadal aktualny. - Przerwał na chwilę, by podjąć próbę dedukcji myśli panicza. Na próżno. Cielowi udało się zachować twarz, która nie wyrażała jakichkolwiek emocji. Wpatrywali się w siebie zaciekawieni. Sebastian kontynuował:
- Niemniej jednak zdajesz sobie sprawę, że mój głód narasta. Obawiam się, że przyjdzie taki dzień, w którym nie zdołam się opanować. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań by tak się nie stało, choć nie mamy 100 % gwarancji. - Powiedział łagodnym, lecz stanowczym głosem.
Ciel w skupieniu słuchał tego, co mówił demon. Poczuł ulgę.
- Rozumiem. - Stwierdził po chwili milczenia nieprzerywanie wpatrując się w lokaja. Wziął łyk herbaty, po czym powiedział:
- Ja również chciałem poruszyć ten temat.
- Tak? - Odparł zdziwiony demon.
- Muszę przyznać, że czuję się winny twojego cierpienia. Widzę jak trudno jest ci się oprzeć pragnieniu. - Palce rąk stykały się opuszkami, podczas gdy on obserwował bacznie sytuację.

W tym momencie do jadalni wpadła przerażona MayLin. Rozmowa między nimi ucichła. Dziewczyna krzyczała wymachując rękoma. "W k-ku-uchni j-je-jest p-po-pożar!" Wydusiła z siebie. Sebastian i Ciel spojrzeli na siebie. Po chwili lokaj wstał i udał się na oględziny, podczas gdy Ciel kończył jeść drugie danie.
Kamerdyner wszedł do osmolonej, pełnej dymu kuchni, w której Bard sprzątał pozostałości, które zostawił ogień.
- Spokojnie, sytuacja opanowana. - Uśmiechnął się chytrze kucharz.
- Ile razy powtarzałem ci, że w kuchni nie ma miejsca na flambirowanie w twoim wykonaniu? - Sebastian zapytał gniewnie.
- Myślałem, że tym razem uda mi się w końcu zrobić to prawidłowo. - Odparł zawstydzony Bard.
-Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy. - Łagodny ton głosu powrócił do kamerdynera.
- Tak jest! - Zawołał Bard.
- Zajmijcie się sprzątaniem jadalni, podczas gdy ja tu posprzątam. - Polecił Sebastian.
- Tak jest! - Oboje odparli i wyszli.

Sebastian był zdenerwowany tym, że w tak ważnym momencie rozmowy, służa raczyła im przeszkodzić.

*
Nastała noc, a ciemność spowiła okolicę, w której ciężko było cokolwiek dostrzec. Sebastian szedł z Cielem korytarzem w stronę sypialni.
- Lekcja gry na skrzypcach jest zaplanowana jutro o tej samej porze co zawsze? - Zapytał Ciel nie zatrzymując się.
- Zgadza się. - Odpowiedział lokaj.
Weszli do pomieszczenia. Sebastian pomógł młodemu paniczowi przebrać się. Milczeli. Demon skończył zapinać ostatni guzik w koszuli Ciela.
- Wracając do rozmowy z jadalni... - zaczął Ciel.
- Tak, paniczu?
Ciel podszedł bliżej Sebastiana i położył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- Chciałbym ci wynagrodzić w osobliwy sposób to, co musisz boleśnie znosić w mojej obecności. - Ująłszy dłoń demona, powiedział - Niech choć raz moja obecność nie będzie przynosić cierpienia. - Powiedział wciąż patrząc Sebastianowi w oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro