0.
Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?
Wysoki mężczyzna szedł szybko przez korytarz zamku. Była ciemna, późna noc. Jedynymi słyszalnymi dźwiękami były kroki idącego i łopotanie peleryny, którą miał narzuconą na ramiona. Uczniowie już dawno spali, więc mógł sobie pozwolić na nocne wędrówki po szkole. W końcu był jej dyrektorem i nikt nie mógł mu dać szlabanu. Chociaż zabawnie, by było dostać szlaban od wiecznie ponurego Severusa.
Zmierzał ku jednej z najbardziej oddalonych komnat w Hogwarcie. Schodził coraz niżej. Był już prawie nad podziemiami, w których znajdowały się lochy, kiedy znalazł to, czego szukał. Ciężkie, mosiężne drzwi ukrywały to, co nie dawało mu spokoju od kilkudziesięciu lat. Od momentu, gdy spojrzał w nie po raz ostatni w 1927 roku. Zwierciadło Ain Eingarp. Jednak zanim zdążył otworzyć drzwi, usłyszał coś, co przykuło jego uwagę. Słyszał szloch, ale nie widział nikogo, kto mógł płakać.
- Harry? - zapytał. Znał tylko jedną osobę, która miała pelerynę niewidkę po ojcu. W końcu sam mu ją przekazał.
- Dyrektorze - chłopiec zrzucił z siebie materiał i przed starcem ukazała się twarz chłopca z blizną na czole. - Skąd pan wiedział, że tu jestem?
- Cóż, myślę, że zgadywałem. - posłał mu jeden ze swoich uśmiechów. - To lustro jest bardzo niebezpieczne, mój drogi chłopcze.
- Pokazało mi rodziców, moją rodzinę. Mnie! Nie może być aż tak złe. - Harry wyglądał na szczęśliwego, że widzi rodzinę. Albus nie miał ochoty niszczyć jego dziecięcej nadziei, lecz musiał.
- To zwierciadło, Harry, pokazuje nam ni mniej, ni więcej, tylko najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. - rzekł, podchodząc bliżej. - To lustro nie dostarcza nam jednak ani wiedzy, ani prawdy. Ludzie tracą przed nim czas oczarowani tym, co widzą, albo nawet wpadają w szaleństwo, nie wiedząc, czy to co widzą w zwierciadle jest prawdziwe lub choćby możliwe.*
Więc dlatego proszę cię, nie przychodź tu nigdy więcej. To ostatni raz, gdy to lustro tu stoi. Jutro już go nie będzie. I obiecaj mi, że nie będziesz go szukać. Obiecasz mi to, Harry? - spytał.
Jedenastolatek wzdrygnął się pod wpływem przenikliwych oczu dyrektora, lecz pokiwał głową.
- Obiecuję - odpowiedział i po raz ostatni spojrzał w tafle, gdzie uśmiechała się do niego jego mama.
Dumbledore już miał odwrócić się i odejść, gdy zatrzymał go głos Harry'ego:
- Dyrektorze! Jeśli mogę spytać, co pan widzi w lustrze?
Mężczyzna skierował wzrok na chłopca, który zadał mu pytanie, a potem przeniósł do na zwierciadło. Westchnął. Ujrzał w nim swojego brata Aberfortha, siostrę Arianę, mamę i ojca. I jego samego. Byli szczęśliwi, razem. Jednak w tle majaczył jakiś cień. Jakby ktoś tam stał. Albus podszedł bliżej i cień również się zbliżył. Wyłonił się z niego blondwłosy, przystojny młodzieniec. Posłał mu uśmiech i stanął koło jego młodszego wcielenia. Chwycił go za rękę i złączył razem ich palce. Niemal sam uśmiechnął się na ten widok.
- Widzę siebie, jak trzymam parę grubych wełnianych skarpet. - powiedział do chłopca. - Skarpet nigdy nie jest za wiele, szczególnie w świąteczne wzory. A ciągle dostaje książki, ile można! - posłałem mu ciepły uśmiech i skierował kroki do wyjścia. - Dobranoc, Harry
- Dobranoc, dyrektorze - dobiegł go cichy głos, kiedy zamykał drzwi.
Wracając do swojego gabinetu, wstąpił po drodze do Severusa. On nigdy nie spał o tej porze. Kazał mu przenieść lustro tam gdzie nikt go nie znajdzie oprócz ich dwóch. Tak, żeby chłopiec nie mógł go odnaleźć i zatracić się w pragnieniach, które mogą go zranić. Mężczyzna zgodził się i odszedł, aby wykonać zlecone zadanie. Ufał Dumbledorowi, ale całym sercem nie znosił dzieciaka Potterów. Dyrektor w tym czasie wrócił do swojego gabinetu.
Albus Dumbledore nigdy nie był typem, który się boi. Było bardzo mało rzeczy, które mogły go przerazić. Jedną z nich była przeszłość, w której popełnił wiele błędów. Przeszłość, która prześladuje go do tej pory. Więc jedynym sposobem było się jej pozbyć z głowy lub nauczyć się z nią żyć. Zawsze wybierał myślodsiewnię, która stała w rogu. Tak i zrobił tym razem.
Bo Albus Dumbledore tak naprawdę był tchórzem, który bał się zobowiązań, które dawno temu odrzucił, więc teraz zostało mu tylko zatopienie ich w odmętach srebrnej wody.
———
*cytat z Kamienia Filozoficznego.
Hej Wszystkim! Powracam z krótką historią, która na początku miała być tylko one shotem, lecz wygodniej będzie mi napisać short story :) Na początku krótkie wprowadzenie. Mam nadzieję że wam się spodoba!
Wszystkie postacie należą do J.K.Rowling, nie mam z tego żądnych korzyści, prócz przyjemności pisania :)
Młodego Albusa gra w moim opowiadaniu Daniel Sharman, bo bardzo mi pasuje do roli naszego Dumbledore'a, ale aktor grający go w Fantastycznych Zwierzętach też jest bardzo dobry, więc wyobrażajcie go sobie jak chcecie
☺️ W roli Gellerta niezmiennie najlepsi Jamie Campbell Bower 🖤
K.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro