Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

0.

Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?

Wysoki mężczyzna szedł szybko przez korytarz zamku. Była ciemna, późna noc. Jedynymi słyszalnymi dźwiękami były kroki idącego i łopotanie peleryny, którą miał narzuconą na ramiona. Uczniowie już dawno spali, więc mógł sobie pozwolić na nocne wędrówki po szkole. W końcu był jej dyrektorem i nikt nie mógł mu dać szlabanu. Chociaż zabawnie, by było dostać szlaban od wiecznie ponurego Severusa.

Zmierzał ku jednej z najbardziej oddalonych komnat w Hogwarcie. Schodził coraz niżej. Był już prawie nad podziemiami, w których znajdowały się lochy, kiedy znalazł to, czego szukał. Ciężkie, mosiężne drzwi ukrywały to, co nie dawało mu spokoju od kilkudziesięciu lat. Od momentu, gdy spojrzał w nie po raz ostatni w 1927 roku. Zwierciadło Ain Eingarp. Jednak zanim zdążył otworzyć drzwi, usłyszał coś, co przykuło jego uwagę. Słyszał szloch, ale nie widział nikogo, kto mógł płakać.

- Harry? - zapytał. Znał tylko jedną osobę, która miała pelerynę niewidkę po ojcu. W końcu sam mu ją przekazał.

- Dyrektorze - chłopiec zrzucił z siebie materiał i przed starcem ukazała się twarz chłopca z blizną na czole. - Skąd pan wiedział, że tu jestem?

- Cóż, myślę, że zgadywałem. - posłał mu jeden ze swoich uśmiechów. - To lustro jest bardzo niebezpieczne, mój drogi chłopcze.

- Pokazało mi rodziców, moją rodzinę. Mnie! Nie może być aż tak złe. - Harry wyglądał na szczęśliwego, że widzi rodzinę. Albus nie miał ochoty niszczyć jego dziecięcej nadziei, lecz musiał.

- To zwierciadło, Harry, pokazuje nam ni mniej, ni więcej, tylko najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. - rzekł, podchodząc bliżej. - To lustro nie dostarcza nam jednak ani wiedzy, ani prawdy. Ludzie tracą przed nim czas oczarowani tym, co widzą, albo nawet wpadają w szaleństwo, nie wiedząc, czy to co widzą w zwierciadle jest prawdziwe lub choćby możliwe.*

Więc dlatego proszę cię, nie przychodź tu nigdy więcej. To ostatni raz, gdy to lustro tu stoi. Jutro już go nie będzie. I obiecaj mi, że nie będziesz go szukać. Obiecasz mi to, Harry? - spytał.

Jedenastolatek wzdrygnął się pod wpływem przenikliwych oczu dyrektora, lecz pokiwał głową.

- Obiecuję - odpowiedział i po raz ostatni spojrzał w tafle, gdzie uśmiechała się do niego jego mama.

Dumbledore już miał odwrócić się i odejść, gdy zatrzymał go głos Harry'ego:

- Dyrektorze! Jeśli mogę spytać, co pan widzi w lustrze?

Mężczyzna skierował wzrok na chłopca, który zadał mu pytanie, a potem przeniósł do na zwierciadło. Westchnął. Ujrzał w nim swojego brata Aberfortha, siostrę Arianę, mamę i ojca. I jego samego. Byli szczęśliwi, razem. Jednak w tle majaczył jakiś cień. Jakby ktoś tam stał. Albus podszedł bliżej i cień również się zbliżył. Wyłonił się z niego blondwłosy, przystojny młodzieniec. Posłał mu uśmiech i stanął koło jego młodszego wcielenia. Chwycił go za rękę i złączył razem ich palce. Niemal sam uśmiechnął się na ten widok.

- Widzę siebie, jak trzymam parę grubych wełnianych skarpet. - powiedział do chłopca. - Skarpet nigdy nie jest za wiele, szczególnie w świąteczne wzory. A ciągle dostaje książki, ile można! - posłałem mu ciepły uśmiech i skierował kroki do wyjścia. - Dobranoc, Harry

- Dobranoc, dyrektorze - dobiegł go cichy głos, kiedy zamykał drzwi.

Wracając do swojego gabinetu, wstąpił po drodze do Severusa. On nigdy nie spał o tej porze. Kazał mu przenieść lustro tam gdzie nikt go nie znajdzie oprócz ich dwóch. Tak, żeby chłopiec nie mógł go odnaleźć i zatracić się w pragnieniach, które mogą go zranić. Mężczyzna zgodził się i odszedł, aby wykonać zlecone zadanie. Ufał Dumbledorowi, ale całym sercem nie znosił dzieciaka Potterów. Dyrektor w tym czasie wrócił do swojego gabinetu.

Albus Dumbledore nigdy nie był typem, który się boi. Było bardzo mało rzeczy, które mogły go przerazić. Jedną z nich była przeszłość, w której popełnił wiele błędów. Przeszłość, która prześladuje go do tej pory. Więc jedynym sposobem było się jej pozbyć z głowy lub nauczyć się z nią żyć. Zawsze wybierał myślodsiewnię, która stała w rogu. Tak i zrobił tym razem.

Bo Albus Dumbledore tak naprawdę był tchórzem, który bał się zobowiązań, które dawno temu odrzucił, więc teraz zostało mu tylko zatopienie ich w odmętach srebrnej wody.

———
*cytat z Kamienia Filozoficznego.

Hej Wszystkim! Powracam z krótką historią, która na początku miała być tylko one shotem, lecz wygodniej będzie mi napisać short story :) Na początku krótkie wprowadzenie. Mam nadzieję że wam się spodoba!

Wszystkie postacie należą do J.K.Rowling, nie mam z tego żądnych korzyści, prócz przyjemności pisania :)

Młodego Albusa gra w moim opowiadaniu Daniel Sharman, bo bardzo mi pasuje do roli naszego Dumbledore'a, ale aktor grający go w Fantastycznych Zwierzętach też jest bardzo dobry, więc wyobrażajcie go sobie jak chcecie
☺️ W roli Gellerta niezmiennie najlepsi Jamie Campbell Bower 🖤

K.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro