Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Skazany na samotność

To ff będzie się różniło od moich pozostałych. Chyba xD
Tutaj będzie narracja trzecioosobowa i każdy rozdział będzie miał swój tytuł. Mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzało.
W dopracowaniu fabuły pomogła mi bardzo harley8888. Bądźcie jej wdzięczni.
Nie przedłużam i zapraszam do czytania
-----------------------------------------------------------

Drobny  chłopiec siedział na parapecie jednego z okien. W zamyśleniu wpatrywał się w krople deszczu uderzające o szybę.

Był już późny październik. Ciągle padał deszcz i panowały przeważnie niskie temperatury. Dlatego właśnie zamiast wychodzić na zewnątrz, całymi dniami siedział tutaj i przyglądał się ludziom, biegającym po mieście załatwiając swoje sprawy.

Uważając to za bardzo interesujące, nie raz tracił poczucie czasu. Tak było i tym razem. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak już jest późno. Do momentu, gdy nie poczuł czyjejś dłoni na ramieniu.

-Patrick...-odezwał się ciepły, kobiecy głos. Chłopiec odwrócił się w stronę staruszki. Spojrzała na niego nieco smutno.-Już dawno minęła pora kolacji... Dlaczego znowu nie przyszedłeś?
-Przepraszam, zamyśliłem się...
-Ostatnio często ci się to zdarza. Napewno nic ci się nie stało? Nikt ci nie dokucza?-zapytała podejrzliwie.
-Nic się nie stało, pani Adams. Naprawdę. Proszę się nie martwić...-nienawidził, gdy inni niepotrzebnie się o niego martwili. Jego opiekunowie mieli dużo innych problemów. Te, które mieli, spokojnie im wystarczyły. Nie trzeba było jeszcze do tego dokładać tego, co trapiło Patricka. Sam próbował sobie radzić ze swoimi problemami i nie chciał, żeby ktoś mu pomagał. Póki co, to nie było jeszcze nic poważnego. To chyba normalne, że czujesz się samotny, szczególnie gdy jesteś w domu dziecka.

Z jednej strony chciał mieć tu kogoś bliskiego, ale z drugiej...aby mieć przyjaciół, trzeba było należeć do elity. Tutaj albo ty byłeś gnębiony, albo gnębiłeś innych. A on nie miał właściwie wyboru. Od początku był skazany na samotność. Po prostu nie nadawał się do tych fajnych.
Już sam jego wygląd go przekreślał.

Był niski, rudy, nosił okulary i miał astmę. Nie można było nazwać go chudym, ale był w miarę szczupły. Osobiście nienawidził się za to, ale naprawdę to czyniło go jeszcze bardziej uroczym. Bo Patrick z całą pewnością był uroczy. Miał dziecięcą buzię, chociaż nie był aż takim dzieckiem. Miał już piętnaście lat.  Posiadał piękne  błękitne oczy oraz olśniewający uśmiech. Kiedy zobaczyliby się tego chłopca, uśmiechniętego szeroko, z rumieńcami na twarzy, to po prostu trudno było samemu powstrzymać się przed uśmiechem. To było po prostu niemożliwe.

Do tego, Patrick miał dosyć specyficzny styl ubierania się. Często ubierał się w różne sweterki. Czasami też koszulki z krótkim rękawem. I zawsze nosił fedorę. Każdego dnia.
Może się to wydawać nieco dziwne, ale tak było. Stawiał na wygodę. To, jak wyglądał obchodziło go już mniej

-Patrick!-powiedziała już głośniej pani Adams. Chłopiec otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na kobietę pytająco. Próbowała zwrócić na siebie jego uwagę, ale on tak się zamyślił, że nie obchodziło go teraz nic innego.-Dziecko... Chodź na kolację. Już jest bardzo późno...
-N-nie jestem głodny, proszę pani.-powiedział cicho. Ta wymówka nie zawsze działała, ale warto było spróbować.

Staruszka westchnęła. Cała ta sytuacja strasznie ją męczyła. Jej podopieczny zawsze tak mówił, aby wykręcić się od regularnych posiłków. Tyle, że ostatnio nie jadł prawie nic. Wiedziała, że namawianie go nie ma sensu.

-Dobrze. Idź do swojego pokoju i od razu idź spać, w porządku?
-Tak. Dobranoc, pani Adams-chlopiec zeskoczył z parapetu i powędrował długim korytarzem do swojego pokoju. Sam nie wiedział dlaczego, ale nie dzielił go z nikim. Chyba jako jedyny w całym ośrodku miał pokój sam. W jednej strony go to cieszyło, ale z drugiej czuł się jeszcze bardziej samotny.

Przebrał się w piżamę nawet nie patrząc w lustro. Wiedział co tam zobaczy. Nienawidził tego, jak wygląda. Uważał, że jest za gruby i chciał to zmienić. Ćwiczył w każdej wolnej chwili i jadł jak najmniej. W to i tak nie dawało pożądanych efektów.

Przebrał się w piżamę. Poszedł umyć zęby, a następnie zgasił lampkę nocną i poszedł spać. Spał dużo. Zdawał sobie z tego sprawę i nie przeszkadzało mu to. Nie miał tu żadnego innego zajęcia więc wybierał to. Na szczęście nie miał z tym problemów, więc już po chwili spał jak zabity.

-----------------------------------------------------------
Podobało Wam się? Mam nadzieję, że tak. Kolejny rozdział pojawi się pewnie w poniedziałek. I na wtedy właśnie przenoszę spam rozdziałów. Przepraszam, ale nie mam innego wyjścia

Trzymajcie się :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro