Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Niech Czeka, Przynajmniej Zatęskni

- Jednak nie jest wodoodporny - powiedział Jake, gdy następnego dnia przyniósł mi telefon, który jego wujek zajmujący się naprawami miał obejrzeć.

Jęknęłam, ale nie wiem czy bardziej z żałości po telefonie czy po tym, że nie jestem w stanie dowiedzieć się czy Justin widział to, co ja myślę, że widział.

I czy już wie kim jestem.

- No weź, kupisz sobie nowy - mruknęłam w odpowiedzi.

- Nie jestem milionerką...

- No to ja ci kupię - wyszczerzył się do mnie tymi swoimi krzywymi zębami, które były wyjątkowo urocze. Każda dziewczyna się nimi zachwycała, a ja nigdy tego nie rozumiałam. Jak można się zachwycać zębami?

- Masz na to kasę? - wyglądał, jakby się zastanawiał, ale ostatecznie uśmiechnął się w ten głupkowaty sposób, co oznaczało tylko jedno. Zaraz powie coś bardzo idiotycznego.

- Mogę zacząć zarabiać pod latarnią.

- Kto by cię chciał?

- Ej! - wydął wargi, patrząc na mnie tymi swoimi świecącymi ślepkami. - Tego ciała pragną wszyscy - wskazał na swój brzuch, a ja spojrzałam na niego z 'jestes poważny?' wzrokiem. - Dobra, nie wszyscy, ale ty na pewno - wyszczerzył się. 

- Jesteś idiotą - przewróciłam oczami i zmieniłam pozycję, leżąc teraz na brzuchu. Nie miałam bladego pojęcia co mam zrobić z brakiem telefonu. Ciekawość zżerała mnie od środka, gdy pomyślałam, że Justin mógł mi odpisać i czekać na moją odpowiedź. 

- Jezus Maria! - krzyknęłam tak, że Jake prawie dostał zawału. - A co jeśli on teraz czeka na moją odpowiedź?! - przeniosłam przerażony wzrok na przyjaciela, który trzymał rękę w miejscu serca i patrzył na mnie takimi samymi oczami, co ja na niego. 

- Kobieto! Zawału dostanę! - rzucił we mnie poduszką, na co pisnęłam i niezgrabnie się uchyliłam. - I ogarnij downa! - ponownie dostałam poduszką, ale tym razem już nie zdążyłam zrobić uniku, więc moja twarz miała bliskie spoktanie z pierzem.

- Co z tego, że czeka? - prychnął. - Niech czeka, przynajmniej zatęskni - zacmokał i rzucił się na miejsce obok mnie. 

Spojrzeliśmy na siebie i w tym samym czasie się uśmiechnęliśmy. 

- Nawet o tym nie myśl, Thorn - przestrzegłam go, ale jak zwykle mial to gdzieś i wystartował do mnie z łapami. Kilka sekund później leżałam z podwienięta koszulką, z jego ustami na brzuchu i śmiałam się jak popieprzona. 

Od zawsze mi to robił! Tak samo się robi dzieciom, gdy chce się je rozśmieszyć, a on mi to robi, bo po pierwsze - podoba mu się to, a po drugie - uwielbia mnie wkurwiać.



***



Nienawidziłam szkoły i wiedział to każdy, kto mnie znał. Najchętniej rzuciłabym to wszystko i pojechałam gdzieś, jak najdalej stąd, ale istnieje parę powodów dla których tego nie zrobię. 

Justin

Zamknij się mózgu.

Dopiero kiedy wyłapałam dziwne spojrzenie chłopaka, który siedział ze mną w parze na chemii, zorientowałam się, że chyba prowadziłam swoją wewnętrzną rozmowę ciut za głośno.

- No co? - pokręcił głową i ponownie skupił się na pracy, przyglądając się jakiejś probówce. Westchnęłam, obracając głowę w stronę okna.

Dziękowałam Bogu za to, że nie miałam łączonych lekcji chemii z Justinem. W tych okularach ochronnych i kitlu naukowym wyglądałam jakbym uciekła z psychiatryka. Nie bardzo potrzebowałam, żeby Justin oglądał mnie w takim stanie.

Jeżeli mówimy już o stanie - mój telefon poszedł do naprawy, a raczej wymiany i nowy przyjdzie mi kurierem za jakieś dwa dni, więc huh... Nie mam telefonu na dodatkowe 48h.

Ciekawość czy Justin odpisał i co, nie dawała mi spokoju. Bardzo chciałam z nim popisać. Chyba się uzależniłam.

- Bae! - Jake rzucił się na mnie zaraz po tym jak wyszłam z sali. Wlepiłam w niego zszokowany wzrok. - Muszę ci coś powiedzieć!

Zaciągnął mnie na schody po drugiej stronie szkoły, a raczej pod nie. Tuż pod klatką schodową była mała przestrzeń, gdzie zwykle przesiadywaliśmy ze znajomymi podczas długiej przerwy.

- Co? - usiedliśmy pod schodami, w takim miejscu, że nie było nas kompletnie widać.

- Słuchaj - zdjął plecak i klapnął obok mnie, kładąc go pomiędzy swoimi nogami. - Hern, ta historyca, wysłała mnie po kredę na lekcji - wyciągnął z plecaka kanapkę zawiniętą w sreberko i podał mi, żebym sobie kawałek oderwała. Jego mama robiła najlepsze kanapki na świecie. - I zgadnij za kim szedłem. Za Bieberem.

Prawie udławiłam się kanapką. Zaczęłam kasłać, a Jake poklepał moje plecy, śmiejąc się z pełną buzią.

- Nie szczytuj, gadali tylko, że nie odpisujesz i jest dochodzenie kto ty jesteś.

- Super, czyli teraz cała szkoła będzie szukała jednej dziewczyny, która pisze do niego jakieś dziwne wiadomości.

- Tori, weź luzuj - przewrócił oczami. - Z tego, co wiem, nikt oprócz Jussa i jego przydupasów o tobie nie wie.

- Jeszcze - oddałam mu ostatni gryz mojej części, bo patrzył na mnie jakby miał mnie zjeść. - Kiedy nie będzie mógł wytrzymać, jestem pewna, że powie wszystkim i każdy będzie węszyć, a ja umrę ze wstydu.


✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️
Hej!
Powróciłam wraz z nowym rozdziałem😊
Następny w niedalekiej przyszłości😂👌🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro