Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝘐𝘯 𝘵𝘩𝘦 𝘱𝘰𝘪𝘯𝘵𝘭𝘦𝘴𝘴 𝘤𝘰𝘯𝘷𝘦𝘳𝘴𝘢𝘵𝘪𝘰𝘯𝘴 𝘸𝘪𝘵𝘩 𝘵𝘩𝘦 𝘰𝘭𝘥 𝘮𝘦

Yoongi rozsiadł się wygodnie na krześle i spojrzał na kartę z ciastkami, którą trzymał w dłoniach. Przed chwilą podała mu ją urocza brunetka, na widok której Yoongi nie potrafił się nie uśmiechnąć. Kelnerka nie mogła mieć więcej niż piętnaście lat i pewnie był to jej pierwszy dzień w pracy bo nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Min przez cały czas uśmiechał się do niej uprzejmie i kiedy skończyła już mówić, podziękował jej i wsunął dwa banknoty stu wonowe za jej fartuszek. Tak na szczęście.

Siedział teraz zadowolony z siebie przeglądając tą kartę po raz setny i próbując czytać nazwy ciast od tyłu. Bo siedział tu już pół godziny, czekając na swojego gościa.

― Przepraszam, proszę pana... ― zaczął niepewny głosik nad jego głową. Yoongi odłożył kartę i spojrzał z uspokajającym uśmiechem na zestresowaną dziewczynę. ― M-może ja już zbiorę zamówienie?

― Czekam na kogoś... ― Yoongi spojrzał na przypinkę z jej imieniem ― Wonyoung. Jak on już przyjdzie i wtłukę mu za spóźnienie, to po proszę cię tutaj, dobrze?

Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się rozbawiona, skłoniła się nisko i wróciła za ladę. I Yoongi aż przy swoim miejscu słyszał podekscytowane szepty.

― Powiedział twoje imię! ― pisnęła jakaś dziewczyna.

― No tak.. I co z tego? Zrobił to z grzeczności. ― odparła WonYoung i, jak widział Yoongi kątem oka, zajęła się czyszczeniem ekspresu do kawy.

― No proszę cię! ―  prychnęła inna, masywniejsza, z grzywką na pół czoła. ― Może on na ciebie leci!

Yoongi prychnął pod nosem na ten komentarz. Fakt, był miły. Uśmiechał się. Dał jej napiwek, ale czy to coś znaczy? No chyba nie.

― Nie przesadzaj Chaeyeon-unnie. ― westchnęła Wonyoung i zaczesała pasmo swoich włosów za ucho. ― Facet po prostu chciał być miły. I tacy zdarzają się na tym świecie, wiesz?

Dziewczyna z grzywką zaniemówiła a Yoongi uśmiechnął się pod nosem w akcie zwycięstwa. Czemu wcześniej nie zauważył, że podsłuchiwanie rozmów nastolatek, może być takie fascynujące? Przynajmniej się człowiek nie nudzi, a ile ciekawych rzeczy może się dowiedzieć!

― Dodatkowo ― zaczęła znów młodsza kelnerka ― czekał na jakiegoś mężczyznę. To gej.

―  Skąd wiesz? ― prychnęła ta z grzywką ukrawając kawałek ciasta.

― Po zapoznaniu się z taką ilością fanfików, takie rzeczy się czuje. ―  odpowiedział ze spokojem Wonyoung a Yoongi rozbawiony pokręcił głową. Dziewczyny przy ladzie już nie rozmawiały i Yoongi znów zaczął się nudzić. Wyjął telefon i wszedł na Twittera przeglądając zdjęcia, tweety, filmiki, artykuły. Nic nie przykuło jego wzroku.

― Ja pierdolę, NamJoon, pośpiesz się ― mruknął sam do siebie i znów zatopił wzrok w ekran telefonu.

***

A rzeczony Kim, właśnie w tym samym czasie, wybiegał ze studia Seulskiego Radia. Wypadł biegiem na ulice (po drodze niemal zabijając się o słup na który wpadł) i rozpaczliwie zaczął machać na taksówkę. Pojazd dzięki Bogu się zatrzymał, a zdyszany NamJoon wpadł do środka i rzucił cztery tysiące wonów do ręki taksówkarza.

― Do Myeongdong, Jung-gu, proszę! ― wysapał i kiedy kierowca ruszył oparł się plecami o fotel i odetchnął głęboko. Hyung mnie zabije, ~ pomyślał ~ obedrze mnie ze skóry i powiesi ją sobie nad kominkiem. O ile on w ogóle ma kominek...

Niecierpliwie wyczekiwał aż pojazd dojedzie na wskazane miejsce, nie będąc w stanie się skupić na pięknych, szklanych budynkach za oknem czy też i drogich samochodach. Myślał tylko jak bardzo czarnowłosy będzie zły za tą półtoragodzinną obsuwę... Nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że jego przyjaciel będzie dalej grzecznie siedział w kawiarni. Yoongi to był ten rodzaj człowieka, który będzie siedział w jednym miejscu i czekał, chociażby i ziemia się trzęsła a budynki waliły.

NamJoon postukał palcami w szkło i wydął wargi dalej patrząc na szybko zmieniający się krajobraz. Nie widział swojego hyunga już tak długo, że aż się stęsknił. Przez te wszystkie lata, kiedy byli praktycznie nierozłączni, zbliżyli się do siebie na wielu szczeblach i jak przez dłuższy czas się nie widzieli to zaczynali odczuwać tą dziwną pustkę. I kiedy wczorajszego wieczoru, Yoongi do niego napisał z propozycją kawy, NamJoon właśnie szukał telefonu by do niego zadzwonić.

Nareszcie udało mu się dojechać na miejsce, podziękował taksówkarzowi i wypadł na zewnątrz. Wbiegł w odpowiednią uliczkę i wszedł do lokalu. Odmruknął ciche: „ Dzień dobry" dziewczynie za ladą i rozejrzał się po kawiarni. Znalezienie Yoongiego było dziecinnie proste, bo bujna, nie uczesana grzywa czarnych włosów, wyróżniała się z tłumu ubranych w garnitury biznesmenów. Modląc się w duchu, przysiadł się na przeciwko mężczyzny, zdjął maseczkę i beret i uśmiechnął się uroczo.

― Cześć hyung...

Yoongi uniósł wzrok znad smartphona i spotkał parę głębokich, brązowych oczu, wyglądających jakby chciały przedrzeć się do jego duszy.

―  Cześć NamJoon. Nienawidzę cię. ― czarnowłosy uśmiechnął się szeroko i wstał by przytulić przyjaciela.

***

― Czyli mówisz, że masz kogoś na oku? Znowu? ― zapytał Yoongi mieszając swoją Latte i patrząc spod przymrużonych oczu na rozmarzonego bruneta. NamJoon pokiwał gorliwie głową i z westchnieniem wyjrzał za okno. Yoongi z cichym śmiechem, pokręcił na niego głową. Zabrał w dwa palce widelczyk i nabrał na niego kawałek swojego czekoladowego ciasta. ― Joon! Bo ci jeszcze kawa wystygnie, dzieciaku.

Kim drgnął i przeniósł maślane spojrzenie brązowych tęczówek na starszego chłopaka. Zamrugał parokrotnie i uśmiechnął się niewinnie a Yoongi westchnął, wcale nie zaskoczony tą nieobecnością swojego przyjaciela.

- Powiesz mi przynajmniej, kto to jest? - mruknął fingując zirytowanie czarnowłosy i spojrzał na NamJoona, który wreszcie zajął się swoją wystygłą już, kawą.

― Nazywa się Jung HoSeok. - zaświergotał rozmarzony i spojrzał z wielkim uśmiechem na twarzy w oczy czarnowłosego. ― I jest tancerzem. Strasznie dużo się uśmiecha i jest strasznie uroczy i kochany i utalentowany i... o mój Boże, chyba się zakochałem.

―  Zauważyłem ― mruknął Yoongi i wpakował sobie do ust kolejny kawałek ciasta, obserwując jak za oknem jakaś para właśnie się ze sobą kłóciła. Kobieta trzymała za rączkę kilkuletnie, przerażone dziecko i darła się na mężczyznę przed sobą. Ten nie był lepszy i odpowiadał jej tym samym, zwracając przy okazji uwagę ludzi mijających ich na chodniku. Żal dziecka. ~ pomyślał Yoongi i westchnął cicho. ~ Już do końca życia tego nie zapomni.. ―  Zagadałeś do niego przynajmniej?

NamJoon prychnął w niedowierzaniu i napił się swojej kawy.

― Oczywiście, że tak. W przeciwieństwie do ciebie, nie jestem ciotą ― mruknął a Yoongi postanowił zignorować ten komentarz.

― I jak?

― Świetnie... ― pisnął niemęsko student i szeroki uśmiech rozlał się na jego karmelowej buźce. ― Spotkałem go na przystanku autobusowym, złamałem okulary i nie mogłem odczytać nazw przystanków na rozkładzie i ten anioł mi pomógł. Potem tak jakoś wyszło, że wymieniliśmy się numerami i zaczęliśmy do siebie pisać. Poza tym mamy wspólnych przyjaciół! Pamiętasz może rodzeństwo Jeon?

Yoongi zmarszczył brwi i spojrzał na niego zdziwiony.

― W sumie możesz nie pamiętać. Byłeś dosyć wstawiony...― zaśmiał się Joon a Yoongi przewrócił oczami. ― W każdym razie, byliśmy u nich kiedyś na imprezie i zaprzyjaźniłem się wtedy z starszym ze braci, Jinem. Okazuje się, ze jego młodszy brat chodzi razem z Hoseokiem do klasy! I wiesz, teraz kiedy Jin ma narzeczoną a jego młodszy brat chłopaka, to Hobi, ― i właśnie w tym momencie Yoongi się wyłączył. Wiedział, że jak NamJoon się czymś zafascynuje to potrafi o tym opowiadać godzinami bez chwili wytchnienia. Pozwolił więc młodszemu nawijać a sam skupił się na wyskrobywaniu resztek ciasta z swojego talerzyka.

― A ty Yoongs?― głos NamJoona wyrwał go z zamyślenia. ― Wyrwałeś już kogoś?

― No coś ty― odburknął Yoongi i przewrócił oczami.

― Nie? A to ci niespodzianka!― powiedział młodszy i uśmiechnął się ironicznie. ―Naprawdę nie wyrwałeś nikogo na te wszystkie niesamowite, ręcznie robione swetry? Ani na tą przełomową, niekonwencjonalną fryzurę? Ale pewnie jak mówisz im, że jesteś studentem ekonomii, to spadają z wrażenia, co?

― Skończ już NamJoon ― warknął ostrzegawczo Yoongi ale młodszy kolega nic sobie z tego nie robił.

― Pewnie jak zapraszasz ich do siebie do domu to, z przyjemnością rzucają się na twoje łóżko, wyciągnięte chyba z czasów Związku Radzickiego? ― pruł dalej radiowiec udając, że wcale nie widzi pełnego pogardy i irytacji wzroku, swojego najbliższego kumpla.

― Jeżeli tak ci zależy, to tak. Wyrwałem kogoś ― prychnął w końcu z wyższością Min a NamJoon uniósł brwi w niedowierzaniu.

― Doprawdy? ― zapytał Joon ukazując swoje niedowierzanie, ostentacyjnym wepchnięciem mufinki do ust.

― Tak ―Yoongi brnął dalej w kłamstwo. W końcu jego duma nie może być podważana przez nierozgarniętego okularnika, którego główną pasją były rośliny i morskie stworzenia.

― Skoro faktycznie istnieje taki frajer co na ciebie poleciał, ― zaczął NamJoon niewyraźnie, dalej przeżuwając babeczkę, ― to gdzie jest i jak się nazywa. Oczywiście jeżeli w ogóle istnieje.

― Istnieje. Nazywa się Park Jimin i jest moim nowym sąsiadem.
Wtedy Yoongi jeszcze nie wiedział, w jakie bagno się właśnie wpakował.

________
___

Całkiem miło mi się to edytuje, szczerze mówiąc ToT
V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro