Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝘐𝘧 𝘺𝘰𝘶 𝘸𝘢𝘯𝘵 𝘵𝘳𝘶𝘴𝘵, 𝘺𝘰𝘶 𝘨𝘰𝘯' 𝘩𝘢𝘷𝘦 𝘵𝘰 𝘨𝘪𝘷𝘦 𝘴𝘰𝘮𝘦 𝘢𝘸𝘢𝘺

― Chcesz posłuchać?

― Wydaje mi się, że już raz cię słuchałem... ― uśmiechnął się Park a Yoon spojrzał na niego niezrozumiale. ― Wtedy, trzy tygodnie temu, kiedy się tu wprowadziłem.

― Ach no tak... ― Min zaśmiał się niezręcznie i podrapał po karku. ― Jeszcze raz przepraszam cię za ten incydent.

― Nic się nie stało, hyung. I z wielką przyjemnością posłucham jak grasz ― szepnął Jimin i uśmiechnął się delikatnie. Yoongi odwzajemnił uśmiech, odsłaniając swoje równe ząbki. Odłożył swoją herbatkę na bok i usiadł przy pianinie.

― Dawno nikomu nie grałem,― zaczął niepewnym tonem, drżącymi dłońmi poprawiając nuty ― więc pewnie się pomylę i ― jednak nie udało mu się dokończyć bo Jimin uśmiechnął się do niego uspokajająco.

― Hyung. Spokojnie, nie będę cię oceniał. Chcę posłuchać jak grasz, Yoongi ― powiedział młodszy i usadowił się wygodniej na krześle popijając swoją herbatkę. Min przełknął ślinę i położył swoje kruche palce na klawiaturze pianina. Wdech.

Wydech.

Jimin w niemym zachwycie przyglądał się skupionej twarzy młodego pianisty. Jego brwi były zmarszczone, usta zaciągnie w wąską kreskę a oczy zdawały się być nieobecne. Delikatne palce wirowały po klawiszach z niesamowitą gracją, raz dodając ucisku a raz go znów odejmując. Akordy rozbrzmiewały wdzięcznie wśród ciszy popołudnia, delikatne tony Nocturne op.9 no.2 uspokajały.

Blondyn czuł jakby cały zgiełk brudnych ulic Seulu znikł. Nie istniał już szum samochodów, nie było potężnych wieżowców i zabieganych panów w garniturach. Był tylko on i kojące dźwięki pianina. Był tylko on i Yoongi. Yoongi, którego czoło pokryło się maleńkimi kropelkami potu ale plecy już się rozluźniły. Długie paliczki studenta gnały po klawiszach ale umysł znajdował się gdzieś daleko, w jego rodzinnym Daegu, gdzie bawił się ze swoim szczeniakiem i uczył się jeździć na rowerze. Gdzie mama piekła miodowe ciasteczka a tata głaskał po głowie gdy dostawał dobre oceny w szkole. Och, jak bardzo tęsknił za tymi drobnymi rzeczami.

Jimin odstawił kubek na bok i wstał. Stanął na środku pokoju, zamknął oczy i pozwoli sobie odpłynąć. Delikatne fouetté i ostrożny piruet. Jedna dłoń wyciągnięta przed siebie i napięte plecy, stanął na palcach. I znów, maleńkie kroczki, wypełniony gracją obrót, ukłon i skok z prawej nogi na lewą. Fouetté i piruet. Ręce wzniesione do góry, szyja odchylona, pośladki napięte i obrót. I kolejny. Rozluźnienie mięśni i sissonne, palce zetknięte nad głową.

Yoongi już nawet nie patrzył na klawisze, podziwiając pełne gracji ruchy młodszego. Jego usta rozchyliły się w niedowierzaniu, kiedy blondyn po raz kolejny zawirował a jego oversize'owa bluza dodała mu lekkości. Brunetowi zdawało się, że baletmistrza nic nie kosztowały piruety i dokładnie wyćwiczone kroki. W jego ruchach zawarte były lata ciężkiej pracy ale również i potężne pokłady intymności. Yoongiemu zdawało się, że zagląda do duszy młodego tancerza, że zna go od lat i wie co leży mu na sercu. Z niechęcią zagrał ostatnie nuty, obserwując jak jego sąsiad wykonuje ostatnie pozy i po chwili staje w miejscu z spełnionym (lecz nieśmiałym) uśmiechem, bez większego problemu ze złapaniem oddechu.

Za to Yoongi zapomniał jak się oddycha. Odrobinę szybciej unosząca się klatka piersiowa młodszego i jego zmierzwione blond włosy. To wszystko spowodowało niemal palpitacje serca u starszego.

― To było.. niesamowite.. ― wykrztusił w końcu i spojrzał na Jimina, który znów złapał gorący kubek w swoje małe rączki i napił się łyka herbaty.

― Nawzajem hyung ― odparł z uśmiechem blondyn i zaczesał swoje gęste włosy do tyłu.

― Nie wiedziałem, że tańczysz.

―  Nie wiedziałem, że grasz. Właśnie dodałeś sobie plus dziesięć punktów do zajebistości. Zobacz, brakuje ci jeszcze tylko dziewięćdziesięciu i nie będziesz już na minusie! - Jimin uśmiechnął się głupio na piorunujące spojrzenie jakie posłał mu starszy. - No nie bocz się tak. Chodź, zabiorę cię na pizzę. Znam całkiem fajną miejscówkę nie tak daleko stąd.

***

― Ja i Jungkookie tańczymy balet od podstawówki. Jak byłem jeszcze mały to moja mama miała fioła na punkcie Tchaikovsky'ego. W naszym domu w kółko leciały jego utwory aż pewnego dnia mam porostu zaprowadziła mnie na lekcje, a jako że ja i Jungkook robimy wszystko razem to i on z nami poszedł.

― Ciekawy początek ― mruknął Yoongi i zabrał kolejnego kęsa swojej pizzy. Siedzieli w przytulnej pizzerii na rogu ulicy. Przez witryny oglądali moknące w deszczu ulice Seulu i samochody rozchlapujące kałuże. Jimin mruknął potwierdzająco, nałożył sobie następny kawałek i obficie polał go pomidorowym sosem.

― A ty w jaki sposób zacząłeś grać? ― zapytał z pełnymi ustami i jedynie uśmiechnął się miękko gdy Yoon posłał mu karcące spojrzenie.

― Gdy miałem pięć lat tata zabrał mnie na koncert swojego kolegi do filharmonii. Pianino tak bardzo mnie zaczarowało, że jakiś czas później właśnie jego kolega, zaczął dawać mi lekcje. A później już sam się uczyłem.

― Musisz mieć talent...

― Tak mówili.

― To czemu jesteś na studiach ekonomicznych? Powinieneś być, no nie wiem... dyrygentem, kompozytorem czy nauczycielem muzyki... ― głos Jimin przycichł pod koniec zdania gdy zauważył, że Yoongi wyraźnie się spiął i spuścił głowę.

― Nie chcę o tym mówić ― mruknął cicho biorąc do ust rurkę ze swojej szklanki z colą i pociągnął łyka.

― Nie musisz. Do niczego nie będę cię zmuszać ―odparł Park uśmiechając się przy tym niezręcznie i chcąc jakoś oddać Yoongiemu swoją gafę, nałożył na jego talerzyk kolejny kawałek pizzy. ― Pamiętasz jak tydzień temu prosiłeś mnie o jakąś przysługę?

― Och faktycznie... ― Min jeszcze bardziej się spiął po czym machnął ręką kurcząc się jeszcze bardziej w sobie. ― Już nie ważne.

― A mi się wydaje, że jednak ważne ― stwierdził blondyn a gdy Yoongi pokręcił jedynie przecząco głową, fuknął cicho, oparł policzki na dłoniach i wydął wargi. ― No proszę, hyung! Nie bądź taki...

― Im bardziej jęczysz tym mniej mam ochotę ci to powiedzieć ― burknął pod nosem czarnowłosy. Mimo to poprawił wpadające mu w oczy włosy gotowy wyrzucić z siebie to pytanie. W końcu mu zależało, okej? ― Chodzi o to, że potrzebuje chłopaka od zaraz.

― Okej...? ―Jimin niepewnie zamrugał oczami spoglądając zdziwiony na starszego mężczyznę. ― A do czego jestem ci ja do tego potrzebny?

― No właśnie... ― Yoongi odchrząknął i znów poprawił się na krześle. ― Nie chciałbyś.. tak może... zostać... moim niby-chłopakiem?

Oczy Jimina rozszerzyły się do niewiarygodnych rozmiarów a Min miał ochotę trzasnąć głową o stolik za swoją głupotę. Z niewygodnej ciszy wyrwał ich młody kelner który podszedł i zapytał czy może już przynieść rachunek. Jimin jedynie skinął głową dalej będąc w szoku a chłopak po chwili wrócił z paragonem w dłoni. Park zapłacił i uśmiechnął się gdy kelner życzył im miłego wieczoru. Yoongi dalej pił maleńkimi łyczkami swoją colę i rozmyślał nad sensem istnienia i czy tancerz za chwile nie zerwie się do biegu i nigdy więcej już go nie zobaczy. Co on w ogóle sobie wyobrażał?

― Zgadzam się ― przerwał ciszę Jimin a Yoongi zmarszczył brwi, patrząc na niego niezrozumiale. ―Twoja propozycja hyung. Z przyjemnością zostanę twoim niby-chłopakiem.

Yoongi zarumienił się ale uśmiechnął delikatnie znad swojej coli pokazując mu swoje białe ząbki.

― Ale to będzie na moich zasadach, hyungie.

_______
Wreszcie!
Lata świetlne mnie to kosztowało. Bosz...
V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro