𝘐𝘧 𝘺𝘰𝘶 𝘸𝘢𝘯𝘵 𝘭𝘰𝘷𝘦, 𝘺𝘰𝘶 𝘨𝘰𝘯' 𝘩𝘢𝘷𝘦 𝘵𝘰 𝘭𝘦𝘢𝘳𝘯 𝘩𝘰𝘸 𝘵𝘰 𝘤𝘩𝘢𝘯𝘨𝘦
Cały dziewiąty marca ciągnął się powoli i leniwie. Paczki chipsów leżały schowane w jednej z kuchennych szafek, napoje gazowane i soju zajmowały większość lodówki a lody- zamrażarki. Yoongi od rana zmieniał wystrój salonu, wynosząc książki i przysuwając pianino do samej ściany a następnie zakrywając je narzutą, na wszelki wypadek by nie uległ zniszczeniu.
Przygotował playlistę i kupił jakieś balony, męcząc się jakieś pół godziny z nadmuchiwaniem ich. Wyciągnął stare choinkowe lampki i przymocował je pod sufitem. Czuł się dziwnie energicznie, podśpiewując do piosenek Taylor Swift równie entuzjastycznie jak trzydziestoletnia biała kobieta. Odkleił nawet parę plakatów od ścian w jego pokoju, by przewiesić je w salonie. Gdy o osiemnastej zaszło słońce, zrobiło się względnie ciemno i odpalił lampki, atmosfera w salonie zrobiła się bajeczna. Powoli zaczął wynosić jedzenie, mentalnie przygotowując się już na głupie sto lat i przesłodzone życzenia, które będzie musiał znosić.
Dokładnie w momencie gdy wskazówki na kuchennym zegarze przesunęły się na 19.30 usłyszał pukanie do drzwi. W prawdzie do imprezy została jeszcze godzina i Yoongi dopiero miał zamiar iść do łazienki się ogarnąć, jednak gdy usłyszał znany mu już łomot, przewrócił oczami i bez sprawdzania judasza, otworzył drzwi. Już miał coś powiedzieć, gdy nagle cały oddech opuścił jego płuca bez jakiegokolwiek ostrzeżenia.
― J-Jimin?
Młodszy wyglądał absolutnie fenomenalnie, w cekinowej koszuli i obcisłych czarnych spodniach i w najseksowniejszym makijażem jaki do tej pory widział na nim Yoongi. Jednak nie to zwróciło największą uwagę studenta. Jimin miał włosy pofarbowane na różowo. Wyglądały lekko niczym wata cukrowa i Min był pewien, że pachną truskawkami.
― Oczywiście, że to ja, głuptasie. ― zachichotał Park i wyminął Yoongiego w drzwiach, nawet nie zdejmując swoich czarnych lakierków. W końcu buty były częścią outfitu, tak? Kiedy Yoon dalej się nie ruszył (zbyt zajęty myślami typu: seks, seks, seks, seks!) złapał go za czarną koszulkę i pociągnął w stronę łazienki.
Yoongi podążył za nim niczym grzeczny szczeniak łapiąc się na tym, że zdecydowanie za bardzo skupia swój wzrok na tyłku swojego sąsiada. Szybko przeniósł wzrok na jego plecy i pozwolił by młodszy mężczyzna doprowadził go do jego salonu. Baletmistrz zagwizdał pod nosem z uznaniem.
― Przynieś mi swój outfit huyngie! Przyniosłem swoją torbę z makijażem! Pomogę ci się przygotować! ― zaszczebiotał chłopak wyciągając z plecaka czarną kosmetyczkę, dwa płaskie pudełeczka (które Yoongi uznał za palety) i małą papierową torbę. Sięgnął po tą ostatnią podczas gdy jego gość szwendał się pomiędzy swoimi rzeczami wyjmując odpowiednie pędzle.
― A to co? ― spytał zaciekawiony student i Jimin pisnął , szybko wyrywając mu siateczkę z dłoni.
― Nie! ― zaśmiał się tancerz chowając małą siateczkę za siebie. ― To na potem! A teraz przynieś mi ten outfit i siadaj. Nie mogę się doczekać by cię wreszcie pomalować jagiy- hyung. ― poprawił się w ostatnim momencie Jimin i uśmiechnął się najszerzej jak potrafił. Na szczęście Yoongi go nie usłyszał, bo był już w swoim pokoju szukając przygotowanych wcześniej ciuchów.
***
Pierwsza wparowała Hyejin. Weszła do mieszkania Mina jakby było jej własne i bez słowa ominęła stojącego w korytarzu różowowłosego. Zamiast tego trzesnęła trzema siatkami niezdrowego jedzenia o stół i rzuciła się w ramiona Yoongiego, który niepewnie chwycił ją w talii przysunął do siebie. Widoczne było to, że dziewczyna nie ma wprawy w przytulaniu innych ludzi, bo Yoongi mógłby przysiądź, że czuje jak kobieta łamie mu wszystkie żebra.
― Mój ulubiony oppa! ― stwierdziła z najszerszym uśmiechem na jaki było ją stać. ― Wszystkiego najlepszego nudziarzu!
Yoongi zaśmiał się delikatnie i zaproponował młodszej coś do picia (na co studentka filologii odpalnęła: Jeszcze się kurwa pytasz?) po czym poszedł kończyć sałatkę w kuchni.
Wkrótce potem znów ktoś zapukał i Jimin grzecznie poszedł otworzyć drzwi uprzednio przepraszając, Hyejin z którą prowadził zaciętą dyskusję na temat ostatniej kampanii Dioru. Park przybrał na twarz uśmiech i otworzył drzwi. Nie zdążył nawet zobaczyć kto przyszedł (jedynie mignęło mu coś jasno-różowego) gdy ktoś z całej siły wtulił się w niego.
― Chimmy! ― wrzasnął mu do ucha Taehyung niemal całując go z radości. Jimin zaśmiał się i mocniej przytulił swojego przyjaciela. Naraz usłyszał za sobą ciche chrząknięcie i różowowłosy puścił wyższego odwracając się.
Za nim stał Yoongi, teraz z szeroko rozdziawioną buzią i wpatrywał się w Taehyunga.
Fotograf, który oderwał się od gotowania dla gości kolacji by zobaczyć o co było to całe zamieszanie nie potrafił uwierzyć w urodę mężczyzny, który musiał być Kim Taehuyngiem. Oczywiście słyszał wielokrotnie Jungkooka zachwalającego urodę swojego wybranka, jednak nie brał tego wszystkiego dosłownie i po trzecim razie gdy usłyszał, że Taehyung wygląda niczym królewicz, przestał w to wierzyć. Och jaki był naiwny.
― Cześć! Ty musisz być Yoongi-hyung! ― jubilat z trudem uściskał delikatną dłoń mężczyzny, zastanawiając się czy najdrobniejszy dotyk nie sprawi, że Kim Taehyung nie rozpadnie się niczym laleczka z porcelany.
― Miło cię poznać, Taehyung.
― Hyung! ―zirytowany głos najmłodszego przeciął powietrze i Yoongi obrócił swój wzrok w jego stronę.
I wow, przez pięknego mężczyznę prawie nie zauważył, że Jungkook miał na sobie sukienkę.
― Wow, Jungkookie ― Jimin wypowiedział dokładnie jego własne przemyślenia. ― Wyglądasz świetnie!
Rozumowa przeniosła się do salonu gdzie Jungkook wreszcie poznał Hyejin i dwójka od razu znalazła swój wspólny język (może dzięki temu, że oboje mieli na nogach ciężki wojskowe glany).
― Ach, hyung! ― krzyknął na raz Jungkook zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych (w końcu wszyscy oprócz Hyejin byli jego hyungami). ― Zapomniałem ci powiedzieć! Mój hyung nie mógł przyjść bo miał jakieś ważne wyjście ze znajomymi, strasznie cię przepraszam, hyung powinienem był cię uprzedzić! Na pewno nagotowałeś jedzenia również dla niego― zmartwił się chłopak. Gospodarz machnął ręką.
― Nic się nie stało, Ggukie. Na pewno się nie zmarnu- ―Głośne pukanie do drzwi przerwało mu wypowiedź. Min chwycił za ramię Jimina, który już chciał otwierać drzwi. ― Dzięki Minnie, już się nalatałeś. Tym razem ja otworzę.
Jimin wzruszył ramionami i usiadł obok już lekko wstawionej Hyejin by kontynuować przerwaną wcześniej rozmowę. Park od czasu przyjścia pierwszych gości, wydawał się dziwnie nie obecny, co nieco martwiło Yoongiego, ale ten miał inne rzeczy teraz na głowie.
Yoongi uchylił drzwi i od razu uśmiechnął się szeroko gdy przywitała go para otwartych ramion.
― Ayo Suga! ― Namjoon poklepał go po plecach, wcisnął do rąk różową torbę z której wystawała szyjka butelki i uśmiechnął się znacząco. Yoongiego chyba rozbolały policzki od uśmiechania się. ― Hyung, to jest mój chłopak Hoseok!
Delikatnym ruchem wypchnął przed siebie nieśmiało stojącego dotąd chłopaka i fotograf śmiało podał mu dłoń, starając się jakoś pomóc mu ze stresem. W końcu sam wiedział jak to jest, być tak stremowanym, że słowa nie były w stanie opuszczać ust.
― Witaj Hoseok. Dużo o tobie słyszałem. Cieszę się, że wreszcie udało nam się spotkać.
Namjoon przyglądał się całej tej interakcji z intensywnym zadziwieniem. I było ku temu kilka powodów. Po pierwsze - Yoongi wyglądał o co najmniej dziesięć lat młodziej niż kiedy się ostatnio widzieli. Po drugie - uśmiechał się właśnie do nowo poznanej osoby. To był zdecydowanie powód do szoku. Ktoś zakaszlał znacząco za jego plecami i okukarnikowi oczy otworzyły się szeroko z zakłopotania.
―Ach no tak! ― przerwał dyskusję swojego chłopaka i najlepszego przyjaciela, którzy wydawali się dogadywać naprawdę dobrze. ― To jest ten hyung o którym tyle ci opowiadałem.
Przystojny czarnowłosy mężczyzna wychylił się zza pleców radiowca i po poklepaniu Hoseoka po plecach podał swoją zgrabną dłoń Yoongiemu (który właśnie schodził na zawał bo właśnie w jego domu był kolejny niezwykle przystojny mężczyzna).
― Jeon Seokjin, miło cię poznać Yoongi-chii!
Jungkook w salonie drgnął i zaskoczony spojrzał na Tae, który miał podobnie zaszokowany wyraz twarzy.
― Huyng?! ― pisnął młodszy baletmistrz wpadając do przedpokoju i zaskakując tym samym wszystkich w koło.
― Jungkook? Ładna kiecka, ale co ty tutaj robisz?
― Z-znacie się? ―wydukał Yoongi próbując zrozumieć zaistniałą sytuację.
― Tak. To jest mój adoptowany brat! ― wyrzucili oboje jednocześnie po chwili mierząc się groźnymi spojrzeniami.
***
― Jedzenie pyszne jak zawsze, Yoongi hyung ―uśmiechnął się Namjoon i znów popił łyka wina (które sam kupił). Siedział wraz z przyjacielem na kanapie odpoczywając po sytym posiłku.
― Dzięki Nams ― Min przeciągnął się lekko i z zadowolonymi uśmiechem przejrzał salon. Wszyscy wydawali się być równie zadowoleni co on sam i zajęci własnymi zajęciami. Wszyscy oprócz...
― Ej Yoongi, kim jest ten przystojny chłopak, który opiera się o ścianę obok nas? ― wyszeptał mu do ucha Kim, posyłając nie tak sekretne spojrzenie w stronę okropnie bladego Parka.
― Ach on? To mój chłopak, Park Jimin ― powiedział z uśmiechem Yoongi. ― Opowiadałem ci o nim?
― Coś nie zachowujecie się jak para, hyung ― zachichotał Namjoon. ― On się zachowuje jakbyście się nie znali. Zapłaciłeś mu by przyszedł?
Yoongi wiedział, że był to żart i że Nam nie chciał zrobić nic więcej niż troszkę mu podokuczać, jednak i tak zrobiło mu się przykro. Pomyślał, że Jimin pewnie wygląda jak milion dolarów przy nim i że może tak naprawdę wszystkie te znaki od młodszego były czysto przyjacielskie? Może wcale go nie lubił i nie był zainteresowany. Widział jak widocznie zmartwiony Namjoon otwiera usta by coś powiedzieć, jednak czyjaś dłoń na ramieniu fotografa mu przeszkodziła. Yoongi powoli podniósł wzrok.
Zobaczył tylko oczy Jimina. Ciemne, migoczące niczym dwie osobne galaktyki tęczówki, teraz rozszerzone w jakimś nieokreślonym dla Yoongiego uczuciu. Poczuł jak młodszy podciąga go do siebie i jakimś trudem trafiają na środek salonu. Starszy nawet nie zarejestrował gdy wszyscy w sali umilkli a w tle dało się jedynie słyszeć jakąś spokojną wolną piosenkę. To było teraz - ten moment. Ten moment w, którym zaryzykuje wszystko by zdobyć swoje własne wszystko - Park Jimina.
― Jimin... ―szepnął powoli, czując jak wypełnia go uczucie na jakie jeszcze nigdy wcześniej sobie nie pozwolił ― kocham cię.
Jak tylko dokończył wypowiadać te słowa, Jiminowi twarz pobielała. Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza.
― Ty idioto! ― wrzasnął histerycznie tancerz a Min poczuł jak jego serce uderza z hukiem o posadzkę i rozsypuje się na małe części. Jego ból był niemal fizyczny. Poczuł jak coś głęboko, głęboko w nim zaczyna go ściskać. Naraz zrobiło mu się strasznie niedobrze i już zaczął się wyrywać z uścisku Jimina, gdy ten chwycił go jeszcze mocniej.
― Zepsułeś mój prezent urodzinowy!
Tancerz puścił chłopaka i rzucił się wyciągając mała siateczkę spod obrusa. Drżącymi rękami wyjął z niej pudełeczko i podał je Yoongiemu, potem przenosząc wzrok na swoje stopy, nie chcąc patrzeć na reakcje starszego. Yoongi pociągnął nosem i niepewnie otworzył pudełeczko. Była w nim para ślicznych pierścionków i fotografowi serce podeszło do gardła, czując jak obraz zaczyna mu się zamazywać od zbierających się łez. Jednak był w stanie jeszcze odczytać napis na małej karteczce leżącej na biżuterii. Na karteczce pisało: Hyung. Czy zostaniesz moim naprawdę-chłopakiem?
― N-nie dało się tak od, od, od razu? ― wychrypiał Yoongi nie wiedząc nawet kiedy zaczął płakać.
― Też cię kocham Yoongi. ― odpowiedział jedynie Jimin i przyciągnął do siebie starszego, żarliwie wbijając się w jego usta.
________________
Jeszcze tylko epilog i kończymy tego bad boya
v.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro