Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝘐 𝘸𝘪𝘴𝘩 𝘴𝘰𝘮𝘦𝘣𝘰𝘥𝘺 𝘸𝘰𝘶𝘭𝘥𝘢 𝘵𝘰𝘭𝘥 𝘮𝘦

― No więc... ― zaczął nerwowo Yoongi przestępując z nogi na nogę i latając wzrokiem na boki, byleby nie spotkać świdrującego spojrzenia blondyna, który stał ze założonymi na piersi rękoma i wyczekującym wyrazem twarzy.

Jungkook opuścił ich dokładnie pięć minut temu, przepraszając starszego za swojego „przygłupawego" i „niedojebanego" starszego brata, tłumacząc że jest adoptowany (chociaż Jungkook jeszcze nie znalazł dowodów, ale to niemożliwe, żeby ten mężczyzna był z nim spokrewniony!). Yoongi niczym w transie odprowadził bablającego o wszystkim i o niczym młodszego na przystanek i spoglądał swoimi dużymi, czarnymi oczami jak wsiada do swojego busu. A teraz stał, nie za bardzo wiedząc co ze sobą robić. W życiu zakochał się tylko trzy razy. Pierwszy raz w przedszkolu, w kochanej pani przedszkolance, która pozwalał mu chodzić z nią z rękę. Drugi raz w liceum i akurat do tego wspomnienia Yoongi nie chciał wracać. Trzeci raz na studiach, na drugim roku w przystojnym panie profesorze, który potem, na jego nieszczęście, przeprowadził się do Ulsan.

I przez ten cały czas, nie nauczył się jeszcze, jak radzić sobie w tego typu sytuacjach. On sam i ten dziwny chłopiec co sprawia, że z jednej strony Yoongi chce trzasnąć go w twarz a z drugiej, złapać za rękę. Może nie był jeszcze zakochany, ale czuł, że było do tego coraz bliżej. Dziwne. Jak wszystko inne, z czego składało się życie biednego, zagubionego Mina.

―J-jesteś może głodny? ―spytał w końcu Yoongi i wreszcie udało mu się spojrzeć na Jimina. No może nie centralnie na niego, ale na jego drobne ręce, trzymające aparat.

―Tak troszeczkę― westchnął młodszy, wzrokiem wręcz pożerając swojego hyunga. On, w przeciwieństwie do Yoongiego, od zawsze miał branie. Dziewczyny lgnęły do jego mięśni a chłopcy do jędrnych kształtów. Bo nie oszukujmy się, Park Jimin to chodzący seks. Ubierający urocze sweterki i mający dziwną słabość do kobiecej bielizny, ale nadal chodzący bóg seksu.

Byli niczym ogień i woda. Yoongi wstydził się własnego cienia, Jimin uwodził i zabawiał się ofiarami, które wpadły w jego sidła. Czarnowłosy nie potrafił zagadać nawet do pani w sklepie i poprosić o dodatkową reklamówkę? Park Jimin zawierał znajomości na każdym kroku. Jednak coś ich do siebie ciągnęło. Może Yoongi chciał utemperować nosa Jiminowi, chociaż jak na razie nie potrafił powiedzieć w jego kierunku nawet jednego zdania bez jąkania się? Może Jiminowi spodobały się ostre oczy Mina i jego duże dłonie? Nie wiem. Ale zaczęła się rodzić między nimi ta specyficzna chemia i tylko jeden sobie z tym radził. A na pewno nie był to Min Yoongi.

― No to chodź ―burknął starszy i obrócił się na pięcie. Jimin spojrzał za nim zdziwiony, jednak potruchtał do niego niczym wierny piesek. Starszy śmiałym krokiem kierował się w tylko sobie znanym kierunku a Jimin grzecznie za nim szedł, uważając by nie wdepnąć w kałuże, które potworzyły się na chodniku. Deszcz na szczęście przestał już padać a ludzie opuścili już czarne parasolki. Ciemne oczy tancerza rozglądały się z zaciekawieniem w wokół, do jego nozdrzy doleciał zapach mokrego betonu a jasne adidasy, pokryły się warstwą błota, na co ich właściciel jedynie cicho westchnął. No cóż. Kupi sobie nowe.

Yoongi skręcił naraz w mniej uczęszczaną uliczkę, dochodząc do jakiegoś blokowiska a Park zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem starszy nie ma zamiaru zaciągnąć go w jakieś krzaki i zgwałcić. Min natomiast dalej prężnie parł do przodu, zgrabnie omijając kałuże i przeskakując te większe. Dążył do miejsca gdzie, będąc w najbardziej snobistycznej części Seulu można kupić w miarę dobre jedzenie, jednocześnie nie bankrutując.

W końcu doszli do celu swojej podróży i student ekonomii, zatrzymał się w miejscu.

― Jakże romantycznie, Min Yoongi ― prychnął Jimin patrząc na walącą się budkę z napisem „Kebab" wysprejowanym na szyldzie. Yoongi spojrzał na niego z niedowierzaniem.

― A miało być romantycznie? ― zapytał z jedną brwią uniesioną wysoko do góry. Policzki Jimina stały się wściekle czerwone a on sam bez słowa wyminął lekko uśmiechającego się Mina i dotarł pod budkę. Spojrzał i na menu, wywieszone obok lady i bez słowa wskazał na jedno z dań. Czarnowłosy zamówił to na co wskazał tancerz i podwójną porcje frytek dla siebie.

***

Kobieta sprzedająca w tym, nazwijmy to, lokalu podała im szarawą ścierkę by przetarli sobie mokre od deszczu plastikowe krzesła i stolik, przy którym usiedli. Yoongi zdjął z szyi aparat i położył go ostrożnie na stoliku, po chwili go uruchamiając i włączając odpowiednim przyciskiem galerię zdjęć.

― Chcesz pooglądać? ― zapytał, podnosząc wzrok znad ekranu by spojrzeć w ciemne oczy blondyna. Chłopak uśmiechnął się leciutko i pokiwał delikatnie głową, biorąc swoje jeszcze wilgotne krzesło w rękę i przystawiając je obok bruneta. Yoongi w głowie panikował ale wmawiał sobie, że da radę. A Jimin myślał tylko o tym, że jakby tak mocniej ruszył udem to by trącił by kolanem to Yoongiego. Brunet bez słowa zmieniał zdjęcia mrucząc coś pod nosem o oświetleniu i wilgotności powietrza.

― To jest ładne ―mruknął Park, wskazując palcem na zdjęcie, które wyświetliło się na ekraniku. Yoongi pokiwał głową.

― Wyszło całkiem dobrze. Ten facet dobrze wyszedł na tle światła ― powiedział przybliżając zdjęcie na sylwetkę mężczyzny z teczką w ręce. Jimin kiwnął głową po czym przeniósł spojrzenie swój własny aparat. Min zauważył wymowne spojrzenie i zmarszczył lekko brwi, jak to miał w zwyczaju. ― Chcesz mi pokazać swoje?

Jimin podniósł na niego wzrok i pokiwał nieśmiało głową podając swój sprzęt Yoongiemu. Naprawdę zależało mu na opinii starszego. Chciał chociaż odrobinę mu zaimponować i pokazać na co go stać. Min oblizał wargi, czując jak jego zimna dłoń muska delikatną i rozgrzaną skórę tancerza. Postanowił poudawać, że nic się nie stało i zamiast powiedzieć cokolwiek, uruchomił urządzenie. W ciszy i skupieniu przeglądał zdjęcia zrobione przez Jimina.

― Starałem się podążać za twoimi wskazówkami ―mruknął cicho Park, obserwując jak zgrabne palce studenta przeskakują na przyciskach.

― Widać ― burknął Yoongi. Po sekundzie się zreflektował jak musiało to zabrzmieć w uszach Bogu ducha winnego Jimina i zaczerwienił się delikatnie. ― Znaczy się.. widać, że starałeś się podążać za moimi poleceniami. Twoje zdjęcia są dobrej jakości jak na sprzęt którego używasz.

Już Jimin miał coś odpowiedzieć kiedy kobieta z budki z nieprzyjemnym mruknięciem ogłosiła, że ich zamówienie jest gotowe. Yoongi bez słowa wstał i przyniósł im ich parujący dania i nie czekając na Parka, zabrał się za pałaszowanie swojej porcji frytek. Jimin również zaczął jeść z cichym pomrukiem zadowolenia kiedy jedzenie wreszcie znalazło drogę do jego spragnionego żołądka. Jedzenie było naprawdę, naprawdę dobre. Chyba stanie się tutaj stałym bywalcem. Podniósł wzrok znad swojego mięsa, dopiero wtedy gdy usłyszał jak starszy wierci się na krześle. Spojrzał na Mina wyczekująco, a Yoongi uśmiechnął się jedynie głupawo i podrapał po karku.

― Mam do ciebie sprawę, Park Jimin.

______________
Yoongi to słodziak, change my mind.
V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro