Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43

PERSPEKTYWA CHANYEOLA

Jechałem samochodem już dobre dwadzieścia minut, jednocześnie rozmawiając z Suho na głośnomówiącym.
- Powiedziałeś tak?- zapytał zdziwiony.
- Tak... ale musiałem tak powiedzieć, ze względu na charakter Baeka.
- Co masz na myśli?
- Powiedziałem tak, żeby Baekhyun nie mieszał się w mój związek. Wiesz jaki on jest.- powiedziałem.
- No tak, tak.- powiedział i lekko się zaśmiał.
- O co ci chodzi?- zapytałem. 
- Bo powiedziałeś "w mój związek". 

- I co?
- Czyli co? Mam szykować pieniądze na ślub?- zaśmiał się.
- Ale jesteś zabawny...
- Już się nie obrażaj. Lepiej powiedz mi tu jak na spowiedzi, kochasz ją?
- Suho!
- Co? Proste pytanie! Odpowiedz tak lub...
- Tak, kocham ją!- przerwałem.
- A ona o tym wie?- zapytał.
- Skąd ja mam wiedzieć? Nie znam się na kobietach.
- Poczekaj chwilkę...- powiedział i na chwilę zapadła cisza- Chyba Chen do mnie przyjechał. A co do Asami, powinieneś jej to wszystko wytłumaczyć chociażby przez drzwi. Powinna wiedzieć, że musiałeś tak powiedzieć.
- Wiem, ale...
- Kim jesteś?!- krzyknął.
- Park Chanyeol. Zapomniałeś?- uśmiechnąłem się.
- Czego ode mnie chcesz?
- Suho, wszystko...
- Wyjdź, albo zadzwonię po policję!
- Suho?
Nagle usłyszałem strzał.
- Suho?! Suho! Kto tam jest? Halo?!
- Lepiej pośpiesz się, bo inaczej twój kolega się wykrwawi.- powiedział jakiś facet i rozłączył się.
Jechałem tak szybko, jak tylko mogłem. Co to w ogóle było? Kim był ten facet?! Mam nadzieję, że zdążę na czas. Chwilę potem byłem już przy mieszkaniu Suho. Wyciągnęłam pistolet z samochodu i udałem się do Suho.
- Suho?- krzyknąłem wchodząc do środka. 
- Chan- powiedział cicho.
- Cholera jasna...- krzyknąłem, podbiegając do chłopaka.

Suho leżał przy szafce w kuchni z zakrwawioną koszulką, a na podłodze była coraz większa kałuża krwi. 

- Kto tu był?- zapytałem, wykręcając szybko numer na pogotowie.

- Nie wiem, był zamaskowany. 

W tym momencie wezwałem pogotowie.

- Dobra, jak się czujesz?- zapytałem, kucając przy Suho.

-Chan... oni cię znają.- powiedział.

- Kto mnie nie zna?- uśmiechnąłem się- Nie martw się, wyjdziesz z tego. Złapię tego drania, który ci to zrobił i zabiję, o to też zadbam.

- Chanyeol, czy ty mnie słuchasz do cholery?- zapytał i złapał mnie za bluzkę- Oni znają ciebie i Asami!

- C-co? Mówili coś?

- Oni chcą skrzywdzić Asami. Jedź do niej.- powiedział.

- Pojebało cię? Nie zostawię cię samego. Poczekam tu, dopóki nie przyjedzie pogotowie.- powiedziałem.- Asami jest w domu jakieś dwadzieścia minut stąd, z bronią więc to raczej martwił bym się o tych, którzy ją zaatakują.

- To nie są żarty, tępaku! Zadzwoń do niej!- rozkazał mi.

Uśmiech zszedł mi z twarzy. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do dziewczyny.

- Cholera. Nie odbiera.

Nagle do pokoju weszli ratownicy, którzy od razu zajęli się Suho.

- Jedź do niej, jestem już bezpieczny- powiedział Suho.

Zdenerwowany wybiegłem z mieszkania i szybko podjechałem pod dom.

- Asami!- krzyknąłem, wchodząc do środka.

Zajrzałem do jej pokoju, nie ma jej. Zajrzałem do łazienki, mojego pokoju, kuchni, salonu, a nawet piwnicy- nie ma jej. Szybko starałem się do niej dodzwonić, ale ta odrzucała moje połączenia.

- Czego?- powiedziała z irytacją w głosie.

- Gdzie ty do cholery jesteś?- krzyknąłem.

- Obecnie w taksówce. A co? Wróciłeś i nie miałeś kogo wykopać z domu?

- Asami, do kurwy, to nie jest śmieszne! Mów gdzie jedziesz!?

- Boże, weź zaparz sobie jakieś ziółka! Jadę do kawiarni na Sejongno.

- Sejongno? Asami, masz wysiąść z tej taksówki, słyszysz?!- krzyknąłem, wychodząc z domu.

- Dlaczego?- zapytała lekko zaniepokojona.

- Bo ja ci tak każę! W ogóle to po cholerę ty tam jedziesz?!

- Nie twój interes!- powiedziała i rozłączyła się. 

Najszybciej, jak tylko mogłem, ruszyłem w stronę Sejongno. Mam tylko nadzieję, że nic się jej nie stanie. Nie mógłbym znieść kolejnej osoby w kałuży krwi... tym bardziej Asami. Moje serce biło szybko i mocno, dłonie zaczęły się pocić, a ja co jakiś czas starałem się dodzwonić do dziewczyny. Cholera, co ona może robić na tej ulicy ?!

- Cholera- powiedziałem, kiedy zobaczyłem za sobą policję.

No nic, trzeba będzie trochę złamać prawo.



******

Dodałam, bo mi się tak chciało :* Wpadłam na pomysł, że we wtorek nie dodam rozdziału, ale za to w piątek/sobote/niedziele (zobaczę jeszcze) Zrobię maraton. Jeśli dobrze mi pójdzie, to dokończę You steal my bag :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro