23
Następnego dnia wstałam z lekkim wkurwem. Powód wkurwu nie znany. Zeszłam do kuchni, ponieważ mój żołądek postanowił strawić samego siebie. Otworzyłam drzwi lodówki i jedyne co zobaczyłam to blade światło, które pokazywało mi puste półki.
- Chanyeol!- krzyknęłam- Nie ma nic do jedzenia! Bądź facetem i jedź do sklepu!
W domu panowała cisza. Poszłam do salonu, aby sprawdzić, czy Chanyeol śpi na kanapie, ale nie było go tam. Nie było go również w jego pokoju, łazience i nigdzie w pobliżu domu. Dobra Asami, musisz wziąć to w swoje rączki. Ubrałam się w stare dżinsy, białą koszulę i marynarkę, po czym wyszłam z domu. Szłam chodnikiem słuchając muzyki, gdy usłyszałam trąbienie.
- Pieprzony idiota- pomyślałam.
To pewnie kolejny bogaty zbok. Nie odwracałam się, tylko dalej szłam swoją drogą.
- Hej, piękna!- krzyknął- Dokąd idziesz?
Ignoruj go Asami, ignoruj.
- Halo...
Pokazałam mu środkowy palec, ale dalej się nie odwracałam.
- Asami, do cholery!- krzyknął.
Odwróciłam się, kiedy usłyszałam swoje imię. Zobaczyłam Chanyeola w kolejnym, nowym samochodzie.
- Czyje to auto?- zapytałam, zatrzymując się.
- Moje... od teraz. Wsiadaj- otworzył mi drzwi.
Zajęłam miejsce obok kierowcy i zaczęłam rozglądać się po nowym aucie.
- Na pewno jesteś głodna. Co powiesz na fast fooda?- zapytał Chanyeol.
- Co jeśli powiem nie?
- Nie powiesz, nie ma nic w lodówce.
- W takim razie... ty stawiasz- powiedziałam i włączyłam radio.
Kilka minut później byliśmy już w centrum handlowym. Zajęliśmy miejsca przy stoliku w jednej z tamtejszych knajpek i czekaliśmy na zamówienia.
- Jak się czujesz?- zapytałam.
- Dobrze, dlaczego pytasz?
- Z nudów, wiesz?- klepnęłam go w ramię- Wczoraj twoja koszula była cała czerwona. Jesteś pewien, że nie potrzebujesz doktora?
- Uspokój się, to tylko zadrapania, nie mam żadnej dziury w plecach.
Warknęłam pod nosem.
- Jesteś słodka, kiedy grymasisz pod nosem- zaśmiał się.
Rzuciłam mu tylko pogardliwe spojrzenie. Chwile później do naszego stolika podszedł kelner i podał nam jedzenie. Moje zdenerwowanie ustąpiło, kiedy w końcu się najadłam.
- Czy to nie ten twój kolega?- zapytał Chanyeol, wskazując na wchodzącego mężczyznę.
- Lay?- pomyślałam przyglądając się facetowi w ciemnych okularach, przy którym szła jakaś kobieta.
- Nie, to chyba nie on- powiedział Chanyeol.
- On- wymamrotałam z uśmiechem na ustach.
- To może pójdziemy się przywitać?- zaproponował.
- Co? Nie. On... on pewnie się śpieszy.
- Błagam cię, jesteście przecież przyjaciółmi.
Chanyeol złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść w kierunku Laya. Nie wiem dlaczego się denerwowałam. Kiedy zobaczyłam Laya od razu chciałam rzucić mu się na szyję. Stęskniłam się za nim i chciałam mu powiedzieć, że jestem z niego bardzo dumna.
- Lay!- krzyknęłam, kiedy dzieliła nas mniejsza odległość.
Chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Lay- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam go.
- Znasz ich, kotku?- zapytała tamta kobieta.
- Oczywiście, że zna. Jestem jego przyjaciółką- powiedziałam dumnie- To jest Chanyeol. Mój...
- Nie znam ich. Kochanie idziemy stąd- odezwał się Lay i zaczął iść w kierunku wyjścia.
Zrobiłam duże oczy. Co on właśnie powiedział?!
- L-lay... co ty mówisz? Jakie nie znam?- zapytałam, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy- Odpowiedz mi!- złapałam go za rękaw.
- Puszczaj!- wyrwał rękę- Zostaw mnie w spokoju!- powiedział i wyszedł.
- Ale...- zaczęłam za nimi iść, ale Chanyeol złapał mnie za rękę.
- Nie idź... nie warto.
Po tej sytuacji, ja i Chanyeol wróciliśmy do domu. Cały czas siedziałam razem z chłopakiem na kanapie przy telewizorze. Chan, odkąd przyjechaliśmy, próbował mnie pocieszyć, ale i tak czułam się dziwnie z tym, że Lay tak po prostu się mnie wyparł.
- Nie myśl o tym palancie- powiedział- Co powiesz na jakiś film?
- Nie mam ochoty.
- To może spacer?
- Chanyeol, doceniam twoje starania, ale ja chcę tylko posiedzieć i pomyśleć.
- Dobrze- powiedział.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chanyeol wstał i otworzył, a ja dalej leżałam na kanapie i zastanawiałam się nad tym, co się stało.
- Asami, to do ciebie- krzyknął Chanyeol.
- Do mnie?- zapytałam i podniosłam się z kanapy.
Poszłam do korytarza i moim oczom ukazała się Dara. Dara to moja sąsiadka i przyjaciółka moich rodziców, często chodziłam do niej, kiedy byłam dzieckiem.
- Dara?- powiedziałam zdziwiona- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłaś?
-Przyjechałam, bo muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- Wejdź- powiedziałam otwierając szerzej drzwi.
Starsza kobieta weszła, a na jej twarzy co chwile spływała łza.
- Wszystko w porządku- zapytał Chanyeol.
- Tak... to twój chłopak?
- Ym...- zająknęłam się, miałam powiedzieć nie, ale wolałam oszczędzić szczegółów związanymi z kradzieżami- Tak.
Kątem oka widziałam jak na twarzy Chanyeola pojawił się delikatny uśmiech.
- Oh- uśmiechnęła się staruszka- Ładny chłopak. Masz być dla niej dobry-powiedziała i po chwili wybuchnęła płaczem.
- Dara, mów co się stało- powiedziałam.
- Asami, dziecko... pamiętaj, że nieważne co by się nie działo, to ja ci pomogę, dobrze?- powiedziała łapiąc mnie za rękę.
- Dobrze...
- Asami, czasami na tym świecie zdarzają się wypadki... praktycznie codziennie dużo osób umiera.
- Do rzeczy- powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Kochanie- powiedziała do Chanyeola- usiądź obok niej.
Chanyeol zrobił to, o co poprosiła kobieta.
- Asami... tak mi przykro- powiedziała Dara- Twoi rodzice mieli wypadek.
- Co?- przez chwilę nie wiedziałam co zrobić- Nic im nie jest? W którym są szpitalu- zapytałam wstając, ale Dara tylko pokręciła głową, po czym pociągnęła mnie delikatnie za rękę, zmuszając do ponownego zajęcia miejsca obok Chanyeola.
- Oni... oni nie żyją.
***************
Witam:)
Ogólnie dopiero teraz zobaczyłam, że mam 200 folowersów i sobie pomyślałam, że dodam rozdział, bo why not? Tak czy siak... wypadło na ten XD Wiem, że taki SAD, ale mam nadzieję, że Wam się podobało :) I widzimy się we wtorek... albo wcześniej... znacie mnie, ze mną nigdy nie wiadomo XD
***************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro