Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23


Następnego dnia wstałam z lekkim wkurwem. Powód wkurwu nie znany. Zeszłam do kuchni, ponieważ mój żołądek postanowił strawić samego siebie. Otworzyłam drzwi lodówki i jedyne co zobaczyłam to blade światło, które pokazywało mi puste półki.

- Chanyeol!- krzyknęłam- Nie ma nic do jedzenia! Bądź facetem i jedź do sklepu!

W domu panowała cisza. Poszłam do salonu, aby sprawdzić, czy Chanyeol śpi na kanapie, ale nie było go tam. Nie było go również w jego pokoju, łazience i nigdzie w pobliżu domu. Dobra Asami, musisz wziąć to w swoje rączki. Ubrałam się w stare dżinsy, białą koszulę i marynarkę, po czym wyszłam z domu. Szłam chodnikiem słuchając muzyki, gdy usłyszałam trąbienie. 

- Pieprzony idiota- pomyślałam.

To pewnie kolejny bogaty zbok. Nie odwracałam się, tylko dalej szłam swoją drogą.

- Hej, piękna!- krzyknął- Dokąd idziesz?

Ignoruj go Asami, ignoruj.

- Halo...

Pokazałam mu środkowy palec, ale dalej się nie odwracałam.

- Asami, do cholery!- krzyknął.

Odwróciłam się, kiedy usłyszałam swoje imię. Zobaczyłam Chanyeola w kolejnym, nowym samochodzie.

- Czyje to auto?- zapytałam, zatrzymując się.

- Moje... od teraz. Wsiadaj- otworzył mi drzwi.

Zajęłam miejsce obok kierowcy i zaczęłam rozglądać się po nowym aucie.

- Na pewno jesteś głodna. Co powiesz na fast fooda?- zapytał Chanyeol.

- Co jeśli powiem nie?

- Nie powiesz, nie ma nic w lodówce.

- W takim razie... ty stawiasz- powiedziałam i włączyłam radio.

Kilka minut później byliśmy już w centrum handlowym. Zajęliśmy miejsca przy stoliku w jednej z tamtejszych knajpek i czekaliśmy na zamówienia. 

- Jak się czujesz?- zapytałam.

- Dobrze, dlaczego pytasz?

- Z nudów, wiesz?- klepnęłam go w ramię- Wczoraj twoja koszula była cała czerwona. Jesteś pewien, że nie potrzebujesz doktora?

- Uspokój się, to tylko zadrapania, nie mam żadnej dziury w plecach. 

Warknęłam pod nosem.

- Jesteś słodka, kiedy grymasisz pod nosem- zaśmiał się.

Rzuciłam mu tylko pogardliwe spojrzenie. Chwile później do naszego stolika podszedł kelner i podał nam jedzenie. Moje zdenerwowanie ustąpiło, kiedy w końcu się najadłam. 

- Czy to nie ten twój kolega?- zapytał Chanyeol, wskazując na wchodzącego mężczyznę.

- Lay?- pomyślałam przyglądając się facetowi w ciemnych okularach, przy którym szła jakaś kobieta.

- Nie, to chyba nie on- powiedział Chanyeol.

- On- wymamrotałam z uśmiechem na ustach.

- To może pójdziemy się przywitać?- zaproponował.

- Co? Nie. On... on pewnie się śpieszy.

- Błagam cię, jesteście przecież przyjaciółmi.

Chanyeol złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść w kierunku Laya. Nie wiem dlaczego się denerwowałam. Kiedy zobaczyłam Laya od razu chciałam rzucić mu się na szyję. Stęskniłam się za nim i chciałam mu powiedzieć, że jestem z niego bardzo dumna.

- Lay!- krzyknęłam, kiedy dzieliła nas mniejsza odległość.

Chłopak odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Lay- powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam go.

- Znasz ich, kotku?- zapytała tamta kobieta.

- Oczywiście, że zna. Jestem jego przyjaciółką- powiedziałam dumnie- To jest Chanyeol. Mój...

- Nie znam ich. Kochanie idziemy stąd- odezwał się Lay i zaczął iść w kierunku wyjścia. 

Zrobiłam duże oczy. Co on właśnie powiedział?!

- L-lay... co ty mówisz? Jakie nie znam?- zapytałam, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy- Odpowiedz mi!- złapałam go za rękaw.

- Puszczaj!- wyrwał rękę- Zostaw mnie w spokoju!- powiedział i wyszedł.

- Ale...- zaczęłam za nimi iść, ale Chanyeol złapał mnie za rękę.

- Nie idź... nie warto.


Po tej sytuacji, ja i Chanyeol wróciliśmy do domu. Cały czas siedziałam razem z chłopakiem na kanapie przy telewizorze. Chan, odkąd przyjechaliśmy, próbował mnie pocieszyć, ale i tak czułam się dziwnie z tym, że Lay tak po prostu się mnie wyparł. 

- Nie myśl o tym palancie- powiedział- Co powiesz na jakiś film?

- Nie mam ochoty.

- To może spacer?

- Chanyeol, doceniam twoje starania, ale ja chcę tylko posiedzieć i pomyśleć. 

- Dobrze- powiedział.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chanyeol wstał i otworzył, a ja dalej leżałam na kanapie i zastanawiałam się nad tym, co się stało.

- Asami, to do ciebie- krzyknął Chanyeol.

- Do mnie?- zapytałam i podniosłam się z kanapy.

Poszłam do korytarza i moim oczom ukazała się Dara. Dara to moja sąsiadka i przyjaciółka moich rodziców, często chodziłam do niej, kiedy byłam dzieckiem.

- Dara?- powiedziałam zdziwiona- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłaś?

-Przyjechałam, bo muszę powiedzieć ci coś ważnego.

- Wejdź- powiedziałam otwierając szerzej drzwi.

Starsza kobieta weszła, a na jej twarzy co chwile spływała łza.

- Wszystko w porządku- zapytał Chanyeol.

- Tak... to twój chłopak?

- Ym...- zająknęłam się, miałam powiedzieć nie, ale wolałam oszczędzić szczegółów związanymi z kradzieżami- Tak.

Kątem oka widziałam jak na twarzy Chanyeola pojawił się delikatny uśmiech.

- Oh- uśmiechnęła się staruszka- Ładny chłopak. Masz być dla niej dobry-powiedziała i po chwili wybuchnęła płaczem.

- Dara, mów co się stało- powiedziałam.

- Asami, dziecko... pamiętaj, że nieważne co by się nie działo, to ja ci pomogę, dobrze?- powiedziała łapiąc mnie za rękę.

- Dobrze...

- Asami, czasami na tym świecie zdarzają się wypadki... praktycznie codziennie dużo osób umiera.

- Do rzeczy- powiedziałam lekko zdenerwowana.

- Kochanie- powiedziała do Chanyeola- usiądź obok niej.

Chanyeol zrobił to, o co poprosiła kobieta.

- Asami... tak mi przykro- powiedziała Dara- Twoi rodzice mieli wypadek.

- Co?- przez chwilę nie wiedziałam co zrobić- Nic im nie jest? W którym są szpitalu- zapytałam wstając, ale Dara tylko pokręciła głową, po czym pociągnęła mnie delikatnie za rękę, zmuszając do ponownego zajęcia miejsca obok Chanyeola.

- Oni... oni nie żyją.







***************

Witam:)

Ogólnie dopiero teraz zobaczyłam, że mam 200 folowersów i sobie pomyślałam, że dodam rozdział, bo why not? Tak czy siak... wypadło na ten XD Wiem, że taki SAD, ale mam nadzieję, że Wam się podobało :) I widzimy się we wtorek... albo wcześniej... znacie mnie, ze mną nigdy nie wiadomo XD

***************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro