Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21.2-,, Na bogato"

Na wstępie chcę Wam podziękować za 4K wyświetleń!! Jesteście wspaniali :* Przy okazji życzę Wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :*

*******************************************************************

Wjechaliśmy na ogromny trawnik, który służył za parking. Chanyeol otworzył mi drzwi i złapał pod rękę. Weszliśmy do budynku. Wnętrze domu było bardzo bogato zdobione, a na prawie każdej ścianie wisiały obrazy. Chanyeol cały czas trzymał mnie za rękę, gdy nagle ruszyliśmy w stronę drzwi do łazienki.

- O co chodzi?- zapytałam, gdy ten zamknął drzwi na klucz.
- Muszę ci coś dać.
- Nie, słuchaj. Ja wiem, że byłabym dobrą żoną, ale uwierz mi, że jesteśmy za młodzi- zaczęłam, ale prawie dostałam zawału, kiedy on wyciągnął z marynarki pistolet.
- DOBRA! CHOLERA DOBRA TYLKO DO MNIE NIE STRZELAJ!- krzyknęłam.
- Zamknij się idiotką- powiedział Chanyeol- Trzymaj to.
Z niechęcią wzięłam przedmiot i ostrożnie go trzymałam.
- I co mam z tym zrobić?- zapytałam.
- Schowaj gdzieś.
- Tylko kurwa gdzie? Bo nie wiem czy zauważyłeś, ale nie mam kieszeni.
Chłopak z grymasem na twarzy rozejrzał się po łazience, po czym oderwał kawałek materiału z zasłonki.
- Co ty robisz-zapytałam niepewnie.
- Podnieś sukienkę- rozkazał.
- Chyba Cię coś boli.
- Albo podniesiesz sama, albo ja to zrobię... dawaj nogę- odpowiedział i przykucnął.
- Kurwa, ostatni raz pozwalam ci robić takie rzeczy- powiedziałam podwijajac sukienkę tak, aby była widoczna noga.
-Wyżej- powiedział.
- Na udzie będzie okej!- warknęłam.
Chanyeol zawiązał mi kawałek zasłony na udzie i umieścił na nim pistolet.
- Jak wystrzeli, to cię zajebie.
Opuściliśmy łazienkę i udaliśmy się do salonu, gdzie byli pozostali goście. Chanyeol trzymał mnie za talię i stanął obok kominka. Czułam się dziwnie. Myślałam, że naprawdę będę się denerwować, ale to wszystko wyglądało jak jeden wielki film.
- Kiedy w końcu zaczniemy ten plan- zapytałam nie przerywając się uśmiechać do innych osób.
- Musimy poczekać na Jongina- powiedział Chanyeol podając mi szampana.
- Mam wrażenie, że tamte dwie kobiety się na nas gapią- powiedziałam.
- Czyli nie tylko ja to zauważyłem-wziął łyka- O, świetnie. Wygląda na to, że właśnie do nas idą- powiedział Chanyeol.
- Co mam robić?- zapytałam lekko panikując.
- Improwizuj- szepnął- Witam serdecznie- powiedział z uśmiechem.
- Witajcie. Właśnie razem z moją siostrą zastanawialiśmy się kim jesteście, młodzi, piękni na pewno jesteście bogaci- powiedziała staruszka.
- Przepraszam za siostrę, ona miała na myśli to, że widzimy państwa tutaj pierwszy raz- powiedziała druga kobieta.
-Naturalnie, nic się nie stało. Moje imię brzmi Kyung Jaehyo, a to moja żona Nayeon.

Uśmiechnęłam się do starszych kobiet i odgarnęłam włosy do tyłu.

- Kochanie, pozwolisz, że zostawię cię z tymi uroczymi kobietami, muszę skorzystać z toalety. 

- Czy wszystko z tobą w porządku?- zapytałam łapiąc w ostatniej chwili rękę Chanyeola- Zbladłeś. Lepiej pójdę z tobą.

Oboje wyszliśmy z salonu i udaliśmy się do korytarza.

- Po co chciałaś ze mną iść?- zapytał lekko zdenerwowany

- Nie mogłeś zostawić mnie z tymi ludźmi samej- oznajmiłam.

Weszliśmy po schodach na piętro. 

- Rozumiem, że teraz szukamy tego sejfu czy coś...- powiedziałam rozglądając się po pustym korytarzu.

- Tak- odpowiedział szybko chłopak.

- Ej czy to nie ten chłopak?- zapytałam, wskazując na osobę wychodząca z pokoju.
- Tak- powiedział zdziwiony- Musisz go czymś zająć- powiedział i zaczął pchać mnie w kierunku chłopaka.

- Co...oszalałeś? Przestań- starałam się zatrzymać, gdy nagle wpadłam na przystojnego faceta w garniturze.

- Przepraszam- odpowiedział odwracając się do mnie.

- To ja przepraszam- wymamrotałam- Zagapiłam się.

- Nic nie szkodzi... Czy my się gdzieś nie widzieliśmy?- zapytał, na co ja zrobiłam się czerwona.

- Nie wydaję mi się- odpowiedziałam poprawiając włosy.

Zza pleców chłopaka, zobaczyłam Chanyeola dającego mi znaki, że mam odciągnąć  faceta od drzwi. 

- Czy mógłbyś... pokazać mi gdzie są toalety?- zapytałam, w myślach robiąc facepalma.

- Ym... dobrze chodź- powiedział.

- Toalety?! Nie... miałam na myśli... salon- powiedziałam łapiąc go ,,pod rękę'', ponieważ chłopak chciał iść w kierunku Chanyeola- Na pewno musiałeś ciężko pracować, żeby dorobić się takiego domu- zmieniłam temat lekko ciągnąc chłopaka w inną stronę. 

- W sumie to niezbyt. To wszystko osiągnąłem za pomocą mojego sprytu i małej pomocy mojego ojca- odpowiedział.

To był najgorszy temat, który mogłam wybrać. Przez kolejne trzydzieści minut słuchałam jakie to ciężkie życie miał Kai. Jego najgorsze wspomnienie z dzieciństwa- obcięcie kieszonkowego z 200000 won na 150000 miesięcznie... okropieństwo. Mimo tego wysłuchałam go i przytakiwałam. Miałam dosyć tych zakochanych w sobie idiotów. 

- Przepraszam na chwilę- powiedziałam, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk.

To wybawczy sms od Chanyeola:

,, Już po wszystkim. Jestem w samochodzie, możesz już stamtąd wyjść.''

Odetchnęłam z ulgą.

- Coś się stało?- zapytał Kai.

- Nie, nic. Jest już późno i muszę już  wracać- powiedziałam biorąc płaszcz.
- Już? No dobrze, ale zanim pójdziesz to musimy zrobić sobie zdjęcie. Na pamiątkę.
- Zdjęcie?- powtórzyłam- Chętnie, ale bardzo się śpieszę- powiedziałam robiąc krok w stronę drzwi.
- Odprowadze cię- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Jeśli musisz.
Szliśmy przez cały salon, a chłopak trzymał mnie za talię, co sprawiało, że nie czułam się komfortowo.
- Chyba pozwalasz sobie na zbyt wiele- powiedziałam odpychając jego rękę, kiedy ta schodziła coraz niżej.
- Przepraszam-odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem.
- Wiesz, myślę że sama trafię do samochodu, możesz wrócić.
Kai złapał mnie za policzki i zaczął się przybliżać. Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale szybko się ogarnęłam i uderzyłam go w brzuch. Wykorzystałam moment, w którym facet mnie puścił i zaczęłam iść w stronę  samochodu.
- To może buziaka?- powiedział znów łapiąc mnie za rękę.
Wyciągnęłam pistolet i przyłożyłam mu do głowy.
- Wrócisz sam, czy ci pomóc?- zapytałam.
Kai uśmiechnął się do mnie i poprawił garnitur, po czym poszedł do domu.
- No, już myślałem że potrzebujesz pomocy- powiedział Chanyeol wychodząc z samochodu- Jestem dumny.
- Jedźmy już do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro