Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Przez kolejne dwa dni razem z Chanyeolem jeździliśmy do gwałciciela Kyungsoo, który uczył nas różnych chwytów. Mimo, że dwa dni to nie do końca wystarczająca ilość czasu, to i tak wydaję mi się, że potrafiłabym się obronić. 

- I wtedy łapiesz go za rękę i starasz się tak ją pociągnąć, aby jego dłoń znalazła się między łopatkami- powiedział Kyungsoo- Zrozumiano?

- Oczywiście- odpowiedziałam poprawiając kucyka, w który byłam wyczesana.

Chanyeol podszedł do mnie i gwałtownie przycisnął do ściany, zasłaniając usta ręką. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieję, ale po paru sekundach wiedziałam, że muszę działać. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy to ugryzienie chłopaka w rękę, ale pomyślałam, że to będzie nie profesjonalne z mojej strony, więc najpierw uderzyłam go kolanem w brzuch, a z racji tego, że jest ode mnie wyższy dostał poniżej pasa, przez co odskoczył lekko i troszeczkę się pochylił. Wykorzystałam ten moment i złapałam go za nadgarstek starając się umieścić jego pieść między łopatkami, przyciskając go lekko do ściany.

- Brawo Asami!- powiedział Kyungsoo, kiedy Chanyeol krzyknął i przybił ze mną piątkę. 

Puściłam Chanyeola, który od razu odwrócił się do mnie i zaczął machać palcem przed moją twarzą, starając się coś powiedzieć, ale skończyło się na bełkotaniu.

- Nie byłem przygotowany- powiedział po chwili.

- Chanyeol, daj spokój. Pochwal Asami- powiedział Kyungsoo.

- Brawo, ale spróbuj teraz- powiedział Chanyeol.

- Pogódź się, że ten jeden jedyny raz Asami była lepsza- powiedział Kyungsoo- Jeśli chodzi o samoobronę, to skończyliśmy.

- Już?- zapytałam zdziwiona.

- Jesteś pewien?- zapytał Chanyeol.

- Tak, sam przed chwilą zobaczyłeś, że da sobie radę. 

- Dobra, idź do samochodu- rozkazał- Zaraz przyjdę.

- Okej. Trzymaj się- powiedziałam i pożegnałam się z Kyungsoo.

Zastanawiałam się, dlaczego mnie, że tak powiem, wyprosili. Moja ciekawość znowu wygrała i postanowiłam to sprawdzić. Otworzyłam i zamknęłam drzwi stojąc w bezruchu.
- Jeszcze raz dziękuję- usłyszałam głos Chanyeola- Ile to razem wyjdzie?
- Daj spokój- powiedział Kyungsoo- Praca z wami to była przyjemność.
- Kyungsoo, nie pierdol tylko mów ile chcesz, bo kobieta czeka w samochodzie.
- Dobra, później wszystko podliczę i zadzwonię do ciebie.
- Jesteś pewien?- zapytał Chanyeol robiąc krok w stronę korytarza, na którym byłam. Szybko otworzyłam i zamknęłam drzwi udając, że wchodzę do mieszkania.
- Nie zostawiłam tutaj telefonu?- wymyśliłam na poczekaniu.
- Nie widzę go- powiedział Kyungsoo.
- A, rzeczywiście. Miałam go w kieszeni- powiedziałam i uśmiechnęłam się- Chanyeol, długo jeszcze?- zapytałam.
- Już wychodzimy. To Kyungsoo zadzwoń odezwij się i jeszcze raz dzięki.
- Nie ma problemu.

Chwilę później wracaliśmy do domu. Byłam zdenerwowana. Dlaczego nie powiedział mi o zapłacie dla Kyungsoo? Ja wiem, że to był kurs, a za kurs się płaci, ale mógł mi o tym powiedzieć.
- A ty co tak ucichłaś?- zapytał Chanyeol z uśmiechem.
- Zamyśliłam się- odpowiedziałam chłodno.
Chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.
- I... O czym myślisz?
- Nieważne- wymamrotałam.
Chanyeol nic nie powiedział. Kilka minut późnej byliśmy już na podjeździe. Szybko wysiadłam z samochodu i poszłam do łazienki, aby jak najszybciej się wykąpać i pójść spać. Gdy zmęczona położyłam się spać, do pokoju wszedł Chanyeol.
- Śpisz?- zapytał.
- A wyglądam jakbym spała?
- Możesz powiedzieć jaki masz problem?- zapytał zamykając drzwi.
- Wyjdź- powiedziałam.
- Okres?
- Spieprzaj- krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja zasnęłam.

Kolejnego dnia obudził mnie Chanyeol, który poinformował mnie, że czeka na mnie śniadanie. Zdziwiona zeszłam do kuchni, gdzie zobaczyłam na stole naleśniki i szczerzącego się chłopaka.

- Siadaj- powiedział odsuwając mi krzesło.

Cały czas przyglądałam się każdemu ruchowi chłopaka, który był dla mnie jakoś podejrzanie miły. Po zjedzeniu kilku naleśników, Chanyeol dalej się szczerzył.

- Dobra, mów. Co zrobiłeś z tymi naleśnikami?

- Ale o co ci chodzi?- zapytał zdziwiony.

- O co tobie chodzi?! Od rana jesteś dla mnie cholernie miły, a teraz siedzisz, patrzysz jak jem i się szczerzysz.

- Nic. Po prostu jestem miły. 

Nastąpiła cisza. Słychać było tylko jak przełykam jedzenie. 

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, że płacimy Kyungsoo za kursy?

- A po co miałem ci zawracać tym głowę?- zapytał- Przecież i tak nie masz pieniędzy.

- Obiecuję, że oddam ci co do grosza- powiedziałam odkładając szklankę na stół.

- Nie trzeba. Nie potrzebuję twoich pieniędzy. 

- Więc jak mogę się odwdzięczyć za to?- zapytałam z irytacją w głosie.

- Zapłacisz mi w naturze- powiedział i uśmiechnął się.

Spojrzałam na niego, jak na chorego.

- Chciałbyś- odpowiedziałam.

- Ym...- wymamrotał i zmierzył mnie wzrokiem- Może kiedyś.

- Chanyeol! Mów co się stało, że jesteś dla mnie taki miły i proszę cię nie ściemniaj, że masz dzisiaj jakiś dzień dobroci, bo w to nikt nie uwierzy.

- Dzisiaj na wieczór będziesz miała okazje się wykazać. 

- To znaczy?- zapytałam.

- Dzisiaj okradniemy jubilera.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro