Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Przez dłuższy czas zastanawiałam się nad moim przyjazdem do Busan. Czy to był w ogóle dobry pomysł? Jedyną rzeczą jaką teraz bym chciała to wrócić do domu. Na razie nie mam ani grosza przy duszy, dlatego muszę się przełamać i przestać się bać ludzi. 

Pewnym krokiem poszłam w stronę drzwi pokoju Chanyeola, który nie odzywał się do mnie już kolejny dzień. Nie wiem o co mu chodziło. Może o tą scenę z tamtą kobietą. Tak czy inaczej wiem, że myśli o mnie, że się do tego nie nadaję ( co w sumie jest prawdą), ale jeśli chcę wrócić do domu, to muszę mu udowodnić, że jest inaczej...

- Czego?- zapytał otwierając drzwi.

- Masz 5 minut. Czekam w samochodzie- powiedziałam poważnym tonem i poszłam do samochodu.

Siedziałam kilka minut w tym przeklętym samochodzie bez ogrzewania. Gdy miałam już wracać do domu, obok mnie pojawił się Chanyeol.
- Gdzie chcesz jechać?- zapytał szukając czegoś w kieszeni.

-Na plażę. Chcę ci udowodnić, że nadaję  się na złodzieja- powiedziałam zapinając pas. 

Chanyeol bez słowa ruszył samochodem i w ten sposób znaleźliśmy się w tym samym miejscu, gdzie miała miejsce moja ,,kradzież".

- Skąd masz kluczyki?- zapytałam zdziwiona, bo przecież ten samochód ,,chodził'' na spinkę. 

- Nie ważne- opowiedział.

- Wybierz mi osobę- powiedziałam, kiedy stanęliśmy przy barierkach.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
- Wybierz mi osobę- powtórzyłam.
Chanyeol przewrócił oczami, po czym wskazał mi faceta czekającego na autobus.
- Co mam mu zabrać?
- Portfel- powiedział.
Już zrobiłam krok w przód, gdy chłopak złapał mnie za rękę.
- Koleś wygląda na jakiegoś biznesmena, więc portfel będzie w tylnej kieszeni- szepnął mi do ucha i puścił.
Uf... dam radę.
Pewnym krokiem podeszłam do przystanku i założyłam kaptur. Oparłam się plecami o ścianę i obserwowałam mężczyznę. Z każdą chwilą czułam coraz większe podekscytowanie. Moje serce biło coraz szybciej. Spojrzałam na Chanyeola, który przyglądał się mi i dał znak, że muszę się śpieszyć. Dobra Asami... po prostu go weź! Podeszłam jeszcze bliżej tamtego mężczyzny i delikatnie zaczęłam wysuwać portfel z jego tylnej kieszeni. Na przystanku pojawiało się coraz więcej ludzi, więc miałam trochę ułatwione zadanie. Nagle podjechał autobus i wszyscy ruszyli w kierunku wejścia. To był idealny moment! Mężczyzna zrobił krok w przód, a ja z łatwością dostałam to, po co przyszłam. Chwilę potem byłam z powrotem obok Chanyeola.

- Proszę bardzo- powiedziałam rzucając mu portfel.

- Co się z tobą stało?- zapytał zdziwiony.

- O co ci chodzi?

- O co mi chodzi?!- zrobił duże oczy- Kiedy ja ci kazałem okraść tamtą kobietę, ty zrobiłaś z siebie idiotkę!

- Po pierwsze, nie zrobiłam z siebie idiotki, a po drugie może lepiej gdybyś był dla mnie milszy?- powiedziałam odgarniając włosy do tyłu.

- Zobaczymy na jak długo się zmieniłaś- powiedział chowając portfel do kieszeni- Coś czuję, że przy następnej okazji rozpłaczesz się i uciekniesz.

- Chcesz się przekonać?- powiedziałam mając nadzieję, że nie odpowie tak.

- Kuszące, ale nie dzisiaj... dalej nie wierzę, że to zrobiłaś.

- To lepiej uwierz, bo rośnie ci konkurencja- powiedziałam z uśmiechem.

- E,e,e, to że cudem zwinęłaś portfel nie oznacza, że jesteś lepsza od prawdziwego mistrza- powiedział dumnie.

- Kim jest ten mistrz?- powiedziałam.

- Oczywiście, że ja- powiedział z grymasem na twarzy.

- Sądzisz, że nie dałabym rady?- zapytałam łapiąc go za kurtkę, i podchodząc bliżej.

- Urocze- zaśmiał się- Nikt nie dał rady tego zrobić.

- Może ja będę pierwsza- powiedziałam jeszcze bardziej przybliżając się do niego. 

Chanyeol przez chwilę nic nie robił, ale nagle odsunął się ode mnie.

- Idiotka- powiedział i zaczął iść w kierunku samochodu. 

Stałam przy barierkach i obserwowałam Chanyeola, który wciąż podążał w stronę samochodu. Po paru chwilach był już na parkingu.

- A ty będziesz tam tak stać, czy jedziesz ze mną?- krzyknął.

- I tak nigdzie nie pojedziesz beze mnie!- powiedziałam patrząc na niego, jak na idiotę.

- Skąd ta pewność?- zapytał.

Uśmiechnęłam się pod nosem i pokazałam mu kluczyki, które niedawno wyciągnęłam z jego kurtki.













*****

Wróciłam!!!!!
Rozdziały będę dodawała w środy :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro