Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Minęło kilka dni od tamtego zdarzenia. Razem z Kookim próbowaliśmy o tym zapomnieć ale nie mogliśmy. To było zbyt trudne. Szczególnie dla mnie. Od tamtego czasu Jungkook nie opuszczał mnie nawet na krok. Przyszedł do nas nasz przyjaciel: Taehyung. Wysoki chłopak z pomarańczowymi włosami. Czasami zachowuje się jak  małe dziecko. Podobały mi się oczy Taehyunga. Miały piękny kolor. Bardzo ciemny brąz. Piękne. Taehyung siedział na kanapie i pił swoje kakao.
- Widzę że dobrze wam się ze sobą mieszka- Uśmiechnął się szeroko
- No  wiadomo- Kookie mnie przytulił. Nadal w głowie miałam ten dzień...ten dzień w którym myślałam że wykrwawię się na śmierć. Kookie powiedział że kiedyś o tym zapomnę. Że mi  pomoże o tym zapomnieć. Ale ja o tym nigdy nie zapomnę. Do cholery ja prawie tam zginęłam!.
- Arika. Wszystko w porządku?- Tae spojrzał na mnie.
- Pomyśl Taehyung. Wczoraj prawie zginęłam. Kookie mnie uratował w ostatej chwili...
- Cieszysz się. Prawda....?- Kookie spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
- Oczywiście że tak. Tylko...to pozostanie we mnie na całe życie... Nie zapomnę o tym nawet jakbym cholernie tego chciała.- Chłopcy przytulili mnie.
- Przepraszam że zapytałem.
- Nie przepraszaj.- Przytuliłam go, Kookie spojrzał z zazdrością na Tae, spojrzałam na niego- No chodź tu zazdrośniku
°°°
Wracałam do domu. Niestety  sama, Kookiemu coś wypadło i musiał coś załatwić w mieście. Weszłam na ulicę przy której mieszkaliśmy, najbiedniejsza część Incheon. No ale nie było nas stać na coś większego. Ale żyło nam się całkiem dobrze. Stać nas na czynsz, jedzenie i zostaje nam trochę kasy którą odkładamy na wymarzone wakacje.
Bałam się, to właśnie tutaj ich pierwszy raz spotkałam no i Kookiego. Uratował mnie przed nimi i zaprosił do swojego mieszkania. Poznaliśmy się i wymieniliśmy się numerami telefonów. Może to trochę głupio brzmi ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.
No i...minęło kilka miesięcy i  jesteśmy parą. Szczęśliwą parą. Ale niestety musiałam się wpakować w to gówno. Oni ode mnie zbyt dużo wymagali. Kazali mi ćpać i to sprzedawać. Przecież za to wyląduję w więzieniu!. Ale nie mogłam tego powiedzieć Kookiemu. On by chciał to załatwić za mnie. Jeszcze by to się źle skończyło.
Wchodziłam po schodach, każdy mój ruch był wolny, delikatny i uważny. Tyle razy spadłam że schodów, moje  kości niedługo tego nie wytrzymają.
Wyjęłam z kieszeni klucze od mieszkania, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Może nasza kamienica w którym mieszkaliśmy wyglądał mega  biednie ale w środku jest bardzo przytulnie. Powiesiłam mój płaszcz na  wieszaku, zdjęłam buty i zmierzyłam do okna. Zima w Incheon. Coś pięknego. Ten widok aż ciszy oko.
°°°
Minęły 3 godziny. Kookiego nadal nie było w domu, zostawiłam mu kartkę że wychodzę. Tak na wszelki wypadek żeby się nie martwił że nie ma mnie w domu.
Wyszłam z mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam z kamienicy. Zaatakowali mnie...uderzyli mnie czymś twardym w głowę, obudziłam się w jakimś pokoju. Zobaczyłam Taehyunga...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro