Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

  I Can Feel Your Eyes On Me  

Siedzieliśmy razem z Hemmo w moim pokoju. Za chwilę miał mi opowiedzieć, co go zdenerwowało wczoraj. Mimo tego, że podniósł na mnie głos, nie byłam o to na niego zła. Było mi po prostu z tego powodu przykro, że zamiast porozmawiać naskoczył na mnie. Chciałam mu tylko pomóc, pogadać z nim, a on był nie w humorze.

Wiem jak to jest, gdy coś mnie zdenerwuje, sama nie chcę z nikim rozmawiać o swoich problemach. Wolę pobyć sama i poradzić sobie z tym również sama.

- Wiesz, Rosie - zaczął mówić, Luke. - Nie mam najlepszych kontaktów z moją najbliższą rodziną, podobnie jak ty. Kiedyś zrobiłem coś głupiego i odwrócili się ode mnie. Przez jeden błąd w życiu - złapałam jego rękę, widząc jak od razu pochmurnieje.

To był dziwny widok. Luke zawsze potrafił powiedzieć coś głupiego, przez co od razu się rumieniłam. Potrafił zachowywać się jak zarozumiały chłopak, drażnić się ze mną. Chodził uśmiechnięty, ale smutnego to dopiero go widzę od jakiegoś czasu. Rozumiem, że nikt nigdy nie chodzi z bananem na twarzy i każdy się smuci, ale na prawdę dziwnie się czuję z widokiem pochmurnego Luke'a.

- Wczoraj spotkałem się z moim starszym bratem i pokłóciłem się z nim. Nie chcę ci mówić o moich problemach rodzinnych, Rosie, bo to nie ma sensu.

- To ma sens, jeżeli poczujesz się po tym lepiej - odparłam.

- To miłe, Rosie - uśmiechnął się. - Może wkrótce ci opowiem, bo nie mam ochoty o nich rozmawiać.

Przytaknęłam lekko głową. Nie mogę wymagać od niego tego, aby powiedział mi o swoich problemach. Przecież nie rozkażę mu mówić. I tak jestem wdzięczna, że mogę tu mieszkać. On sam nie zna prawdy, dlaczego tu jestem i kogo szukam. Codziennie przeglądam sieć w poszukiwaniu tej osoby, ale bez skutku. Może źle szukam. Albo może po prostu nie ma go już w tym kraju, a nawet jest na innym kontynencie.

Nie. Nie mogę tak myśleć. Będę patrzeć optymistycznie na świat. Na pewno jest tutaj w Sydney. Przecież sam mi o tym mówił, a nawet pukałam w drzwi jego dawnego domu.

- A masz ochotę pouczyć mnie gry na gitarze? - zapytałam, spoglądając na instrument, oparty o ścianę przed moim pokojem. Luke zrobił to samo. Kiedyś razem z Luke'iem obiecaliśmy sobie, że ja go nauczę grać na pianinie, a on mnie na gitarze. Po za tym, teraz to był jeden z punktów na mojej liście.

- A czy wtedy wybaczysz mi mój błąd, Króliczku? - spytał, lekko się uśmiechając.

- Oczywiście.

Wzięłam gitarę i usiadłam obok Luke'a, który siedział na dywanie, opierając się plecami o łóżko. Podałam mu instrument i zaczął go stroić. Przyglądałam się w skupieniu temu, co robi. Dziwiłam się zawsze, skąd ludzie wiedzą ze słuchu, że struna jest dobrze nastrojona. Przecież słychać tylko, albo wysoki, albo niski dźwięk. Jak wydaję mi się, że brzmi w porządku, to tak nie jest, bo trzeba jeszcze minimalnie przekręcić. Strojenie gitary to nie dla mnie, a nauka gry na niej też nie jest moją mocną stroną, bo potrafię zagrać tylko jeden akord.

Kiedy gitara była już nastrojona, Luke dał mi ją. Złapał delikatnie moje dłonie i ułożył je tak, abym trzymała je prawidłowo na instrumencie. Usiadł za mną tak, że siedziałam pomiędzy jego nogami, a ja opierałam się plecami o jego klatkę piersiową. Złapał swoją dłonią moją i ułożył odpowiednio palce na akordzie.

- To jest akord A - wziął moją drugą dłoń i razem przejechaliśmy po strunach. - To jest akord B - powtórzyliśmy czynność. - A to C. Teraz spróbuj zagrać je sama na przemian.

Zrobiłam to, co powiedział, ale widocznie jeden akord zagrałam nieprawidłowo.

- Ten palec, Rosie na trzecią strunę - powiedział, a ja się poprawiłam. - Bardzo dobrze - pochwalił mnie, a ja dalej grałam sama na przemian akordy.

Następnie nauczył mnie jeszcze kilka podstawowych chwytów. Okazało się, że gra na gitarze nie jest wcale taka trudna, kiedy ma się dobrego nauczyciela.

Grałam dalej, dopóki nie stwierdziłam, że nie pamiętam dwóch chwytów. Moja pamięć jest niestety krótkotrwała.

- Luke, który to był akord E, a który F? - zapytałam próbując sobie przypomnieć. Kącik ust chłopaka, uniósł się delikatnie ku górze. Złapał moją dłoń i ułożył odpowiednio palce, a ja sobie przypomniałam wszystko. - Dzięki - mruknęłam.

- Nie ma, za co - odpowiedział, kładąc swój podbródek na mojej głowie. - Wiesz, że słodko wyglądasz z tą gitarą? - spytał, a ja się zarumieniłam.

- Luke! Przestań mnie zawstydzać - mruknęłam cicho.

- Zawstydzam cię? - poczułam, że uśmiecha się w ten swój charakterystyczny sposób.
Po smutnym Luke'u zniknął ślad.

- Mhm, więc przestań to robić.

- Myślałem, że dziewczyny lubią otrzymywać komplementy - odwróciłam głowę, spoglądając na niego.

- To ty potrafisz myśleć? - spytałam ze złośliwym uśmieszkiem.

- Czy ty chcesz dostać karę? - moja mina się zmieniła w niezadowoloną. - Wiesz ostatnio jak byliśmy u Calum'a, powiedziałem ci coś w kuchni i jeszcze się z tobą nie rozprawiłem - powiedział, a ja próbowałam sobie przypomnieć jego słowa.

Ciekawe, czy w domu też będziesz taka mądra.

Oh...

- Okay już będę grzeczna - powiedziałam, unosząc dwie ręce.

- Nie wierzę ci - powiedział zbliżając swoją twarz do mojej. Krew zaczęła szybciej płynąć w moich żyłach, a serce szybciej bić i modliłam się, aby chłopak tego nie zauważył.

- To twój problem - odpowiedziałam, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. Nasze nosy prawie się ze sobą stykały, a usta dzieliły milimetry. Przecież mnie nie pocałuje. Czemu miałby to zrobić, skoro jestem dzieciakiem? Dlaczego ja już panikuję. Czy to, dlatego że nigdy się nie całowałam? Czy może, dlatego iż to jest Luke Hemmings, który mógłby mieć każdą dziewczynę, a nie był zainteresowany mną? Dlaczego na mojej liście zmienił, że mam pocałować jego? Czy on chce, abyśmy teraz wykonali jeden z punktów mojej listy?

Patrzyłam w jego oczy jak zahipnotyzowana. Miał tak rzadki kolor tęczówek, w których można utonąć. Kiedy nagle, nasze twarze, zaczęły się powoli do siebie przybliżać zadzwonił mój telefon.

Nie wiem, czy byłam temu komuś wdzięczna, czy nie, ale stres powoli znikał, kiedy odskoczyłam od chłopaka jak oparzona, aby wziąć swoją komórkę z biurka.

Szybko odebrałam połączenie, widząc, kto dzwoni.

- Hej, Cierra - spoglądnęłam na chłopaka, który patrzył na mnie z niezadowoloną miną, którą starał się ukryć.

- Cześć, Cameron - zmarszczyłam brwi i chciałam już jej powiedzieć, że jestem, Rosalie, kiedy sobie przypomniałam, że dla niej jestem Cameron Dallas. - Robię dzisiaj z moimi kumpelami mini piżama party i chciałam się zapytać, czy masz ochotę dołączyć?

- Tak, pewnie - zgodziłam się od razu. - O której?

- Bądź u mnie o 19.00. Luke wtedy przyjeżdża i idą gdzieś, razem z Calum'em, a Diego idzie do swoich kumpli.

- W porządku.

- Do zobaczenia!

- Pa! - pożegnałam się, zakończając połączenie.

Luke patrzył na mnie z pytającą miną.

- Cierra, chciała, żebym dzisiaj u niej nocowała - powiedziałam, opierając się o biurko.

- Jadę wieczorem do Cal'a to cię podwiozę.

- Okay - ucieszyłam się w duchu, że nie muszę go, o to prosić i sam to zaproponował.

Niezręcznie się teraz czułam i próbowałam grać, iż wszystko w porządku. Uciekałam wzrokiem od chłopaka, który westchnął i wstał.

Patrzyłam na jego plecy, dopóki nie stanął w progu drzwi i nie odwrócił się,mówiąc:

- Jeszcze do tego wrócimy.

~*~

Może jakieś gwiazdki lub komentarze to zmotywowania?

P.S. zdradzę wam, że szykuje się imprezka! 😌

~ H ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro