Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

I Should've Played It Cool,
Instead I've Made A Fool

Siedziałam na dachu domu, tępo wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Delikatny powiew wiatru, sprawił przyjemny chłód na moich odkrytych ramionach. Uspokajało mnie to; widok nocnego nieba. Lubię czasem posiedzieć na dachu i popatrzeć w gwiazdy. Odlatuję wtedy myślami do własnej „krainy".

W drodze do domu opowiedziałyśmy chłopakom, co się stało. Byli wściekli na nas, że do nich nie zadzwoniłyśmy, ale to nie nasza wina, bo przecież chciałyśmy to zrobić. Mówili, że nas szukali po całej okolicy i byli nawet w galerii - tylko szkoda, że nie byli w tym samym czasie, co my.

Dobrze, że za kilka minut nastąpi nowy dzień. Ten będę pamiętać przez jakiś czas, z powodu chłopaka o znajomym głosie. Nie mogę sobie uświadomić, że to była ta osoba, o której myślę. To niemożliwe. Zapomniał o mnie i nie chce mnie widzieć, ani nic z tych rzeczy. Może ten głos to była moja wyobraźnia. Jednak, czy to dobrze, że ja będę cały czas tak sobie wmawiać? Nie wiem mam mętlik w głowie. Było by lepiej, gdybym widziała jego twarz, a tak...

- Jeszcze nie śpisz? - odwróciłam głowę, z której dochodził głos. Chłopak z kolczykiem w wardze, usiadł obok mnie, czekając na moją odpowiedź.

- Nie chce mi się spać - odparłam patrząc w przestrzeń.

- Nie możesz, czy nie chcesz? - spytał podejrzliwie.

- Nie mogę - westchnęłam. - Pamiętasz jak mówiłyśmy ci, że uratował nas jakiś chłopak? - spytałam, odwracając głowę. Gdy przytaknął głową kontynuowałam. - Nie widziałyśmy jego twarzy i męczy mnie to, że miał znajomy głos, a ja nie mam pewności, czy to on, czy moja wyobraźnia wariuje - wyżaliłam się.

- Kim jest on dla ciebie? - wyraźnie zaakcentował słowo on, a w jego głosie usłyszałam nutkę zazdrości? Mam odpowiedź. Moja wyobraźnia wariuje.

- Nie wiem - pokręciłam przecząco głową. - To skomplikowane - powiedziałam odwracając wzrok od tęczówek Luke'a, przeszywających mnie wzrokiem.

Skomplikowało się wszystko, kiedy ostatnio go widziałam. Nie wiem, kim dla siebie jesteśmy, a kim nie. Nie wiem, czy chciałabym z nim rozmawiać, gdybym miała taką możliwość. Zostawił mnie, bo tak wybrał sam. Nikt go do niczego nie zmuszał. Minęło sporo czasu, a on nie zadzwonił do mnie. Nie próbował się ze mną kontaktować, więc dlaczego teraz miałby on mnie ratować? Byłam i wciąż jestem zła na to, co zrobił i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek mu wybaczę.

- Rosie?

- Tak? - spytałam, patrząc na niego.

- Między nami w porządku? - spytał marszcząc brew.

Zapomniałam już o tym jak prawie mnie pocałował, ale ja spanikowałam. Zachowałam się jak głupie dziecko, do tego jeszcze go unikałam, a teraz cieszę się, że mnie szukał i go widzę. Na pewno każda dziewczyna chciałaby być na moim miejscu, jednak ja nigdy się nie całowałam i być może to był powód mojego zachowania. Odepchnęłam go wtedy od siebie i uciekłam. Jestem taką idiotką! Czasami mam dość samej siebie.

- Tak, Luke - odparłam lekko się uśmiechając. - Po prostu...

- Nigdy się nie całowałaś - dokończył za mnie.

- Ta... - przerwałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, co mówię. - Co? Nie, nie, nie, oczywiście że się całowałam, skąd ci to przyszło do głowy?- powiedziałam to tak nerwowo, że nawet głupi by się domyślił, że kłamię. Po za tym moje policzki stały się różowe.

- Daj spokój, Rosie - uśmiechnął się w moją stronę. - Nie ma w tym nic złego, że jeszcze nie miałaś swojego pierwszego pocałunku.

Nie mówiłam?

- Ale to jest takie... No - nie do końca byłam pewna, co powiedzieć.

- Na prawdę nie ma w tym nic złego - pokręcił rozbawiony głową. - Pamiętasz jak mówiłaś, że masz marzenia i nie chcesz być tym, kim karzą ci być rodzice? - spytał, chcąc zmienić temat, co mi się spodobało. - Więc kim chcesz zostać?

- Zawsze chciałam śpiewać - odparłam. - Chodziłam nawet na lekcje śpiewu, ale wkrótce rodzice mi zabronili mówiąc, że dorosłam i muszę zacząć myśleć o prawdziwym, życiu, szkole, ocenach, bo muzyka to tylko zabawa - prychnęłam. - A prawda jest taka, że zazdroszczą mi głosu, bo sami nie potrafią śpiewać - powiedziałam żartobliwie. Zaśmialiśmy się.

- Piszesz własne piosenki? - spytał zaciekawiony. Przytaknęłam niepewnie głową. - Poczekaj - powiedział, po czym zszedł z dachu. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Po chwili jednak wrócił z gitarą i wszystko zrozumiałam, kiedy usiadł obok mnie. - Zaśpiewaj mi coś, a ja wtedy zaśpiewam coś tobie.

- Ty śpiewasz? - zdziwiłam się.

- Mam tak zajebisty głos, że padniesz z wrażenia - powiedział pokazując szereg białych zębów.

- Skromny jak zwykle - mruknęłam. - Mam tu śpiewać? - spytałam rozglądając się. Siedzimy na dachu w blasku księżyca. Ludzie już śpią, a my sobie urządzimy koncert na dachu.

- Tak, tutaj - odparł. - Chyba, że się wstydzisz - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem. Niech sobie nie myśli, że dam mu tą satysfakcję.

- Graj - odparłam pewnie, na co zadowolony wykonał moje polecenie. Dobrze wiedziałam, co chcę zaśpiewać.

We are young, we are gold
Tryings things we didn't know
Looking at the sky, see it come alive
All our fears became our hopes
Climbed out every locked window
All the lines may, fell upon the rain
We can reach the constellations
Trust me, all our dreams are breaking.

Oh, No we're never gonna turn to dust,
Yeah, all we really need is us
Don't be scared to close your eyes
No we're never gonna die, we'll be the stars
Oh, No we're never gonna step too far
Yeah, we're holding on to who we are
When it's time to close your eyes
They will see us in the sky,
We'll be the stars!
Oh ooh ooh oh oh
We'll be the stars!
Oh ooh ooh oh oh
We'll be the stars!

- Sama to napisałaś?

- Tak - przytaknęłam. - Nie podoba ci się? - spytałam, nie będąc pewną, co o tym myśli, gdyż wyraz jego twarzy ukazywał zaskoczenie.

- Bardzo mi się podoba - posłał w moją stronę szczery uśmiech. - Naprawdę - odwzajemniłam uśmiech.

Napisałam tą piosenkę już jakiś czas temu. Nie jestem jedyną autorką tekstu. Napisał ją ze mną ktoś bardzo mi bliski. Ktoś, kogo zamierzam odnaleźć, jednak nie wiem, czy to będzie takie proste, ale w końcu przyjechałam do Sydney po to, aby tą osobę znaleźć i nie spocznę dopóki jej nie znajdę.

- Teraz twoja kolej - skrzyżowałam nogi i zaczęłam się wpatrywać jak chłopak przygrywa melodię.

She's a good girl, she's Daddy's favourite
He's saved for Harvard, he knows she'll make it
She's good at school, she's never truant
She can speak French, I think she's fluent

Cos every night she studies hard in her room
At least that's what her parents assume
But she sneaks out the window to meet with her boyfriend
Here's what she told me the time that I caught them

She said to me, forget what you thought
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught
So just turn around and forget what you saw
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught

Przyznaję, Luke'owi rację. Ma zajebisty głos. Ale nie, nie padłam z wrażenia. Wciąż siedzę, tak jak siedziałam. Nie mogłam, oderwać wzroku od jego twarzy, gdy śpiewał. Widać, że muzyka sprawia mu radość. Mam to samo. Śpiewanie pomaga mi zapomnieć o problemach, poprawia mi humor, a nawet pomaga mi pokazać siebie.

- Mam wrażenie, że już gdzieś słyszałam tą piosenkę - stwierdziłam, patrząc na chłopaka. Tekst piosenki strasznie mi się podoba i mam wrażenie, że jest on o mnie, bo opowiada mniej więcej o moim życiu.

- To bardzo możliwe, Rosie - zmarszczyłam brwi. - Mam z przyjaciółmi zespół.

- Poważnie? - spytałam zaciekawiona, gdy chłopak przytaknął głową, poprosiłam, aby opowiedział mi o zespole.

- Założyłem go razem z moimi przyjaciółmi nazywamy się 5 Seconds Of Summer. Jest w nim Calum, a łącznie jest nasz czwórka, ale na razie mamy małą przerwę w naszej „karierze", gdyż nasz perkusista ma drobne problemy rodzinne. Nie chcemy robić nic bez niego, bo w końcu jesteśmy zespołem. Mamy napisanych kilka piosenek, a niektóre z nich leciały nawet w radiu, więc stąd mogłaś je usłyszeć - skończył, uśmiechając się.

- Zgaduję, że ty grasz na gitarze - rzuciłam, patrząc na instrument, który trzymał w dłoniach.

- Zgadłaś, Goldberg.

Przeszedł mnie dreszcz, kiedy wiatr zawiał mocniej. Luke zauważył to i przybrał poważną minę, jakby dopiero teraz zauważył, że jestem w koszulce na ramiączkach.

- Czy ty się chcesz rozchorować, głuptasie? - spytał, ściągając swoją bluzę. Nałożył mi ją na ramiona, przez co od razu było mi cieplej.

- Wiesz, że kiedyś próbowałam grać na gitarze? Ale to raczej nie mój instrument - stwierdziłam.

- Na czym grasz?

- Na pianinie.

Luke wydał się przez chwilę zamyślony.

- Ja nauczę cię wkrótce grać na gitarze, a ty mnie na pianinie, zgoda?

Spytał wyciągając mały palec przed siebie. Bez wahania splotłam nasze palce.

- Zgoda.

Blondyn stanął na równe nogi, wyciągając dłoń w moją stronę, aby pomóc mi wstać. Mieliśmy już wchodzić do domu, kiedy jakiś blask rozświetlił niebo. To była spadająca gwiazda.

- Wypowiedz życzenie - powiedział, spoglądając na mnie.

- Myślisz, że się spełni?

- Tylko jeśli w to uwierzysz.

- A jeśli mam kilka marzeń?

- Zapisz je na kartce, a ja pomogę ci je spełnić.

~*~

Rozdział niesprawdzony, ale już go dodaję!

~ H

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro