Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Rozdział pisany na telefonie! Za wszelkie błędy przepraszam!

You're Scared, I'm Nervous, But I Guess That We Did It On Porpouse

- Luke - powiedziałam, patrząc na chłopaka, który stanął obok mnie, mierząc mnie surowym spojrzeniem.

Nie rozumiem go. Ja nawet nie wzięłam kubka w dłoń, a on już się na mnie wściekał. Nawet nie miałam ochoty na ten alkohol, chociaż podobno jest dobry na rozluźnienie, a mi by się przydał, bo czułam się w tym miejscu niekomfortowo.

Po za tym, byłam zaskoczona obecnością blondyna. Co on tutaj robił? Czy reszta chłopaków też tutaj jest? Powinnam ostrzec Cierrę. Przecież, Calum ją zabije! Miałyśmy zostać w domu no i być grzeczne...

- Hemmo! - krzyknął, Louis. - Miło, że jednak wpadłeś.

Więc się znają. Już chyba rozumiem, co tu robi.
Luke, przeniósł swój wzrok na chłopaka, który wydawał się niewzruszony.

- Nie wiesz, że ona - kiwnął na mnie głową - jest nieletnia?!

- I co z tego? - uniósł, rozbawiony brew. - Zapomniałeś już, jak to jest być nastolatkiem? - upił łyk piwa.

- Nie. Nie zapomniałem i dlatego nie chcę, aby ona piła - wycedził przez zęby.

Co mu do tego, jeśli się napiję? Jestem nastolatką, a wszyscy w moim wieku pili już alkohol. Zresztą sam, Louis to powiedział, że Luke również pił. Oczywiście nie wprost, ale powiedział i to się liczy, prawda?

- Wyluzuj, Hemmo - powiedziałam, biorąc kubeczek z napojem. - Nie mam pięciu lat. Nic mi nie będzie po jednym kubku - wykręciłam oczami.

Sama nie wiem, dlaczego to robię. Po prostu mam nagłą ochotę, próbować nowych rzeczy. Sądze, że po jednym kubeczku nic mi nie będzie.

- Po jednym to może nie, ale po kilku kolejnych, owszem - powiedział, zabierając mi kubeczek z rąk.

- Co ty jej ojcem jesteś? - zapytał zielenooki, wręczając mi swój kubek z napojem. - Wyluzuj, stary - oznajmił rozbawiony, a Luke, ciskał w niego piorunami.

- Rób, co chcesz - zwrócił się do mnie, blondyn. - Jeśli będziesz miała, jakieś problemy, to nie proś mnie potem o pomoc - warknął, wychodząc z kuchni.

Co go ugryzło?

- Pij, przejdzie mu - powiedział, Louis, wystawiając kubeczek przed siebie, po czym stuknęłam o niego swoim, siląc się na miły uśmiech w stronę chłopaka.

Zostałam z nim sama. Wybrałam jego zamiast, Luke'a. Nie wierzę w siebie.

~*~

Luke

Byłem wściekły, oglądając schlaną, Rosalie. Nie powinienem pozwolić, aby została sama z Louis'em. Wiedziałem, że tak to się skończy. Przyszedłem tutaj, na tą cholerną imprezę, bo Michael namówił mnie jak i Calum'a. Obydwoje byliśmy wściekli, widząc tu dziewczyny, które miały zostać w domu, za to Mike się z nas nabijał. Niech się cieszy, że jeszcze nie powiedziałem nic o jego smerfiej fryzurce.

Znam Louis'a od gimnzjum. Przyjaźniliśmy się, a teraz nasz kontakt był mierny. Gadaliśmy tylko od czasu do czasu. Kiedyś razem z nim chodziłem po różnych imprezach i razem piliśmy do upadłego. Nie raz braliśmy, jakieś świństwa. Teraz już nic nie biorę, nawet jeśli coś mnie kusi. Wiedziałem, że mój przyjaciel będzie zły, jeśli wrócę do tego nałogu. I nie robię tego tylko z jego powodu, ale również i z mojego. Po za tym jest jeszcze, Rosie, która u mnie mieszka i nie wiem, co bym zrobił, gdybym ją skrzywdził, nie będąc tego świadomy.
Jest taka krucha i drobna, że sam się uśmiecham na sam widok tej dziewczyny. Mogę patrzeć na jej uśmiech godzinami, bo ona daje mi taką dziwną, pozytywną energię. Kiedy jestem w pracy i mam bardzo upierdliwych klientów, którzy działają mi na nerwy, przypominam sobie tą małą osóbkę.

Nie mogłem znieść widoku, kiedy ona tańczyła z Lou. Nie jestem o nią zazdrosny, tylko martwię się, że coś jej zrobi, albo posunie się do czegoś niestosownego.

- Chłopaki, wyluzujcie - zaczął rozbawiony, niebieskowłosy. - Bo pomyślę, że jesteście o nie zazdrośni.

- Zamknij się, Clifford - warknął, Hood. Też nie był zbyt szczęśliwy z powodu tego, że jego siostra jest na tej imprezie. Miała zostać w domu, wraz z Rosie. Cierra w ogóle nie przejęła się obecnością, Hood'a i robi, co chce. Właśnie tańczy na środku parkietu, a chłopaki ślinią się na jej widok. Na miejscu Calum'a, każdemu obiłbym mordę. Louis'owi też bym ją chętnie obił, ale nie wypada. W końcu jestem u niego w domu, a dopóki nic nie robi Rosalie, nie będę się wtrącać.

- Mogę wam zrobić zdjęcie na dowód.

- Zamknij się, Clifford - warknąłem, biorąc łyk piwa.

Wracając wzrokiem na parkiet, nie dostrzegłem nigdzie, Rosie. Zacząłem, rozglądać się we wszystkie strony, przeklinając pod nosem. Jak mogłem dopuscić do tego, że stracę ją z oczu?
Spojrzałem porozumiewawczo na Cal'a, a on kiwnął głową na znak, że rozumie. Wstałem, biorąc ostatni łyk piwa. Ruszyłem w stronę tłumu, tańczących ludzi. Przeciskałem się przez wszystkie spocone osoby, co mi się nie podobało. W tym tłumie, dostrzegłem, tylko jedną, małą osóbkę, o długich, lśniących, blond włosach, tańczącą teraz sama. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jak dziewczyna po alkoholu zabawnie wygląda. Dobrze się bawiła, przez trunek, płynący w jej żyłach.

Stanąłem przed nią, a ona nie zwróciła na mnie uwagi, dopóki nie złapałem jej rąk, przez co przestała tańczyć.

- Cześć, Luke! - krzyknęła, szeroko się uśmiechając. - Jak się bawisz?!

Uniosłem rozbawiony brwi.

- Na pewno nie lepiej od ciebie.

- To raczej oczywiste - uśmiech nie schodził z jej twarzy.

Pomimo tego, że byłem zły, iż doprowadziła się do takiego stanu, to widok pijanej dziewczyny był całkiem zabawny.
Gdy poleciała nieco wolniejsza piosenka, - co było dziwne na takiej domowej imprezie, - Rosalie, spojrzała na mnie z błagalną miną.

- Zatańczysz ze mną? - zmarszczyłem brwi. Wiem, że jest pijana, a wtedy robi się różne rzeczy, ale to i tak mnie zaskoczyło. Gdy miałem odmówić, powiedziała: - Proszę...

- W porządku - westchnąłem, a ona się uśmiechnęła.

Położyłem dłonie na jej biodrach, skracając pomiędzy nami odległość, a Rosie ułożyła swoje na mojej klatce piersiowej, wtulając się we mnie.

- Gniewasz się na mnie? - spytała cicho, ale i tak ją usłyszałem.

- Jeżeli chodzi ci o to, że jesteś pijana, owszem.

- Nie tylko o to - powiedziała, unosząc głowę, patrząc w moje oczy.
W jej spojrzeniu, ujrzałem obawę, ale nie mam pojęcia, czy dobrze to odczytywałem.

- A, o co? - spytałem.

- Kiedy zostałam z Louis'em, poczułam się źle z tym, iż wybrałam jego zamiast ciebie - oznajmiła.

- Dlaczego? - powiedziałem, po czym spuściła wzrok. - Hej - uniosłem dwoma palcami jej podbródek - Dlaczego? - zapytałem ponownie, ściszonym głosem.

- Bo... - Rosalie przygryzła wargę. Obawiała się tego, co chce mi powiedzieć, natomiast ja chciałem usłyszeć, co ma mi do powiedzenia. - Bo chyba coś do ciebie czuję - powiedziała na jednym wydechu.

Zamurowało mnie. Nie wiedziałem, czy mówi to poważnie, czy z tego powodu, że jest pijana.

Podobno ludzie, kiedy są pijani mówią prawdę.
Czy ona naprawdę, coś do mnie czuje?

Stałem przed nią jak kołek, podczas gdy ona czekała na jąkąś reakcję z mojej strony. Patrzyłem na nią nie wiedząc, co robić.
Gdy dziewczyna prychnęła, kręcąc głową, a w jej oczach pojawiły się łzy, chciała się odwrócić i odejść, ale w porę złapałem jej rękę. Nie odwracała się w moją stronę, stała do mnie tyłem.

- Rosalie, spójrz na mnie - powiedziałem stanowczo, ale ona i tak tego nie zrobiła. - Rosie, proszę... - usłuszałem jak pociąga nosem, kiedy pokręciła przecząco głową.
Płakała przeze mnie, bo nie dałem jej odpowiedzi. Stwierdziła, że wygłupiła się przede mną, ale to nie prawda. Po prostu mnie zaskoczyła. Nie chodzi o to, że nic do niej nie czuję. Coś przyciągą mnie do niej od dłuższego czasu.

Nie wiele myśląc nad tym, co robię, odwróciłem dziewczynę do siebie, a ona spojrzała na mnie zaskoczona, swoimi zapłakanymi oczami. Blask jej błękitnych tęczówek wyparował. Pochyliłem się do niej, kładąc dłonie na jej twarzy, po czym ją pocałowałem. Na początku zaskoczona sytuacją, nie oddawała pocałunku, jednak później stanęła na palcach, zarzucając ręce na moją szyję i oddała pocałunek. Był to jej pierwszy pocałunek.

Pewnie chciałaby, aby był z wyjątkową osobą, jak każda inna dziewczyna, ale trafiła na mnie. Na Luke'a Hemmings'a. Pocałunek z nią był delikatny. Wyjątkowy.

Czułem, jak jej serce szybko biło.

Kiedy odsunęliśmy się od siebie, natychmiast spuściła wzrok, a jej policzki były zaróżowione. Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Nie chowaj się przede mną, Króliczku - powiedziałem, unosząc jej podbródek. Uśmiechnęła się nieśmiało, co było z jej strony urocze.

- Możemy już wrócić do domu? - zapytała. - Jestem zmęczona.

- Zmęczona? - uniosłem brew. - Przecież noc jest jeszcze młoda, skarbie - mruknąłem.

- Luke! - uderzyła mnie w ramię.

- Wiem mam przestać cię zawstydzać - zaśmiałem się. - Chodź - kiwnąłem głową w stronę wyjścia, wystawiając w jej stronę dłoń, którą po chwili złapała.

~*~

Trzymałem w ramionach, Rosalie, niosąc ją do jej pokoju. Usnęła w drodze do domu, kiedy jechaliśmy taksówką. Wygląda słodko, gdy śpi, więc nie zamierzałem jej budzić. Wchodziłem ostrożnie po schodach, aby gdzieś się nie wywalić. Niosłem, Rosie, więc nie wypadałoby się przewrócić razem z nią i zrobić jej krzywdę.
Kopnąłem nogą drzwi, które się otworzyły. Cieszyłem się, że była włączona mała lampka, dająca delikatne, białe swiatło, - dzięki temu miałem lepszy widok na pokój.
Położyłem blondynkę na łóżku, a ona od razu wtuliła się w poduszkę.

Zaśmiałem się cicho pod nosem.

- Może byś się najpierw przebrała? - zapytałem, a ona mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem. Przekręciłem oczami i ściągnąłem z niej jeansową kurtkę, po czym przykryłem ją kołdrą.

- Zostaniesz ze mną? - mruknęła cicho.

- Jeśli chcesz.

- Chcę - kiedy to powiedziała, przesunęła się powoli na bok, robiąc mi miejsce. Ściągnąłem z siebie spodnie i zostałem w samych bokserkach i białej koszulce. Położyłem się obok niej i objąłem ramieniem, a ona momentalnie się we mnie wtuliła.

- Wiesz, Luke? - spojrzałem na nią pytająco. - Wcale nie wypiłam tak dużo. Jedynie trzy kubeczki i wcale tak się nie schlałam, jak to wyglądało na początku. Po prostu udawałam, bo chciałam, choć raz nie wyjść na sztywniarę - powiedziała cicho.

- Nie jesteś sztywniarą, Rosie. I nie byłabyś nią, tylko, dlatego że nie schlałaś się w trzy dupy.

Przecież nie o to chodzi w byciu sztywniarą, bo nie napijesz się alkoholu. Rosie zawsze musi przesadzać.

- Dziękuję - mruknęła cicho w poduszkę.

- Za co?

- Za spełnienie kolejnego życzenia z listy - uśmiechnąłem się na jej słowa.

Było mi miło, że mogłem spełniać życzenia z jej listy. No właśnie. Było.

- Rosie nie bądź na mnie zła, ale... - przygryzłem wargę. - Zgubiłem tą  listę.

- Nic nie szkodzi. I tak trzy moje największe marzenia się nie spełnią - mruknęła, ziewając.

- Dlaczego? - spytałem, marszcząc brwi, ale zmęczona zasnęła.

Uśmiechnąłem się lekko. Widok śpiącej dziewczyny, potrafiłby uspokoić każdego. Wyglądała tak słodko i tak niewinnie. Założyłem jej kosmyki włosów za ucho, które błądziły po twarzy. Wierzyłem jej, iż nie wypiła tyle, na ile to wyglądało i, że tylko grała. Nawet się nie zataczała, gdy wychodziliśmy z domu, Lou. Za to wypiła tyle, na ile starczyło jej odwagi, aby powiedzieć, że coś do mnie czuje. Będę musiał z nią, o tym porozmawiać, ale nie natychmiast. Muszę trochę pomyśleć.

Mój telefon zaczął wibrować, a widząć, że to mój przyjaciel, odebrałem.

- Luke, gdzie jesteście?

- Przed chwilą wróciliśmy do domu.

- My tak samo. Musimy pogadać.

Kiedy to powiedział, od razu pomyślałem, że widział mnie i Rosie.

- Ashton do mnie dzwonił, więc przyjedź jutro.

Jednak nie chodzi o nas.

- Będę - powiedziałem, po czym pożegnaliśmy się i zakończyłem połączenie.

Ucałowałem czoło, Króliczka. Sięgnąłem ręką, aby zgasić małą lampkę, ale coś szturchnąłem i spadło na ziemię. Spoglądając w dół zauważyłem, że to ramka ze zdjęciem. Podniosłem ją, a kiedy ujrzałem na fotografii małą, Rosie w brązowych włosach, która była w objęciach dobrze znanej mi osoby...

Zamurowało mnie.

~*~

Macie w końcu dłuższy rozdział!

I co sądzicie?

~ H

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro