Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.20

Amy's POV:

Po otrzymanych wynikach czym prędzej udałam się na zewnątrz i zauważyłam Jacka stojącego przy samochodzie. Byłam jednocześnie wściekła i zaniepokojona. Horan nie mówił mi całej prawdy. Wiem to. Mam tego serdecznie dość.

- Możemy jechać - oznajmiłam z irytacją w głosie.

- Wszystko w porządku, jak badania? - zapytał, kiedy weszliśmy do samochodu.

Zapięłam gwałtownie pasy nie udzielając odpowiedzi Jackowi. Tego co najbardziej teraz pragnęłam to rozmowy i wyjaśnień Nialla. Prawdopodobnie przez ten cały czas byłam okłamywana przez człowieka, który był dla mnie wszystkim. Przy nim czułam jak moje wszystkie problemy się ulatniają. Był kimś ważny, bardzo ważnym.

- Zawieź mnie do domu, proszę - mruknęłam.

Próbowałam nie wyładowywać się na Jacku, ponieważ jako jedyny był w stanie poświęcić swój czas i zawieź mnie do lekarza.

Chłopak skinął głową i zapalił swój samochód.

----------

Po piętnastu minutach znajdowaliśmy się przed domem. Wybiegłam z samochodu i powędrowałam w stronę budynku bez żadnego słowa. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam Seana, Matta, Justina oraz Nialla, którzy siedzieli przy stole i grali w karty.

Byłam zaskoczona, że Horan siedzi przy tym samym stole co Justin i tak po prostu grają w karty jak nigdy nic.

- Musimy porozmawiać, Niall - oznajmiłam zirytowana.

Chłopaki spojrzeli w moją stronę, a wzrok każdego padł na moje wyniki badań, które trzymałam w ręce.

- I-i jak badania? - zapytał jąkając się Niall i odkładając talię kart na blat.

Prychnęłam pod nosem kręcąc w niedowierzeniu głową.

- Jeszcze się pytasz! - krzyknęłam. - Kurwa, Niall. Myślałam, że przyjaźń opiera się na zaufaniu i szczerości, a ty kłamiesz mi od dłuższego czasu prosto w oczy!

Wszyscy byli zaskoczeni moją reakcją. Ja też nią byłam.

- Chodźmy do pokoju, porozmawiajmy - mruknął Niall wstając z krzesła i łapiąc mój nadgarstek.

- Mówiłem, że to się źle skończy - wymamrotał praktycznie nie słyszalnie Matt i obrócił głowę.

Uniosłam do góry brew i spojrzałam na kuzyna, który ciągle odwracał wzrok. Byłam jeszcze bardziej zdenerwowana, niż wtedy, kiedy miałam odebrać wyniki.

- Chodź - rozkazał Horan i pociągnął mnie za nadgarstek do pokoju.

Weszłam pierwsza, a za mną od razu Niall. Zamknął drzwi i spojrzał na kartkę, która ciągle trzymałam w ręce.

- Pokaż mi to.

Podałam chłopakowi badania i przyglądałam się jego reakcji.

- Kurwa - przeklnął chwytając się za głowę. - Pozwól mi wyjaśnić.

- Nie chcę słyszeć kolejnych kłamstw - oznajmiłam. - Mam dość tego, że ciągle mnie kłamiesz. Nie mam pewności, że to co teraz mi powiesz będzie prawdą - wymamrotałam.

Poczułam, że pojedyńcza łza spływa po moim policzku. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak jest. Powinnam być wściekła, a nie rozklejać się. Muszę być silna.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim policzku. Spojrzałam do góry i ujrzałam niebieskie tęczówki.

- To moja wina. Nie powinienem na to pozwolić - oznajmił Horan gładząc moje policzko.

Po słowach chłopaka automatycznie cofnęłam się o krok do tyłu.

- Masz mi powiedzieć całą prawdę - rozkazałam ocierając łze z policzka. - I kurwa nie obchodzi mnie to, czy zniszczy to naszą relację.

- Usiądź - westchnął. - Masz rację wczoraj nie wróciliśmy od razu do domu.

- Wiedziałam ... - mruknęłam.

- Daj mi dokończyć - poprosił. -Pod restaurację przyjechali koledzy z toru. Byłaś upita i uparłaś się, że chcesz jechać z nimi, a ja nie mogłem Ciebie tak zostawić. Kiedy przyjechaliśmy na arene jeszcze więcej wypiłaś. Przez moją chwilę nie uwagi, prawdopodobnie wyciągnęłaś narkotyki z mojej kieszeni bluzy i je zażyłaś. Nie wzięłaś tego sporo, ale były mocne i miałaś szczęście, że nie wykorkowałaś - wyjaśnił.

Byłam zaskoczona z jakim spokojem w głosie przez cały czas Niall tłumaczył całą sytuację. Przez moment przeanalizowałam każde słowo Horana. Zatrzymałam się na czwartym zdaniu. Wszystko zaczynało mieć ręce i nogi.

- S-skąd miałeś narkotyki? - zapytałam przerażona.

- To jest nie ważne, ważne, że żyjesz tak?

- Jak mogłeś na to pozwolić! - krzyknęłam, a łzy same zaczynały spływać po moim policzku. - Jesteś dilerem - oznajmiłam i ztarłam łze z policzka.

Horan odwrócił wzrok i złapał się za kark.

- Chcę z tym skończyć ... raz się udało, ale nie miałem za co się utrzymać. To był ten okres co zaproponowałaś mi, żebym u Ciebie zamieszkał. Chciałem z tym skończyć dla ciebie. Znów sie pojawiłaś, a ja znów nie mogę zapomnieć.

- Chcę żebyś skończył z naszą znajomością - odparłam, a moja twarz tonęła w łzach.

__________

Musiała być w końcu drama tajm heh! XD

Ja tam osobiście lubię, gdy Niall kłóci się z Amy 😇😇

Co myślicie o tym rozdziale?

Piszcie w komentarzu :)

(Ludziki wieksza aktywność proszę)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro