♥ 2 ♥
Kiyomi POV
- Usiądź - uśmiechnął się gdy rozpinał swoją koszulę.
- Shu - zaczęłam spokojnie - Po co do jasnej cholery się przy mnie rozbierasz?! -
- Bo dojście do łazienki i spowrotem jest zbyt upierdliwe - uśmiechnął się po czym siłą usiłowałam wepchnąć go do łazienki lecz po kilku minutach usiadłam zrezygnowana na łóżku.
- Upierdliwe to - powiedzieliśmy niemal równocześnie, po czym się zaśmialiśmy, a ja jak na złość znowu spaliłam buraka, na co Shu też się zarumienił.
- Widzisz? - usiadł za mną, a mnie przeszły miłe dreszcze - Ciągnie swój do swego - objął mnie w talii i położył głowę na moim lewym ramieniu.
- Zasnął - burknęłam, gdy po chwili spojrzałam na niego kątem oka. - Zapowiada się ciekawa noc - jęknęłam, na co Shu jednym ruchem ręki sprawił, że oboje leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie.
- Jeśli ci to przeszkadza to możesz mi powiedzieć - usłyszałam głos Shu, gdy powoli zasypiałam.
- Nie... Tak jest dobrze... - powiedziałam i po chwili wtuliłam się w niego jeszcze mocniej na co on przykrył nas kołdrą.
*Rano
- Kiyomi - poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami na co ja obróciłam się w drugą stronę i przykryłam się kołdrą, którą po chwili i tak ktoś ze mnie ściągnął. - Wstań, za pięć minut śniadanie - dopiero teraz poznałam ten głos... Shu.
Otworzyłam powoli moje oczy, którym ukazał się goły tors chłopaka przez co omal nie spadłam z łóżka.
- Ubierz się! - wydarłam się na niego po czym wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół do jadalni.
- Chichinashi! - ucieszył się Ayato na co ja usiadłam obok Hotaru i nie zwracałam na niego uwagi bo to tylko zmarnowałoby moją energię.
- Mam nadzieję, że nie zostanę dziadkiem - Karl uśmiechnął się znacząco kiedy Shu usiadł na swoim miejscu i się do mnie uśmiechnął.
- Morda w kubeł - ziewnął Shu, na co Karl zdziwiony zamrugał kilka razy oczami.
- Shu, po śniadaniu idź jeszcze spać - ciocia uśmiechnęła się do blondyna gdy przyniosła nam śniadanie, którym były przepysznie wyglądające kanapki z szykną, pomidorem i cebulą. Mniam! Pycha!
- Chyba tak zrobię - chłopak napił się łyka herbaty i wziął na talerz kilka kanapek.
- Mamo - zaczęła Hotaru, gdy jej rodzicielka usiadła obok Karla. - Byłaś tu już wcześniej? - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Tak - ciocia podała mi pieprz.
- A no oki - Hotaru ugryzła kęs kanapki - A! Po południu wychodzę na spacer - powiadomiła moja przyjaciółka.
- Z kim? - Karl poruszał znacząco brwiami.
- Nie interesuj się - dziewczyna wytknęła mu język na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Fuuj, Shu! Weź te włosy z mojej szklanki. Jak mam to teraz pić?! - krzyknął Ayato, przez co odwróciliśmy się w ich stronę.
- Normalnie - burknęła Hotaru.
- Ale jego włos został w mojej herbatce! - Ayato pokazał nam kubek, a ja zmartwiona spojrzałam na Shu.
- Shu - Subaru spojrzał na brata - wyglądasz fatalnie, idź się połóż - chłopak stał za Shu, a ten tylko leniwie otworzył oczy i spojrzał na Subaru, po czym wstał z krzesła i powolnym krokiem szedł w stronę schodów. Ja natomiast szybko wstałam z krzesła i podbiegłam do chłopaka, bo jakoś tak mam pewne obawy co do jego stanu.
- Shu - dotknęłam jego ramienia, gdy skręciliśmy do prawego skrzydła. - Wszystko dobrze? -
- Tak - po tym słowie opadł w moje ramiona, a ja jeszcze bardziej się zmartwiłam. - Po prostu muszę odpocząć. - wstał i ruszył do pokoju, a ja tuż za nim.
- Serio musisz odpocząć. Nie wyglądasz za dobrze. - zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się do blondyna, który ledwo mógł rozpiąć guziki koszuli. - Pomogę Ci - podeszłam do niego i zaczęłam rozpinać guziki. Trochę dziwnie się czułam i nie mam pojęcia co mną kierowało...
- Cieszę się, że ty i Hotaru jesteście przyjaciółkami - oparł głowę na moim ramieniu, a ja nadal kontynuowałam czynność. Na słowa chłopaka mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Shu - zaczęłam gdy ściągnął koszulę i rzucił ją gdzieś w kąt pokoju. Typowy facet... - Chyba się przeziębiłeś -
- Nie moja wina - usiadł na łóżku, a ja stanęłam na przeciwko niego z rękami na biodrach i patrzyłam na niego tak, aby wiedział, że chcę aby mi wszystko powiedział. - Jak spałaś to ja się obudziłem i postanowiłem wziąć prysznic no i - uciął na chwilę - cały czas leciała zimna woda i jeszcze jakiś żartowniś schował wszystkie ręczniki więc się nie wytarłem. - na te słowa wywróciłam oczami - Prawdę mówię no! - oburzył się trochę, na co ja obok niego usiadłam i uśmiechnęłam się.
- Powiedzmy, że Ci wierzę - puściłam do niego oczko, na co ten przyłożył rękę do mojego czoła, a po chwili ją zabrał.
- Ty chyba też jesteś chora -
- Niby czemu? Czuję się świetnie -
- Jeszcze nigdy się nie uśmiechnęłaś, a teraz to nawet kilka razy to zrobiłaś -
- Masz coś do tego?! - oburzyłam się i wstałam z miejsca.
- Nie - uśmiechnął się, po czym nagle kichnął i wytarł nos, po czym spojrzał na mnie zdziwiony - Poproszę rosołek - uśmiechnął się jak małe dziecko, na co ja wkurzona wyszłam z pokoju - Tylko taki własnej roboty! - krzyknął na co ja w odpowiedzi trzasnęłam drzwiami.
Hotaru POV
- Co jest? - spojrzałam na przyjaciółkę gdy ta wkurzona schodziła ze schodów, na których siedziałam i czekałam na Kou.
- Shu jest idiotą! - krzyknęła i usiadła obok mnie, na co na nią spojrzałam.
- I mi to mówisz - zaśmiałam się lekko.
- On karze zrobić mi rosół! -
- Przynajmniej Ty też coś zjesz - dotknęłam jej ramienia, a gdy spojrzała na mnie to się do niej szeroko uśmiechnęłam.
- Może i tak... - wywróciła oczami.
- W ogóle... Gdzie ty byłaś jak w pokoju Ciebie w nocy nie było? -
- Shu zmusił mnie żebym z nim spała - odparła na co poruszyłam znacząco brwiami. Nie nooo! Zaczyna mi się udzielać od Karla! - To nie to o czym myślisz! - wymachiwała rękami.
- Rozumiem rozumiem - zaśmiałam się - W sumie to pasujecie do siebie! - krzyknęłam uradowana, szybko wzięłam torbę do ręki i podbiegłam do Kou, który akurat stał w progu domu. - Zrób mu ten rosołek to oboje poczujecie się lepiej! - wysłałam jej przyjacielskiego buziaka i odwróciłam się do Kou, który zamknął za nami drzwi.
- Co tam? Macie problem z tymi brzydkimi idiotami? - zaśmiał się na co ja go lekko szturchnęłam w ramię.
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Raczej jeden z nich ma problem. Shu tak z dnia na dzień się rozchorował -
- Wyliże się z tego. - puścił do mnie oczko. - A! mam coś dla Ciebie! - zza pleców wyjął duże opakowanie Oreo.
- Dzięki... Mam już jedno Oreo i jest to coś bardzo wkurzające - pokazałam mu zdjęcie Ayato, który patrzył na herbatę wzrokiem "pić czy nie pić oto jest pytanie".
- To Oreo ode mnie jest wkurzająco smaczne - na te słowa oboje się zaśmialiśmy i ruszyliśmy przed siebie.
♥❤♥❤♥❤♥❤♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro