Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥ 2 ♥

Kiyomi POV

- Usiądź - uśmiechnął się gdy rozpinał swoją koszulę.
- Shu - zaczęłam spokojnie - Po co do jasnej cholery się przy mnie rozbierasz?! -
- Bo dojście do łazienki i spowrotem jest zbyt upierdliwe - uśmiechnął się po czym siłą usiłowałam wepchnąć go do łazienki lecz po kilku minutach usiadłam zrezygnowana na łóżku.
- Upierdliwe to - powiedzieliśmy niemal równocześnie, po czym się zaśmialiśmy, a ja jak na złość znowu spaliłam buraka, na co Shu też się zarumienił.
- Widzisz? - usiadł za mną, a mnie przeszły miłe dreszcze - Ciągnie swój do swego - objął mnie w talii i położył głowę na moim lewym ramieniu.
- Zasnął - burknęłam, gdy po chwili spojrzałam na niego kątem oka. - Zapowiada się ciekawa noc - jęknęłam, na co Shu jednym ruchem ręki sprawił, że oboje leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie.
- Jeśli ci to przeszkadza to możesz mi powiedzieć - usłyszałam głos Shu, gdy powoli zasypiałam.
- Nie... Tak jest dobrze... - powiedziałam i po chwili wtuliłam się w niego jeszcze mocniej na co on przykrył nas kołdrą.

*Rano

- Kiyomi - poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami na co ja obróciłam się w drugą stronę i przykryłam się kołdrą, którą po chwili i tak ktoś ze mnie ściągnął. - Wstań, za pięć minut śniadanie - dopiero teraz poznałam ten głos... Shu.

Otworzyłam powoli moje oczy, którym ukazał się goły tors chłopaka przez co omal nie spadłam z łóżka.

- Ubierz się! - wydarłam się na niego po czym wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół do jadalni.
- Chichinashi! - ucieszył się Ayato na co ja usiadłam obok Hotaru i nie zwracałam na niego uwagi bo to tylko zmarnowałoby moją energię.
- Mam nadzieję, że nie zostanę dziadkiem - Karl uśmiechnął się znacząco kiedy Shu usiadł na swoim miejscu i się do mnie uśmiechnął.
- Morda w kubeł - ziewnął Shu, na co Karl zdziwiony zamrugał kilka razy oczami.
- Shu, po śniadaniu idź jeszcze spać - ciocia uśmiechnęła się do blondyna gdy przyniosła nam śniadanie, którym były przepysznie wyglądające kanapki z szykną, pomidorem i cebulą. Mniam! Pycha!
- Chyba tak zrobię - chłopak napił się łyka herbaty i wziął na talerz kilka kanapek.
- Mamo - zaczęła Hotaru, gdy jej rodzicielka usiadła obok Karla. - Byłaś tu już wcześniej? - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Tak - ciocia podała mi pieprz.
- A no oki - Hotaru ugryzła kęs kanapki - A! Po południu wychodzę na spacer - powiadomiła moja przyjaciółka.
- Z kim? - Karl poruszał znacząco brwiami.
- Nie interesuj się - dziewczyna wytknęła mu język na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Fuuj, Shu! Weź te włosy z mojej szklanki. Jak mam to teraz pić?! - krzyknął Ayato, przez co odwróciliśmy się w ich stronę.
- Normalnie - burknęła Hotaru.
- Ale jego włos został w mojej herbatce! - Ayato pokazał nam kubek, a ja zmartwiona spojrzałam na Shu.
- Shu - Subaru spojrzał na brata - wyglądasz fatalnie, idź się połóż - chłopak stał za Shu, a ten tylko leniwie otworzył oczy i spojrzał na Subaru, po czym wstał z krzesła i powolnym krokiem szedł w stronę schodów. Ja natomiast szybko wstałam z krzesła i podbiegłam do chłopaka, bo jakoś tak mam pewne obawy co do jego stanu.
- Shu - dotknęłam jego ramienia, gdy skręciliśmy do prawego skrzydła. - Wszystko dobrze? -
- Tak - po tym słowie opadł w moje ramiona, a ja jeszcze bardziej się zmartwiłam. - Po prostu muszę odpocząć. - wstał i ruszył do pokoju, a ja tuż za nim.
- Serio musisz odpocząć. Nie wyglądasz za dobrze. - zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się do blondyna, który ledwo mógł rozpiąć guziki koszuli. - Pomogę Ci - podeszłam do niego i zaczęłam rozpinać guziki. Trochę dziwnie się czułam i nie mam pojęcia co mną kierowało...
- Cieszę się, że ty i Hotaru jesteście przyjaciółkami - oparł głowę na moim ramieniu, a ja nadal kontynuowałam czynność. Na słowa chłopaka mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Shu - zaczęłam gdy ściągnął koszulę i rzucił ją gdzieś w kąt pokoju. Typowy facet... - Chyba się przeziębiłeś -
- Nie moja wina - usiadł na łóżku, a ja stanęłam na przeciwko niego z rękami na biodrach i patrzyłam na niego tak, aby wiedział, że chcę aby mi wszystko powiedział. - Jak spałaś to ja się obudziłem i postanowiłem wziąć prysznic no i - uciął na chwilę - cały czas leciała zimna woda i jeszcze jakiś żartowniś schował wszystkie ręczniki więc się nie wytarłem. - na te słowa wywróciłam oczami - Prawdę mówię no! - oburzył się trochę, na co ja obok niego usiadłam i uśmiechnęłam się.
- Powiedzmy, że Ci wierzę - puściłam do niego oczko, na co ten przyłożył rękę do mojego czoła, a po chwili ją zabrał.
- Ty chyba też jesteś chora -
- Niby czemu? Czuję się świetnie -
- Jeszcze nigdy się nie uśmiechnęłaś, a teraz to nawet kilka razy to zrobiłaś -
- Masz coś do tego?! - oburzyłam się i wstałam z miejsca.
- Nie - uśmiechnął się, po czym nagle kichnął i wytarł nos, po czym spojrzał na mnie zdziwiony - Poproszę rosołek - uśmiechnął się jak małe dziecko, na co ja wkurzona wyszłam z pokoju - Tylko taki własnej roboty! - krzyknął na co ja w odpowiedzi trzasnęłam drzwiami.

Hotaru POV

- Co jest? - spojrzałam na przyjaciółkę gdy ta wkurzona schodziła ze schodów, na których siedziałam i czekałam na Kou.
- Shu jest idiotą! - krzyknęła i usiadła obok mnie, na co na nią spojrzałam.
- I mi to mówisz - zaśmiałam się lekko.
- On karze zrobić mi rosół! -
- Przynajmniej Ty też coś zjesz - dotknęłam jej ramienia, a gdy spojrzała na mnie to się do niej szeroko uśmiechnęłam.
- Może i tak... - wywróciła oczami.
- W ogóle... Gdzie ty byłaś jak w pokoju Ciebie w nocy nie było? -
- Shu zmusił mnie żebym z nim spała - odparła na co poruszyłam znacząco brwiami. Nie nooo! Zaczyna mi się udzielać od Karla! - To nie to o czym myślisz! - wymachiwała rękami.
- Rozumiem rozumiem - zaśmiałam się - W sumie to pasujecie do siebie! - krzyknęłam uradowana, szybko wzięłam torbę do ręki i podbiegłam do Kou, który akurat stał w progu domu. - Zrób mu ten rosołek to oboje poczujecie się lepiej! - wysłałam jej przyjacielskiego buziaka i odwróciłam się do Kou, który zamknął za nami drzwi.
- Co tam? Macie problem z tymi brzydkimi idiotami? - zaśmiał się na co ja go lekko szturchnęłam w ramię.
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Raczej jeden z nich ma problem. Shu tak z dnia na dzień się rozchorował -
- Wyliże się z tego. - puścił do mnie oczko. - A! mam coś dla Ciebie! - zza pleców wyjął duże opakowanie Oreo.
- Dzięki... Mam już jedno Oreo i jest to coś bardzo wkurzające - pokazałam mu zdjęcie Ayato, który patrzył na herbatę wzrokiem "pić czy nie pić oto jest pytanie".
- To Oreo ode mnie jest wkurzająco smaczne - na te słowa oboje się zaśmialiśmy i ruszyliśmy przed siebie.

♥❤♥❤♥❤♥❤♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro