Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ IV

Szliśmy w ciszy. Zmierzaliśmy do koziej mamy. Do Toriel... Jednak ból dupy po zabiciu jej męża nie daje mi spokoju [Eleven tak bardzo x3~dop. aut.].

- co jest, dzieciaku?

- Sans, nie jestem dzieckiem, mam 18 lat! Jestem dorosła!

- dla mnie zawsze będziesz dzieciakiem.

- Nawet jakby została twoją żoną? - wypaliła Undyne, a ja spaliłam buraka.

- czy ty coś sugerujesz?! - i te puste oczodoły.

- UNDYNE MA RACJĘ, SŁODCY RAZEM JESTEŚCIE.

- DU JU ŁANA HEF E BAT TAJM?! - musiał to powiedzieć, po prostu musiał. Jprdl.

Automatycznie do oczu napłynęły mi łzy. Szybko otarłam je rękawem, aby nikt nie zauważył.

- CZŁOWIEKU? COŚ SIĘ STAŁO?

- Nie, nic.

- coś jest.

- Po prostu... Przypomniałam sobie coś.

- A co takiego? - zapytała ryba.

- Chodzi o to, że... Nie ważne, nie zrozumiecie.

Tiaa... Przypomniało mi się jak Sans wypowiedział do mnie te słowa... Najpierw osiągnęłam szczęśliwe zakończenie, ale zresetowałam. Po gówno. Potem zabiłam ich wszystkich. A nawet... Sansa...

Próbowałam go oszczędzić, ale on rzucił tylko "top się" i mnie zabił.

I on to pamięta...

Nie powinien być dla mnie taki miły.

Właśnie zdałam sobie, że to, co do niego czuję, to nie...

To nie...

Nie...
_______________________________

Ok, już na poważnie zaczął się Frans.

Przepraszam, że takie krótkie.

W każdym razie, macie wybór:

Albo codziennie krótkie

Albo co tydzień w hói długie.

Osobiście wolę pierwsze.

To tyle.

Ciao!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro