#Veronica
Sierpień, 1994
Dziś ostatni dzień wolności. Od 11 roku życia uczęszczałam do Akademii Magii Beaxubatons, ale ciotka zapisała mnie do Hogwartu. Słyszałam opowieści o tej szkole, od mojego starszego brata. Dobrze pamiętam kiedy na wakacje przyjechał do Francji. To były ostatnie wakacje jakie spędziliśmy z mamą i nie tylko. Nasz kontakt był również dobry.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Schowałam notes pod poduszkę i odparłam :
- Proszę
Otworzy się drzwi, a w progu pokoju, stała rudowłosa kobieta. Od razu ją rozpozanałam. Pani Weasley. Podeszłam do niej, mocno ją przytulając.
- Veronica jak ty urosłaś - rzekła, odsuneła się i obkręcała mnie to w prawo, to w lewo - Ostatni raz widziałam cie jak bawiłaś się z bliźniakami - posłała mi znaczące spojrzenie. Nim wyjechałam do Francji mieszkaliśmy na wzgórzu, tuż obok państwa Weasley. Miałam bardzo dobry kontakt z Fredem i George'm. Przez pierwsze trzy miesiące pisaliśmy do siebie listy, lecz z czasem ten kontakt się urwał. Oni zapewnie poznali mnóstwo ludzi w szkole, kto by nie polubił cudownych braci. A ja?
- Są tutaj? - zapytałam z nadzieją. Zaprzeczyła. Narzuciłam na siebie biały kardigan i razem wyszłyśmy z pokoju. Zbiegłam po schodach i usiadłam w kuchni przy wyspie kuchennej.
- Cześć V, jak tam ostatni dzień wakacji? - usłyszałam głos zapewnie należący do Ronalda, młodszego brata bliźniaków. - Słyszałem, że zostajesz tu już na stałe - kiwnęłam głową. Czułam jak gula w gardle rośnie, gdybym teraz coś powiedziała, to nieuniknione, że rozpłacze się jak idiotka. Bardzo za nią tęskniłam. To ja mogłabym być na jej miejscu.
***
Hej. Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie miałam weny. Niestety krótki rozdział, też nie pisać go na siłę.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Gwiazdkujcie, komentujcie ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro