Prolog
Słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając czerwonawo-pomarańczowe promienie na czubki drzew nad Zakazanym Lesem, Wieże zamku i dwie osoby siedzące pod wielkim dębem. Miało to miejsce przy jeziorze, gdzie jak w lustrze odbijały się ich ciemne sylwetki.
Dziewczyna o kasztanowych włosach z różowymi pasemkami kaskadami opadającymi na plecy, siedziała na trawie wtulona w rudowłosego chłopaka. Ubrana była w szary top i dżinsowe spodnie, a na to narzuconą miała czarną szatę z wyszytym na lewej stronie niebieski herb z krukiem.
Przeciwieństwem jej był chłopak o rudej czuprynie. Na jego lewej piersi również widniał herb domu, do którego przynależał.
Gdy już słońce schowało się za horyzontem na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda.
- Pomyśl życzenie - odparł, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, po czym zamknął oczy.
- Wierzysz w takie rzeczy? - zapytała dziewczyna poprawiając różowe pasmo zasłaniające oczy
- A ty nie?
- Yyy...no...tak - wydukała, lekko się rumieniąc
- I za to cię kocham - powiedział znacznie ciszej, lecz dziewczynay dosłyszała jego słowa. Na jej wargach pojawił się delikatny, aczkolwiek szczery uśmiech.
- Możesz jeszcze raz to powiedzieć?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro