XXXVI
Jakiś czas później...
Wybiegłam uradowana ze szkoły i od razu rzuciłam się w ramiona szatyna. Chłopak uniósł mnie do góry i okręcił parę razy.
- Zdałam! Zdałam! - wołałam chichocząc przy tym. Dość długo uczyłam się na egzaminy, nawet Derek wypominał mi, że siedzę za długo nad książkami, a teraz? Teraz skończyłam szkołę z drugim najlepszym wynikiem (najlepiej napisał oczywiście Stiles i Lydią).
- Wiedziałem, że ci się uda - powiedział odstawiając mnie na ziemię. Po chwili poczułam jego ciepłe usta na moich, więc zaplotłam ręce na karku chłopaka, trzymając w jednej z nich dokument ukończenia szkoły. Derek cicho zamruczał kładąc swoje dłonie na mojej talii. Uśmiechnęłam się w jego usta i pogłębiłam pocałunek.
- Maya! MAYA!!! - usłyszałam głos Stylińskiego, więc niechętnie oderwałam się od swojego chłopaka. Brunet stał niedaleko nas z założonymi rękami. Chwilę później pojawił się też Scott, Isaac, Lydia, Allison, Kira i Malia. Poczułam jak łzy napływają do moich oczu, więc podbiegłam do nich i wszystkich przytuliłam.
- Będę za wami tęsknić... - powiedziałam, gdy łzy zaczęły płynąć po moich policzkach.
- Kobieto, nie płacz! - zawołał Scott chichocząc. - Przecież będziemy się widywać! - spojrzałam na niego smutno, co oboje wraz ze Stiles'em odwzajemnili przerażonym spojrzeniem.
- Ty chyba nie masz zamiaru...
- Wyjeżdżam jutro z samego rana - odparłam pociągając nosem i wycierając rozmazany pod oczami tusz.
- A pytałaś czy możesz? - zachichotała Lydia.
- Dziunia, nie jesteś moim szefem - odparłam na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie myśl, że tak łatwo się od nas uwolnisz! Ja cię znajdę! - powiedział Stiles spod przymrużonych powiek, po sekundzie się uśmiechając. - Będę za tobą tęsknić, siostrzyczko - rozchylił ramiona, by po chwili zamknąć mnie w swoim szczelnym uścisku. - Masz się nią dobrze opiekować! - warknął w stronę Hale'a, na co zachichotałam.
***
- Na pewno wszystko wzięłaś kochanie? - zapytał Derek, gdy pakowaliśmy walizki.
- Skoro byłam już spakowana od jakiegoś tygodnia, to raczej tak...
- W takim razie, chodź - odparł, po czym zabrał moją walizkę i bez problemu zniósł ją na dół.
- Skarbie, wiesz, że cię kocham - usłyszałam szloch mojego taty, który stał na dole schodów i przyglądał mi się.
- Wiem tatku, ja ciebie też - odpowiedziałam zbiegając po stopniach i przytulając mężczyznę. Po chwili doktorek odsunął mnie od siebie i dokładnie zeskanował wzrokiem.
- Zawsze byłaś moją małą, kochaną córeczką - odparł spoglądając w moje oczy. - Ale dopiero teraz zauważyłem w tobie piękną i dorosłą kobietę...
- Dziękuję... Wiesz przecież, że nie wyjeżdżam na zawsze - zachichotałam wycierając jedną z łez spływających po jego policzku. Derek przewrócił oczami, na co od razu skarciłam go wzrokiem. Młodszy Hale nie miał się co prawda z kim żegnać, prócz swojego jakże kochanego wujka, który powiedział mu prosto z mostu, że nie chce niańczyć jego dzieci. Ehhh... Kochana rodzina...
***
- No proszę... - próbowałam namówić chłopaka do zdradzenia mi naszego celu podróży.
- Nie i koniec - odparł uśmiechając się chytrze. Odpięłam pas i nachyliłam się w jego stronę, żeby móc zacząć całować jego szyję. - Nie, Maya, nie przekonasz mnie...
- No wiesz co! - zachichotałam odrywając się od jego skóry. - Foch! - z uśmiechem odwróciłam się w stronę okna i czekałam na reakcję Hale'a. Chłopak westchnął i po paru minutach zjechał na pobliską stację benzynową. Bez słowa wyszedł z samochodu, by po chwili wrócić ze słodkim pączkiem i kawą w ręku.
- Prosze skarbie... - włożył kubek do uchwytu, natomiast paczkę ze słodkością położył na moich udach.
- Ehhh... Ja się nie gniewałam na serio - zachichotałam otwierając folię i wyciągając z niej różowego donut'a, którego przerwałam na dwie połowy i jedną wręczyłam Derek'owi.
- Ale, ja tu zjechałem dlatego, że to jedyna stacja na trasie - uśmiechnął się chytrze w moją stronę, na co przymrużyłam oczy.
- Oszzz ty...
***
- Jesteśmy! - zawołał radośnie Hale wybudzając mnie tym samym ze snu. Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas, gdy tylko poczułam ból w karku spowodowany niezbyt wygodną pozycją.
- A gdzie dokładnie JESTEŚMY? - zapytałam przecierając lekko obolałe miejsce na szyi.
- To jest stary domek moich dziadków, którzy zostawili mi go w spadku... Jak to dziadek określił "kiedyś, jak przyprowadzisz tutaj swoją dziewczynę, to zrozumiesz piękno tego miejsca"... - wyjaśnił, a ja spojrzałam zaciekawiona na wielki, biały dom, który znajdował się pomiędzy dwoma innymi. Pomimo ciemności, która panowała wokół mogłam dokładnie dostrzec każdy detal w budynku.
- Podoba ci się? - zapytał niepewnie Derek, kładąc swoją dłoń na moim udzie.
- Jest przepiękny - odparłam wpatrując się w widok za szybą. Nagle poczułam ciepłe usta Derek na swoim karku, który w momencie przestał mnie boleć. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się przyjemną chwilą.
- Derek - wychrypiałam, na co chłopak zaprzestał czynności. - Bo zostaniemy w samochodzie, a ja chcę zobaczyć dom - zachichotałam obracając się w jego stronę.
- Mnie by ta pierwsza opcja nie przeszkadzała...
- DEREK!
- No już dobrze, dobrze... - usłyszałam słodki śmiech szatyna. Po chwili wraz z Derek'iem nieśliśmy nasze bagaże do domu, który z bliska wydawał się co raz to piękniejszy. Hale otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Postawiłam swoją walizkę przy wejściu i zaczęłam się rozglądać po holu. Po obu stronach znajdowały się szklane drzwi; jedne prowadziły do pięknego, przestronnego salonu, natomiast drugie do kuchni połączonej z jadalnią. Naprzeciwko mnie znajdowały się piękne schody z drewnianą poręczą, które prowadziły na piętro, gdzie były sypialnie i łazienka. Klamki od szklanych drzwi były okrągłe i diamentowe, co sprawiło, że zawahałam się je dotknąć. Odwróciłam się w stronę szatyna czując gromadzące się w moich oczach łzy szczęścia. Podbiegłam do niego i wpiłam się w usta zdziwionego chłopaka, kładąc dłonie na jego policzkach.
- Dziękuję... To najpiękniejszy dom jaki widziałam...
- Nie byłby taki piękny, gdyby ciebie tutaj nie było - odpowiedział Derek lekko zachrypniętym głosem i cwaniackim uśmiechem na ustach. Zjechał delikatnie dłońmi z mojej talii na uda, po czym powoli mnie uniósł. Oplotłam się nogami wokół jego bioder, żeby nie spaść i położyłam ręce na karku chłopaka. Derek powoli wszedł po schodach na górę i bez trudu otworzył pierwsze drzwi po prawej. Zamknął je, po czym przywarł swoimi ustami do moich. Oddałam pocałunek czując jak jego ręce błądzą pod moją koszulką i zahaczają o zapięcie od stanika. Wsunęłam swoje dłonie we włosy chłopaka, przez co mruknął w moje usta z zadowoleniem, gdy tylko zaczęłam delikatnie ciągnąć za ich końcówki. Po chwili Derek odsunął mnie od drzwi i delikatnie położył na miękkim materacu łóżka. Ściągnął swoją koszulkę, a następnie moją, by po chwili móc zacząć robić malinki od moich obojczyków aż do pępka. Wkrótce wszystkie nasze ubrania wylądowały na podłodze.
Kocham tego faceta i wiem, że on kocha mnie...
Because every little kitten needs her wolf.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY DOTRWALI DO KOŃCA I ZACHĘCAM DO GWIAZDKOWANIA ORAZ KOMENTOWANIA! <333
GalwayGirl007
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro