XVII
- Cześć tatku - powiedziałam wchodząc do kliniki przez otwarte drzwi. Po chwili doktorek wychylił się zza ściany pracowni, a na jego twarzy zawitał uśmiech.
- O, cześć córcia, coś się stało? - zapytał, a ja weszłam przez "drzwiczki w ladzie" i skierowałam się do pomieszczenia, w którym przebywał.
- Nie... Żebym cię odwiedziła to musi się od razu coś stać?
- Oczywiście, że nie.
- Ale w sumie to mam parę pytań...
- Do mnie zawsze możesz z tym przyjść - powiedział zakładając gumowe rękawiczki i podchodząc do leżącego na metalowym stole labradora.
- To tak... Miałbyś coś przeciwko, gdyby twoja córka... No... Miała swoją drugą połówkę? - zapytałam niepewnie opierając się o blat. Mężczyzna drgnął, przestając na chwilę głaskać pupila.
- Zależy kim byłaby ta druga połówka - odparł po chwili niezręcznej ciszy. - Skoro już tu jesteś, to trochę mi pomożesz. Podaj mi proszę środek usypiający.
- Już się robi - odpowiedziałam również zakładając rękawiczki i odmierzając dawkę leku.
- A... Że tak zapytam... Skąd się wzięło twoje pytanie? - jego niepewny i lekko drżący głos wyrwał mnie z zamyśleń.
- Chciałam się upewnić...
- Żeby było jasne, jak masz dziewczynę, to nie wstydź się.
- Tato! Nie jestem lesbijką! - zachichotałam odwracając się do niego i podając mu strzykawkę, którą od razu delikatnie wbił do skóry zwierzaka.
- To masz chłopaka? - ledwo wydusił z siebie to jedno, proste, a zarazem trudne pytanie.
- Emm... Nieee... Tak tylko pytam - odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie, na co tylko pokiwał głową ze zrozumieniem i zaczął głaskać zasypiającego futrzaka.
***
- Kto ananasowy pod wodą ma dom?
- Spongebob Kanciastoporty!
Tak, właśnie siedziałam w salonie i odrabiałam lekcje, oglądając przy tym Spongebob'a... Dziwne? Nie, u mnie to całkiem normalne...
Musiałam zacząć przygotowywać się do sprawdzianu z fizyki, co było dla mnie wielkim wyzwaniem, zważając na to, że nigdy sobie z tym przedmiotem nie radziłam. Jakie mam jedyne wyjście? Dzwonię po Stiles'a.
***
- No dzień dobry, cześć i czołem! - zawołał wchodząc do domu przez otwarte drzwi.
- Jestem w salonie! - zawołałam słysząc, że ściąga kurtkę. Po chwili zobaczyłam jak wchodzi do salonu z dwiema paczkami chips'ów.
- No to czego nie rozumiesz? - zapytał otwierając te o smaku zielonej cebulki.
- Wszystkiego?
- Ojojoj moja droga, mogłem wziąć więcej prowiantu - powiedział przeglądając mój zeszyt i pakując sobie do ust pełną garść chips'ów.
***
- Dobra, to teraz rozwiąż mi to zadanie - westchnął kończąc pisać i odkładając długopis na stolik. Minęły już jakieś dwie godziny i trzeba przyznać, że Mietek jest całkiem dobrym nauczycielem. Wzięłam zeszyt do ręki i w skupieniu zaczęłam czytać każde zdanie. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach i po chwili zobaczyliśmy zaspanego Derek'a z roztrzepanymi włosami odstającymi w każdym możliwym kierunku. W sumie, to już nie o same włosy chodziło... Chłopak wszedł do salonu zatrzymując się nagle, gdy tylko dostrzegł Stiles'a.
- Cześć - powiedział Stiles najwyraźniej skrępowany, tym, że Hale nie miał na sobie koszulki.
- Cześć - odparł Derek spoglądając na mnie pytającym wzrokiem.
- Uczymy się fizyki - wyjaśniłam skanując wzrokiem jego idealne ciało.
- Mogłaś mnie o to poprosić, byłem całkiem dobry z fizy - powiedział tonem wypranym z emocji. Zdziwiła mnie jego zmiana nastroju... Pewnie się nie wyspał...
- Przecież odpoczywałeś - powiedziałam, na co on przewrócił oczami i wszedł do kuchni.
- On tak zawsze u ciebie jest? - zapytał Mietek odrywając mnie od treści zadania.
- Dzień w dzień...
- A... Twój tata wie?
- Emmm... Nie... - odparłam zwieszając głowę. Nagle do salonu wrócił Derek z paczką moich ulubionych ciasteczek w ręce. Obszedł kanapę i usiadł po mojej drugiej stronie. Po chwili oboje wpatrywali się w każdy mój ruch.
- Ehhh... Nie mogę się przez was skupić - westchnęłam, gdy chłopcy byli pochyleni nad zeszytem i wyczekiwali rozwiązania zadania.
- Spokojnie, masz czas - powiedział Stiles biorąc paczkę chips'ów i odchylając się do tyłu, żeby móc oprzeć plecy oraz spoglądać na telewizor. Derek jednak nie zmienił swojej pozycji. Wręcz przeciwnie, teraz zaczął wpatrywać się w moją twarz.
- Derek...
- Tak? - zapytał niewinnym głosem dalej przenikliwe skanując moją twarz zielonymi oczami. Westchnęłam i ponownie zaczęłam czytać polecenie, a potem pisać potrzebne obliczenia.
- Skończyłam - oznajmiłam zadowolona odkładając długopis na moje uda i podziwiając skończone dzieło. Derek już wyciągnął rękę, żeby sprawdzić zadanie, ale uprzedził go Stiles.
- No, powiem ci... Że bezbłędnie - powiedział, a na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech. Wziął do ręki długopis i napisał pod zadaniem ogromną literę A.
- Dziękuję, kochany! - zawołałam i przytuliłam go, co odwzajemnił.
- Nie ma za co, zawsze możesz do mnie dzwonić w każdej sprawie - zachichotał odrywając się ode mnie i patrząc w moje oczy. - Muszę się już zbierać - dodał spoglądając kątem oka, na mordującego nas wzorkiem Hale'a i powoli wstał z kanapy. Ruszyłam za nim w stronę drzwi i po kolejnym przytulasie, chłopak wyszedł, a ja zamknęłam je na klucz. Wróciłam do salonu i oparłam o framugę drzwi przyglądając się szatynowi, który oglądał telewizję. Chyba mu coś nie wyszło, jeśli chodzi o ignorowanie mnie, ponieważ na każdym kanale szła jakaś telenowela, a jakoś nie chcę wierzyć, że to jego ulubiony gatunek filmowy.
- Derek? - zapytałam, a gdy nawet nie spojrzał w moją stronę, z westchnięciem podeszłam do niego i stanęłam za oparciem kanapy, po czym wbiłam palce w jego kruczoczarne włosy i zaczęłam robić okrężne ruchy dłońmi. Chłopak odchylił głowę do tyłu z cichym mruknięciem.
- Lepiej się czujesz? - zapytałam z troską w głosie.
- Teraz tak - odpowiedział zamykając oczy.
- Rana się zagoiła?
- W połowie... - gdy tylko przestałam go masować, natychmiast otworzył oczy, w których pojawiły się iskierki niezadowolenia. Pokiwałam głową w zamyśleniu.
- Już późno, idę spać - ziewnęłam i zaczęłam kierować się w stronę schodów. Po chwili Derek również wstał i podążył za mną. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju od razu opadłam na łóżko, a chłopak zajął miejsce obok mnie.
- Dobranoc księżniczko - szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
- Dobranoc - odpowiedziałam wtulając się w jego nagi tors.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro