Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVI

- Idę po herbatę - westchnęłam wstając z krzesła i kierując się w stronę drzwi. Chłopak tylko pokiwał głową nadal czytając książkę, którą znalazł w mojej kolekcji przygodowych tomów. Ziewnęłam schodząc po schodach w piżamie i cieplutkich, włochatych kapciuszkach. Weszłam do kuchni i od razu włączyłam czajnik, a potem oparłam się o blat i czekałam. Akurat musiałam popatrzeć na ścianę obok drzwi i dostrzec najokropniejszą z żyjących na świecie bestii, a mianowicie dużego jak ręka pająka o włochatych nóżkach i przebiegłych czarnych oczkach wlepionych we mnie.

- DEREK! - zawołałam przerażona, odsuwając się jak najdalej od potwora i wyciągając z półki wielką patelnię do naleśników. Sekundę później Derek zbiegł ze schodów z szybkością światła i wpadł do kuchni.

- Gdzie on jest?! Zrobił ci coś?! - zaczął rozglądać się po całej kuchni. Pewnie pomyślał, że Chris postanowił nas "odwiedzić".

- Jjjjeeessstt... Zzzaa tobąą - wyjąkałam mierząc patelnią w ścianę, na której znajdował się pająk. Chłopak odwrócił się szybko i westchnął.

- Maya... To jest tylko pająk - powiedział z irytacją, odwracając się w moją stronę.

- Zabij go!

- On jest mniejszy od ciebie - przewrócił oczami szukając jakiegoś narzędzia do unicestwienia pająka.

- Granat też jest mniejszy - powiedziałam mrużąc oczy i nadal nie opuszczając patelni. Derek westchnął nie mogąc znaleźć nic co nadawałoby się do rosplaskania robaka. W końcu delikatnie wziął go do ręki i skierował się w stronę okna, które po chwili otworzył.

- Proszę malutki, uciekaj i nie wracaj, bo ta brutalna dziewczyna może cię skrzywdzić... Mnie chciała wysłać na kanapę - wyszeptał odkładając zwierzątko na liście kwiatów rosnących zaraz przy oknie.

- No wiesz co! - zawołałam z założonymi rękami i patelnią w dłoni.

- Nie zabiłem go, to chyba dobrze - zachichotał zamykając okno i podchodząc do mnie.

- A jeśli przyjdzie w nocy? - zapytałam cofając się o krok i natrafiając na zimny blat.

- To go przygarniemy i będzie spał z nami. Nazwiemy go Hugo - zachichotał ponownie się przybliżając, tym samym uniemożliwiając mi jakąkolwiek drogę ucieczki. - Bawisz się w Roszpunkę? - zapytał widząc w mojej dłoni patelnię.

- Ty jeszcze oglądasz takie rzeczy? - zachichotałam przygryzając dolną wargę. Westchnął i cmoknął mnie w nos.

- Mogę być twoim Flynn'em - zamruczał mi do ucha chichocząc.

- Będziesz Julkiem? - zaśmiałam się z najwyraźniej nieprzemyślanego kroku szatyna. 

***

- Muszę się zbierać - powiedział Derek zakładając swoją skórzaną kurtkę i kierując się do drzwi.

- Dlaczego? - zapytałam odkładając zeszyt do chemii na biurko.

- Nic ważnego, po prostu zostań w domu i nie wychodź, a ja postaram się wrócić wieczorem - uśmiechnął się do mnie pokrzepiającego. O nie Hale, tak się bawić nie będziemy.

- Powiedz o co chodzi - westchnęłam stając przed drzwiami, gdy chłopak chciał je otworzyć. - Nie miej przede mną tajemnic.

- Ehh... No dobrze... Ale powiem ci jak wrócę, ok? - zapytał podnosząc głowę i patrząc na mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.

- Teraz - nalegałam nie przesuwając się nawet o milimetr.

- Scott namierzył Chris'a... - powiedział bojąc się mojej reakcji.

- Co?! Nie możesz tam jechać! A jak... - przerwał mi łącząc nasze usta w dość namiętnym pocałunku. Objął mnie w talii i bardziej przyciągnął do siebie. Po chwili oderwał się ze zwycięskim uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz spostrzegłam, że w czasie pocałunku obrócił nas i teraz dumnie stał przy drzwiach, żeby po chwili je otworzyć i wyjść na korytarz.

- Nie zostawiaj mnie! - wybiegłam za nim, gdy stał już przy drzwiach wyjściowych.

- I tak nie pojedziesz ze mną - odparł stanowczym tonem.

- A ty beze mnie! Martwię się o ciebie, idioto!

- Wrócę, nie bój się - to były jego ostatnie słowa, po czym zniknął za drzwiami wraz z zimnym, wieczornym wiatrem. Wzięłam do ręki pierwszą, lepszą rzecz, którą okazała się być poduszka leżąca sobie na fotelu obok schodów. Schowałam w nią twarz i krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam, by po chwili rzucić ją prosto w kąt salonu. Szybko wróciłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko zasypiając.

***

Obudził mnie trzask drzwi wejściowych. Na początku myślałam, że to tata wrócił z pracy, więc wsłuchiwałam się w każdy dźwięk, szelest i krok. Zdziwiłam się, że nie zawołał "Hej córcia! Wróciłem!". To była przecież jego rutynowa czynność... Niechętnie wstałam z łóżka i szurając nogami po panelach oraz ziewając, wyszłam z pokoju i natychmiast zostałam oślepiona przez włączone światło. Przetarłam zmęczone oczy i zaczęłam schodzić po schodach kierując się do kuchni. Derek stał przy blacie i nerwowo przeszukiwał apteczkę.

- Derek? - zapytałam mrugając oczami i dopiero wtedy zobaczyłam, po co mu była apteczka. - Boże Derek! Co się stało?! - zawołałam rozbudzając się natychmiastowo. Chłopak trzymał się jedną ręką za krwawiący brzuch, a drugą przeszukiwał leki. Podeszłam do niego i przejęłam apteczkę wyciągając z niej wodę utlenioną, bandaż i plastry.

- Maya, to nic takiego, poradzę sobie - warknął zaciskając szczękę z bólu.

- Podnieś koszulkę - odparłam biorąc do ręki jakieś waciki i nasączając je wodą. Chłopak wykonał moje polecenie i dokładnie przyglądał się każdemu ruchowi moich rąk. Syknął, gdy tylko przyłożyłam nawilżony wacik do rany.

- Co się stało? - zapytałam spokojniejszym głosem, oczyszczając ranę.

- Prawie go dorwaliśmy - wyjaśnił zamykając oczy.

- Mieliście uważać.

- Uważaliśmy... Przynajmniej ja na Scott'a... 

Westchnęłam i po chwili przyłożyłam do rany opatrunek i owinęłam go bandażem. Derek obejrzał moje dzieło, po czym opuścił koszulkę. Staliśmy tak w ciszy; on patrzył na mnie, a ja na swoje stopy.

- Ale ty jesteś niziutka - zachichotał po chwili.

- Nie denerwuj mnie - warknęłam. Boże, jak ja nienawidzę mojego wzrostu!

- Mała złośnica - nie mógł opanować śmiechu, pomimo, że sprawiał mu ból.

- Nie nadupczaj się ze mnie! - zawołałam podnosząc głowę i mordując go wzrokiem, jednak widząc roześmianą twarz Hale'a, na mojej mimowolnie pojawił się uśmiech. - Nienawidzę cię! - chciałam wrócić na górę do swojego pokoju, ale ręce Derek'a mi to uniemożliwiły.

- Nie prawda. Ty mnie kochasz - powiedział delikatnie unosząc mój podbródek, tak że teraz patrzyłam w jego oczy.

- Nienawidzę cię.

- Ale mnie kochasz? - zapytał przybliżając swoją twarz do mojej. Pokiwałam twierdząco głową i po chwili poczułam jego usta na swoich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro