Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

W szkole z nikim nie rozmawiałam, tylko raz za czas zamieniłam słówko ze Stiles'em lub Scott'em. Jeśli chodzi o niedzielę, to całą przeleżałam w łóżku zajadając się lodami czekoladowymi i oglądając Supernatural.

Na każdej z lekcji starałam się uważać, dzięki czemu wreszcie dowiedziałam się odpowiedzi na niektóre pytania. Po lekcjach chodziłam do biblioteki i czytałam jakieś nudne książki, które wpadły mi w ręce, a potem szłam do lecznicy. Tata za każdym razem witał mnie ze zwycięskim uśmiechem, no bo w końcu nie łamię jego zasady o spotykaniu się z Hale'm. Właśnie, skoro już o nim mowa to nadal go nie wypuścili, a na dodatek dostałam również zakaz odwiedzania go. Ostatnim razem tata Stiles'a  wygadał się, że tam byłam i od tej pory ma pilnować, żebym się tam nie zbliżała. Naprawdę nienawidzę niektórych ludzi...

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

Jak zwykle ostatnia opuściłam szkołę, bo zasiedziałam się w bibliotece. Zdziwiło mnie dzisiejsze zachowanie Scott'a i Stiles'a, którzy byli z czegoś bardzo, ale to bardzo zadowoleni, ale nie chcieli powiedzieć co było powodem tych UŚMIECHÓW. Szłam wpatrując się w chodnik ze słuchawkami w uszach, przez co połowa dźwięków do mnie nie docierała.

- Zamierzasz przejść obok mnie obojętnie? - ten głos rozpoznam wszędzie. Odwróciłam się w stronę, z której dochodził i wyciągnęłam słuchawki, żeby sprawdzić czy się czasem nie przesłyszałam. Niedaleko mnie zaparkowane było tak dobrze mi znane czarne Camaro, a jego właściciel stał oparty o maskę i wpatrywał we mnie oczami pełnymi radości. Niewiele myśląc podbiegłam do chłopaka i rzuciłam na jego szyję. Derek podniósł mnie i parę razy okręcił.

- Nigdy więcej - powiedziałam tkwiąc w jego uścisku.

Byliśmy właśnie w drodze do jego domu i rozmawialiśmy.

- Ale... Powiedz mi dlaczego cię wypuścili?

- To w sumie zasługa tych dwóch idiotów, którzy mnie tam wsadzili - stwierdził po chwili zamyślenia. Na początku nie mogłam w to uwierzyć... Czyli z tego się tak bardzo dzisiaj cieszyli?

- Gadałem z nimi i powiedzieli, że nie najlepiej wyglądał ostatni tydzień... - westchnął.

- Ale ja poprawiłam oceny! - odpowiedziałam wiedząc do czego zmierza.

- Podobno z nikim nie rozmawiałaś przez ten czas... Byłaś smutna... - mówiąc to jego uśmiech powoli znikał.

- Brakowało mi ciebie... Czułam się taka... Osamotniona... - westchnęłam, a on spojrzał w moje oczy.

- Już nigdy cie nie zostawię - mówiąc to położył swoja dłoń na mojej i zaczął masować ją kciukiem.

Po paru minutach byliśmy już pod domem Hale'a. Wysiadł z auta i po chwili znalazł się przy mnie otwierając drzwi.

- Jesteś kochany - zachichotałam, gdy wziął mnie za rękę i zaprowadził pod dom przepuszczając w drzwiach. Pierwszy raz byłam we wnętrzu tego domu... Wszystko było drewniane. Przede mną znajdowały się duże i zapewne głośno skrzypiące schody prowadzące na piętro wyżej. Obok znajdował się raczej salon bo była tam spora kanapa, a na niej dwa koce i poduszka.

- Wiem, że nie jest to aż tak cudne miejsce, ale... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Ale jest magiczne - powiedziałam i z fascynacją przyglądałam się każdej drewnianej desce. Przejechałam palcem po jednej ze ścian i spojrzałam na Derek'a nadal stojącego przy drzwiach.

- To jakie plany na dzisiaj?

- Ty robisz zadanie, ja sobie poćwiczę - powiedział i położył sportową torbę obok schodów.

- Ok - odpowiedziałam przypominając sobie, że mam zadanie tylko z matmy. Podeszłam do kanapy, by po chwili się na niej rozsiąść. Wyciągnęłam zeszyt i długopis, po czym zaczęłam robić potrzebne obliczenia. Kątem oka obserwowałam poczynania Hale'a. Chłopak przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, po czym podszedł do mnie i stanął za kanapą odgarniając moje włosy na prawe ramię, tak bym czuła jego oddech na swojej szyi.

- Tak, to na pewno nie skończę przed północą - zachichotałam, gdy przygryzł płatek mojego ucha. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec, co nie umknęło uwadze Derek'a.

- Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz - wyszeptał mi do ucha, po czym odszedł z powrotem do schodów. Ponownie dostrzegłam, że Hale coś kombinuje, więc wolałam nie zwracać na niego uwagi, ale gdy zdjął swoją koszulkę i zaczął się podciągać na framudze drzwi (oczywiście tyłem do mnie), mogłam zobaczyć jak wszystkie mięśnie na jego nagich plecach się napinają. Przygryzłam wargę knując w moich myślach. Najciszej jak mogłam odłożyłam zeszyt i zaczęłam się skradać w stronę szatyna, by po krótkim rozbiegu wskoczyć na jego plecy i zaczepić się wtulając w niego.

- No to teraz zobaczymy jaki jesteś silny - w odpowiedzi usłyszałam jego uroczy śmiech. Najbardziej zdziwiło mnie, że ja jak kiedyś próbowałam, to nie podciągnęłam się ani razu, a Derek robi to już chyba dziesiąty raz w dodatku z obciążeniem, a w ogóle się nie męczy. Wtuliłam się w jego delikatną skórę przesiąknięta męskimi perfumami i wsłuchiwałam w miarowy oddech i bicie serca, które były dla mnie ukojeniem. Nagle derek zeskoczył i bezszelestnie wylądował na podłodze, by zacząć robić pompki, podczas gdy ja leżałam sobie na nim i liczyłam ile już zrobił. Po półgodzinnym treningu usiedliśmy na schodach. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka, który trzymał moją dłoń i delikatnie ją gładził.

- Emm... Maya... Mogę cię o coś zapytać?

- Dawaj.

- Dlaczego masz do mnie aż tak duże zaufanie?

- No wiesz... Byłeś ze mną szczery od początku... Gdy ciebie potrzebowałam, byłeś... - odpowiedziałam.

- Nie było mnie przy tobie, kiedy tego bardzo potrzebowałaś - spojrzał w moje oczy ze smutkiem.

- Chodziło mi o tamtą noc... Gdyby nie ty... Pewnie skończyłoby się tak jak poprzednia kłótnia z tatą... - widząc w jego oczach zainteresowanie, kontynuowałam. - Nie wytrzymałam i... Uciekłam... - po moim policzku spłynęła łza, gdy tylko przypomniałam sobie, co wtedy przeżyłam. - Znaleźli mnie dopiero po trzech dniach - wytarłam twarz o rękaw bluzy. Poczułam, że Derek kładzie swoją dłoń na moim podbródku i unosi twarz do góry, tak, żebym patrzyła w jego cudowne oczy.

- Już nigdy więcej cię nie zostawię - wyszeptał przysuwając swoją twarz bliżej, żebyśmy stykali się czołami. Delikatnie pocałował mnie w czubek nosa wywołując na moich ustach uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro