Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II


Siedziałam na łóżku i przygotowywałam się na jutrzejszy sprawdzian z historii, gdy nagle usłyszałam trzask drzwi wejściowych, który powiadomił mnie o powrocie taty do domu.

- Cześć córcia! - usłyszałam męski głos oraz ciężkie kroki na schodach. Po chwili jego rozweselona twarz pojawiła się w drzwiach do mojego pokoju.

- Cześć! - uśmiechnęłam się do niego zamykając podręcznik i laptop. Podszedł do mnie trochę zmartwiony i usiadł obok na łóżku. Pogładził mnie ręką po włosach wpatrując się w moje oczy z troską.

- Coś się stało? - zapytałam nieco zmartwiona widząc, że uśmiech schodzi z jego twarzy.

- Mam do ciebie prośbę...

- Tak?

- Unikaj Derek'a Hale'a.

Gdy tylko to usłyszałam od razu przypomniały mi się zielone oczy przystojnego szatyna.

- Dobrze tato - powiedziałam z lekka niechęcią w głosie i spuściłam głowę.

- Znasz go? - zapytał zaskoczony.

- Nie, nie - zaprzeczyłam udając, że ziewam. - Po prostu jestem bardzo zmęczona, a jutro mam trudny sprawdzian, więc położę się już spać.

- Dobrze skarbie - mówiąc to wstał i dał mi buziaka na dobranoc, po czym upewniając się, że jestem dobrze przykryta zgasił światło i wyszedł. Drzwi były lekko uchylone, przez co strużka światła wpadała do mojego pokoju świecąc mi prosto w twarz.

***

- A spotykasz się z nim czy coś? - zapytał na drugi dzień Scott, gdy razem przemierzaliśmy korytarze szkoły.

- No nie, ale wydaje się całkiem miły... - mówiąc to zgarnęłam niesforny kosmyk włosów za ucho. - Wiesz dlaczego tata mi zabronił?

- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami, lecz widziałam, że coś ukrywa. Weszliśmy do sali chemicznej, gdzie znajdowała się już połowa uczniów, w tym Stiles i Lydia. Zajęliśmy więc stanowisko przed nimi. 

- Wy nas dzisiaj unikacie? - Stiles chcąc pochylić się w naszą stronę musiał rozłożyc się na metalowym blacie.

- Nie... Skąd ten pomysł?

- Od samego rana próbuję z wami porozmawiać, ale coś mi nie wychodzi - przymrużył podejrzliwie oczy. Już miałam mu odpowiedzieć, lecz przerwał mi bezuczuciowy i wysoki głos.

- Panie Styliński! Proszę zająć swoje miejsce! Ławka to nie łóżko! - zawołał nauczyciel, który przed chwilą wszedł do klasy. Stiles westchnął wykonując polecenie nauczyciela i po chwili w klasie zapadła cisza. Wszyscy wsłuchiwali się w monotonny głos tłumaczący coś o atomach, a ja zaczęłam malować w zeszycie jakieś znaczki.

- Maya - Scott szturchnął mnie w ramię wybudzając tym samym z transu, a gdy na niego spojrzałam, kiwnął głową w stronę okna. Wychyliłam się, żeby zobaczyć o co mu chodzi i od razu pożałowałam swojej decyzji. Na parkingu szkolnym lśniło w słońcu czarne Camaro, a jego właściciel opierający się o maskę, pomimo słonecznej pogody miał na sobie skórzaną kurtkę i przeglądał coś na telefonie. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na kartkę zeszytu, na której widniała sporych rozmiarów spirala.

- Em... Maya? On nigdy nie przyjeżdżał pod szkołę... - wyszeptał Scott pochylając się lekko do mnie.

- Wiem... - odparłam malując kolejną spiralę. Gdy tylko Scott to zobaczył jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. - Coś nie tak? - zapytałam zdziwiona.

- Nie, nie nic - odpowiedział szybko i udał, że bardzo zaciekawił go dzisiejszy temat lekcji.

PO LEKCJI...

- Może powinnam wyjść drugim wyjściem? - zapytałam, gdy zbliżałam się z McCall'em w stronę drzwi.

- Nie musisz... Postaram się, aby cię nie zauważył - puścił mi oczko i otworzył drzwi. Wziął mnie za rękę i poprowadził chodnikiem przy ceglanej ścianie, ponieważ kręciło się tam dużo osób. nerwowo rozejrzałam się i dostrzegłam Hale'a, który skanował każdy mój ruch zza okularów przeciwsłonecznych. Na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, przez co mocniej ścisnęłam rękę przyjaciela.

- Co się stało? - przystanął i spojrzał w moje oczy z niepokojem w swoich.

- Nic, chodźmy - pospieszyłam go.

Zaprowadził mnie do stolika znajdującego się w cieniu, a sam poszedł "sprawdzić o co chodzi Hale'owi". Czekałam na przyjaciela patrząc jak inni uczniowie naszej szkoły śmieją się i rozmawiają.

- Unikasz mnie? - usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos, lecz nie odpowiedziałam. Derek usiadł obok mnie na ławce i oparł ręce o stół przyglądając się mojej twarzy, która nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. No skoro tata zabraniał mi się z nim widywać, to chyba miał powód nie?

- Coś się stało? - zapytał ponownie, na co ja wstałam i zabrałam swoje rzeczy. Głupio mi było, bo na początku z nim rozmawiam i śmieje się,  a teraz po prostu olewam... Zaczęłam wzrokiem szukać Scott'a, który najwyraźniej zaginął w akcji. Poczułam ciepły oddech na swojej szyi, więc szybko się odwróciłam. Twarz moją i Derek'a dzieliło zaledwie kilka centymetrów...

- A jednak mnie widzisz - odparł tryumfalnie lekko zachrypniętym głosem.

- Słuchaj, to nie tak... Po prostu nie mogę się z tobą widywać... - powiedziałam i unikając jego wzroku.

- Dlaczego? - zachichotał. Jego śmiech był... uroczy...

- Ej, to nie jest śmieszne! - ja też się uśmiechnęłam. - Mówię poważnie! Po prostu nie mogę... - przy ostatnim zdaniu uśmiech ponownie zszedł z mojej twarzy. Chłopak jeszcze głośniej się roześmiał.

- No i co cię znowu bawi? - zapytałam szturchając go w ramię.

- Przecież ty i tak wiesz, że ja nie odpuszczę...

- DEREK! - usłyszałam głos Scott'a, który biegł w naszą stronę. - Miałeś się do niej nie zbliżać! Nie rozumiesz?! - wściekły Scott podbiegł do nas odciągając mnie do tyłu.

- Nie musisz się obawiać. Nie skrzywdzę jej - spojrzał na mnie uśmiechając się, przez co na mojej twarzy pojawił się rumieniec.

- Może ty jej nie, ale doktorek ciebie tak - wskazał na niego palcem.

- Przestańcie się kłócić! - wtrąciłam się w ich rozmowę stając pomiędzy nimi. - Scott, mam wrażenie, że ty dobrze wiesz dlaczego nie mogę się z nim spotykać! - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i spuścił głowę.

- Wiesz... Bo... - zaczął się jąkać, lecz Derek mu przerwał.

- Maya, twojemu tacie chodzi o to, że zadawanie się ze mną nie jest najlepszym pomysłem ze względu na twoje bezpieczeństwo - westchnął. Tym razem zauważyłam w jego oczach smutek.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro