8
Jungkook pov
Zawzięcie szukałem tego cholernego telefonu. W wytwórni chyba mnie zabiją, że go zgubiłem. Tani nie był, a i dużo poufnych rzeczy na nim jest.
CHOLERA JASNA!
Ja to mam już szczęście, przeszukiwałem plecaka po raz setny chyba w nadzieii, że jednak go znajdę, ale to było daremne.
Nagle usłyszałem jeden z piękniejszych głosów jakie słyszałem w życiu. To była Ona, dziewczyna, która jakimś sposobem zakotwiczyła się w moim umyśle.
Mówiła, że ktoś mi go ukradł by się ze mną umówić. Co to za bzdury?! Kto tak robi.
Nie uwierzyłem jej, ta wzruszyłam ramionami i wyszła ze szkoły.
A jeśli mówiła prawdę? Wydaje się chyba jedyna osobą w tej szkole, która jest zdolna mówić prawdę. Reszta potrafi się tylko podlizywać i mówić to co chcę usłyszeć.
Co mi szkodzi, muszę odzyskać ten telefon.
Szukałem tej dziewczyny w nadziei, że ją jeszcze dziś znajdę.
Udało się.
Stała z jakimiś dziewczynami przed parkingiem, opierała się o murek. Szybko podszedłem do nich i przyparłem ową dziewczynę do ściany.
- Oddaj.
- Ooo Jungkook... O co ci chodzi?
- Ty wiesz już o co. Oddaj go.
- Chyba się pomyliłeś, puść mnie a pogadamy na spokojnie. Może tak przy kawie, co ty na to. - usłyszałem zdenerwowanie w jej głosie, czyli tamta dziewczyna mówiła prawdę.
- Z tobą? Nie mam najmniejszej ochoty, a teraz oddasz co moje albo sam wezmę.
- Spokojnie, wyjaśnij o jaką rzecz ci chodzi, a na pewno coś wymyślimy. Bo wiesz ja...- mam dość tej paplaniny.
Na ogół jestem spokojny, a ta laska działa mi na nerwy.
Wyrwałem jej torebkę z dłoni i zacząłem ją przeszukiwać.
Już po chwili w dłoni trzymałem swój telefon, spojrzałem na dziewczynę.
- Nie wiesz o co chodzi?! Ukradłaś go!
- Nieprawda ja t... tylko... - zaczęła się jąkać.
- Lepiej już siedź cicho i się do mnie nie zbliżaj. Nie chcę złodziei w swoim otoczeniu.
Rzuciłem torebkę na jej ręce i odszedłem. (nie pytajcie, co to był za błąd 😂mój słownik jest sprośny xd)
Teraz pozostało mi kogoś przeprosić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro