20
Co mogę powiedzieć, tak jakbym została porwana przez tego wariata. Nie żeby mi to przeszkadzało. Dosłownie przewiesił mnie sobie przez ramię i ruszył do windy ignorując resztę.
- Może mi ktoś pomoże, nim ten człek mnie zwiąże i zgwałcił! - krzyknęłam do reszty, a te tylko wybuchli śmiechem. Jednym słowem mam kłopoty.
- Doigrałaś się, pocałowałaś mnie i kazałaś z tym żyć, miesiąc bez ciebie, a teraz wyglądasz jak milion dolarów.
- A mogłam ubrać worek po ziemniakach. - musiałam złapać się za pasek jego spodni by nie podskakiwać tak na każdym kroku.
- Jeśli byłby ten w stylu siatki nie miał bym nic przeciwko, tylko nie mogło by być nikogo w pobliżu. - dał mi klapsa w tyłek, on tak na serio?
- Możesz mnie postawić, przecież nie ucieknę.
- Nie, mi tak dobrze, nie sądzisz, że musimy nadrobić ten stracony miesiąc?
- Co masz na myśli? - zaczęłam się trochę bać, a co, jeśli...
- Wiem co ci chodzi po głowie - oblałam się rumieńcem. - Przez najbliższe parę dni dosłownie się do ciebie przykleję.
- Nawet jeśli będę chciała iść do łazienki.
- To wydaje się kuszące, tym bardziej, że mamy szklaną kabinę prysznicową, ale zakładam, że prędzej dostanę drzwiami w twarz niż mi na to pozwolisz.
- Widzę, że jeszcze zostało Ci coś tego mózgu i masz resztki zdrowego rozsądku.
- Tak myślałem, jesteśmy. - otworzył drzwi i wszedł do środka od razu skierował się do pokoju na lewo.
- Gdzie my jesteśmy?
- W dormie, a dokładnie w pokoju moim, V i Jina, którzy w najbliższym czasie będą musieli siedzieć gdzie indziej.
- Co ty planujesz, jeśli myślisz, że będę siedzieć od tak sobie w tym pokoju to się mylisz. - odpowiedziałam cofając się pod okno, a Jungkook podąża za mną.
- Właśnie tak myślę. - wysłał mi serduszko.
On wie, jak grać na moich uczuciach, menda prawdziwa menda.
Dobra sama miałam się ochotę na niego rzucić, ale przecież mu tego nie powiem. Trzeba zejść na neutralny temat, tak to dobry pomysł.
- Na pewno jesteś głodny, chodź zjemy coś i zrobię coś też dla chłopaków. Na pewno jesteście zmęczeni podróżą i będziecie chcieli iść spać.
Chciałam wyjść z pokoju, ale jego ręką na drzwiach mi na to nie pozwoliła.
- Jestem głodny, ale to nie ma nic wspólnego z jedzeniem.
- Bądź poważny Jungkook, dopiero co... - i tyle by było na ten temat, zostałam uciszona, wbił się w moje usta jakby mnie lata nie widział. Oprócz ust, nie dotykał mnie, ręce trzymał po obu bokach mojej głowy. Chciałam go odepchnąć i przytulić jednocześnie. Trwało by to dalej, gdybym nie usłyszała trzasku drzwi i śmiechów dochodzących za nich. Przyszła reszta zespołu. To była moja ostatnia deska ratunku przed tym napaleńcem. Oderwałam usta od jego i chcąc go odepchnąć odkryłam, że ma gilgotki. Korzystając z tego faktu zaczęłam mocniej go łaskotać, aż chłopak pad na podłogę śmiejąc się do łez. Wiem, że mam tylko chwilę, korzystając z chwili jego nieuwagi, szybko dopadłam drzwi i wyprysłam na korytarz. Nie zważając na zdziwiony zespół szybko się za nich schowałam.
- Pomóżcie, nie dajcie mnie na pożarcie temu napaleńcu.
- Zdążył cię zmacać ten zbok? Jedne słowo, a schłodzę jego zapędy. - powiedział Monster.
- Chętnie. - i w tej chwili z pokoju wyszedł owy napaleniec.
- Hej młody, chodź ze mną na chwilę. Muszę Ci coś pokazać. - podszedł do niego lider.
- Ale ja właśnie... - spojrzał na mnie.
- To zajmie tylko chwilę. - wziął chłopaka za ramię i poprowadził do jakiegoś pomieszczenia. Już po chwili można było usłyszeć dźwięk puszczanej wody i krzyki młodego.
- HYUNG!! ZIMNO!!!! - pisnął chłopak.
Reszta zespołu płakała ze śmiechu tak samo jak ja. Już czuję, że polubię Tego potworka.
- Już nie masz się co martwić, jego zapędy zostały ochłodzone. - poklepał mnie Jin. - Chcesz coś zjeść?
- Jasne.
Dopiero teraz zauważyłam, że Suga stał wciąż przy wejściu z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Nie śmiał się, żadnej reakcji. Dopiero, gdy wszystko ucichło ruszył się z miejsca i wszedł do jakiegoś pokoju, prawdopodobnie sypialni.
- Nie przejmuj się nim, coś go ostatnio gryzie. - powiedział Jimin.
- Może ktoś powinien z nim porozmawiać? - co go mogło gryźć?
- To u niego normalne, a jakbyśmy chcieli to by nas tylko zbył, że to nic takiego. Niedługo mu przejdzie. - powiedział i ruszył w stronę kuchni.
Miałam inne zdanie, zdecydowanie potrzebował by z kimś porozmawiać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro