Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

I gdzie ten pacan? Jest 21:11, a ja czekam jak głupia przed wejściem. Cholera, ile tu ludzi! Nie do wiary, że ci wszyscy ludzie przyszli na koncert tej bandy. Dobra nie znam reszty tylko Jungkooka, ale jeśli są podobni do niego to mogę tak mówić.
Osobiście nie znam ich, nie wiem co śpiewają, jaką muzykę przedstawią. Jestem tu tak trochę w ciemno, ciekawość ot co.
Jak ktoś zaraz nie przyjdzie, spadam.
Jak na zawołanie podchodzi szybkim krokiem do mnie jakiś chłopak, ma na sobie maskę i kaptur na głowę. To nie Jungkook, czyli wysłał tu jakiegoś nieszczęśnika.

- Park Jiyeon?

- We własnej osobie.

- Miło cię poznać jestem Jimin, chodź puki mnie nikt nie rozpoznał.

- A co rozpętała się apokalipsa? - zaśmiałam się.

- Coś w ten deseń. - przyspieszył kroku.

- To jazda.

Po chwili szliśmy długim korytarzem, gdzie chodziło wte i wewte masę ludzi. Jedni nieśli jakieś kable, a inni sterty ubrań. Nieźle, ruch jak na autostradzie.

- To te drzwi, piękne panie przodem. - wskazał mi drzwi na lewo.

- Nie myśl sobie, że zrobisz na mnie tym dobre wrażenie. Otworzyłam drzwi, a moja twarz spotkała się z czymś gumiastym... chyba... natomiast moja mój tyłek zaliczył bliskie spotkanie z tutejszą podłogą.
Ciekawe powitanie.
Siedziałam jak głupia i trochę ogłoszona, a w drzwiach pojawił się pięć postaci.

- Niech ja dorwę tego kto mnie trafił. Nogi z dupy powyrywam. - od kiedy to ja jestem taka agresywna? Jeśli można tak to nazwać.

- V ty idioto, mówiłem nie tak mocno!

- Nie chciałem! To niechcący, wszytko wasza wina. Śmialiście się, że jestem słaby.

- Tak zwalaj na nas.

- Chwila, który to V? - powiedziałam będąc w końcu na nogach.
Przepchałam się obok nich, nie miałam ochoty dalej sterczeć na tym korytarzy i wystawiać się na widok obcych ludzi.
Każdy po kolei mi się przedstawił, jakie zgranie... Wow.

- Przepraszam, to było niechcący, graliśmy i nagle ty otworzyłaś drzwi i za mocno rzuciłem do tego Hyung...

- Oj już cicho siedź, mogę się napić? - Jin podał mi butelkę wody, posyłając mi przy tym przyjacielski uśmiech.

- Więc to ty jesteś tą dziewczyną, o której ciągle gada młody.

- We własnej osobie, a właśnie, gdzie ten księciunio?

- Poszedł do obsługi, bo coś mu się stało z mikrofonem, a co już tęsknisz?

- Bardziej tęsknię za wczorajszą kolacją niż za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro