Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I Found You - Dodatek

Autorka: Kontynuacja napisany na podstawie propozycji na prompta:)

***********************************

Biegał po scenie, co jakiś czas machając do fanów i dając z siebie wszystko. Mimo to jego wzrok co jakiś czas uciekał do miejsca, gdzie stał drobny szatyn o pięknych, błękitnych tęczówkach. Teraz to on zajmował myśli Harry’ego. Louis nic się nie zmienił, dalej był tak samo piękny, jak w dniu kiedy po raz pierwszy się spotkali. Nie mógł uwierzyć, że szatyn tutaj jest, że przyszedł na ich koncert. Miał nadzieję, że uda im się później porozmawiać. Liczył na to, że będzie mógł się wytłumaczyć, przeprosić i błagać chłopaka o powrót. Myśląc o tym, jego dłoń powędrowała do miejsca, gdzie pod cienkim materiałem koszulki mógł wyczuć pierścionek, który Louis mu oddał. Do dziś na myśl o tym dniu czuł niewyobrażalny ból. Próbował to wszystko naprawić, ale niebieskooki unikał go i nie odbierał od niego telefonów. W tamtej chwili czuł się jakby ktoś wyrwał mu serce. Nie potrafił normalnie funkcjonować. Trasa koncertowa była koszmarna. Musiał udawać przed tysiącami fanów, że wszystko jest w porządku, podczas gdy tak naprawdę jego serce krwawiło. Cieszył się, że wtedy nie był sam, że miał swoich przyjaciół z zespołu, którzy o wszystkim wiedzieli. Wspierali go i robili wszystko, aby Harry poczuł się lepiej. Pomimo tego, że z czasem ból zaczął być coraz mniejszy, nigdy nie zniknął do końca. Minęły dwa lata, a on dalej kochał Louisa i teraz, kiedy ma szansę się z nim spotkać, nie ma zamiaru pozwolić mu odejść.

Nadeszła przerwa między piosenkami, kiedy to był czas, aby chłopcy powiedzieli kilka słów. Głos zabrał Harry.
- Uwaga! Mam tutaj pewną osobę, która poprosiła mnie o pomoc. Myślę, że teraz jest na to czas. Tom, Tom gdzie jesteś – loczek zaczął się rozglądać dookoła. Szukał mężczyzny, który się z nim jakiś czas temu skontaktował prosząc o przysługę. W końcu odnalazł chłopaka, który skakał machając i krzycząc próbując zwrócić na siebie uwagę. Tłum dookoła się rozstąpił, a światła padły na Toma i…

Harry poczuł jak jego serce się zatrzymuje na moment, tylko po to, by po chwili rozpoczęło swój szaleńczy bieg. Jago ciało oblał nieprzyjemny dreszcz, czuł jak wzrasta w nim panika. Z jego twarzy zniknął uśmiech, który został zastąpiony przez strach.

Tom właśnie klękał przed Louisem, który zdawał się być równie zszokowany jak loczek. Widział jak Louis niepewnie zerka w jego kierunku, aby móc zobaczyć jego reakcję.

- Louis, wiesz jak bardzo cię kocham – Tom zaczął swoją przemowę – Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wyjdziesz za mnie?

Nie! Louis nie mógł się zgodzić, nie mógł mu tego zrobić. Świadomość, że szatyn sobie znalazł kogoś innego, że inny mężczyzna był w stanie zastąpić Harry’ego bolała, potwornie bolała. Louis był szczęśliwy przy boku kogoś innego. Jego zielone tęczówki cały czas wpatrywały się w Tomlinsona, w myślach błagając, aby się nie zgodził. Louis ciągle milczał, co jakiś czas zerkając na loczka, jakby liczył na to, że Styles coś zrobi. Bardzo dobrze wiedział czego oczekiwał od niego Louis, ale czy on mógł to zrobić? Jednak innego sposobu nie było, a on chciał odzyskać szatyna. Czas uciekał, a on nie potrafił podjąć decyzji. Tak bardzo chciał niebieskookiego, ale jeśli teraz przyzna się do swoich uczuć może zniszczyć nie tylko swoją karierę, ale i swoich przyjaciół. Nie mógł im tego zrobić. Spojrzał na pozostałą trójkę członków One Direction i widział jak posyłają mu uśmiech. Niall od razu do niego podszedł.

- Idź – położył dłoń na ramieniu loczka i szeroko się uśmiechnął.

- Co?

- Idź i go odzyskaj. Nami się nie przejmuj, coś wymyślimy, aby udobruchać menadżerów. Wiemy, że dalej go kochasz i nie chcemy się dłużej widzieć nieszczęśliwego. Idź i odzyskaj Louisa.

- Dziękuję – uśmiechnął się z wdzięcznością do Horana, a następnie spojrzał na Zayna i Liama.

Odwrócił wzrok w kierunku szatyna. Chłopak już zbyt długo milczał i musiał w końcu dać odpowiedź.

- Tom, ja…

Teraz, albo nigdy, pomyślał Styles.

-STOP! – krzyknął do mikrofonu. Wszyscy spojrzeli ze zdziwieniem w kierunku loczka. Chłopak zeskoczył ze sceny i podszedł do miejsca, gdzie był Tom i Louis. Widział, jak niebieskie tęczówki wpatrują się w niego z niedowierzaniem.

- H-Harry, co ty… - zaczął zszokowany, ale Harry nie pozwolił mu dokończyć.

- Kocham cię – wypalił, widząc jak oczy szatyna robią się jeszcze większe, chociaż myślał, że to już nie jest możliwe.

- Co? – spytał równocześnie z Tomem, który równie zszokowany obserwował to co się dzieje.

Harry wciągnął z pod koszulki łańcuszek, który zerwał i ściągnął z niego pierścionek Louisa. Uklęknął przed szatynem, nie spuszczając z niego wzroku.

Louis wciągnął gwałtownie powietrze na moment je wstrzymując, kiedy dotarło do niego co właśnie się dzieje.

- Louis – cały czas mówił do mikrofonu, który trzymał w drugiej dłoni – Kocham cię! Cały czas się, przez te dwa lata cię kochałem. Nie było dnia od naszego rozstanie, żebym o tobie nie myślał. Byłem idiotą ukrywając cię przed innymi i pozwalając ci odejść. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Nie chcę dłużej żyć z dala od ciebie. Chce, abyś był obok. Chcę, abyś był mój. Wyjdź za mnie. Proszą ponownie przyjmij ten pierścionek i zostań moim mężem.

Czuł jak jego serce wali, a w uszach szumi mu krew. Zastanawiał się co zrobi Louis. Zgodzi się, czy mu odmówi i zostanie przy Tomie.

Louis wpatrywał się w zielone tęczówki, które tak bardzo kochał i nie miał pojęcia co zrobić. Nie chciał zranić Toma, to on przy nim był przez ostatnie 2 lata, to on mu pomógł się pozbierać. Jednak przed nim klęczał Harry, który właśnie przed tysiącami fanów przyznał się, że go kocha i mu się ponownie oświadczył. Nie chciał zranić Toma, ale jego serce rwało się do Stylesa. To on był tym jedynym.

Oderwał wzrok od loczka i spojrzał na Toma. Widział desperację na jego twarzy i potworny ból. Czuł się okropnie z tym co miał teraz zrobić, ale nie mógł inaczej.

- Tom – zaczął, a jego głos odrobinę drżał – Jesteś naprawdę wspaniałym mężczyzną. Ten czas spędzony z tobą był naprawdę cudowny, jednak nie mogę za ciebie wyjść. Cały czas kocham Harry’ego, nigdy nie przestałem. Przykro mi.

- R-rozumiem – podniósł się chowając pierścionek do kieszeni – Żegnaj Lou, życzę wam szczęścia – posłał mu słaby uśmiech i zniknął w tłumie ludzi, którzy posyłali mu współczujące spojrzenia.

Harry również wpatrywał się w oddalającego się chłopaka. Wiedział, że to jego wina. To z jego powodu, Tom czuje się skrzywdzony i ma złamane serce, jednak nie potrafił wzbudzić w sobie poczucia winy. Nie jeśli w grę wchodziło odzyskanie Louisa.

Szatyn miał ochotę płakać, jednak udało mu się powstrzymać. Nie chciał skrzywdzić Toma, ale nie mógł się zgodzić. Nie teraz, kiedy Harry w końcu przyznał się do swoich uczuć przed innymi.

- Harry – odwrócił się w kierunku loczka, widząc na jego twarzy lekkie zdenerwowanie. To, że szatyn odmówił swojemu, w tej chwili byłemu chłopakowi, nie znaczy, że przyjmie oświadczyny loczka – Kocham cię i wyjdę za ciebie, ale pod jednym warunkiem.

- Co tylko chcesz – odpowiedział z uśmiechem, czując jak ogarnia go ulga.

- Nie ukrywaj już nigdy naszego związku.

- Nigdy – odpowiedział, wsuwając na palec Louisa pierścionek – Już nigdy tego nie zrobię – wstał, owijając ramiona dookoła Louisa i przyciągając do uścisku – Nie mógłby cię po raz kolejny stracić. Jesteś dla mnie wszystkim – wymruczał, zanurzając twarz w jego włosach i zaciągając się przyjemnym zapachem szatyna. Tak bardzo mu tego brakowało. Jego zapachu, drobnego ciała, ciepła – Kocham cię Lou.

- Ja ciebie też – odchylił głowę spoglądając w zielone tęczówki.

Harry pochylił się i złączył ich usta w pocałunku pełnym tęsknoty i miłości. Obojgu tak bardzo tego brakowało. I nareszcie po dwóch latach, ponownie mogli zasmakować swoich ust. W tej chwili nie zwracali na nic uwagi. Nie interesowało ich, że stoją pośrodku fanów, którzy przyglądali się im. Do ich uszu dotarło jedno, głośne, zbiorowe AWWW! Ich to jednak nie interesowało, liczyli się tylko oni.

Nareszcie się od siebie oderwali. Ich usta układały się w szerokim uśmiech, a tęczówki błyszczały szczęściem. Harry chwycił dłoń Louisa i zaciągnął go na scenę. Kiedy się tam już znaleźli, objął chłopaka w tali przyciągając do siebie.

- Chciałbym wam przedstawić miłość mojego życia – powiedział do mikrofonu, spoglądając na tłum fanów – Louisa Tomlinsona – skierował na szatyna spojrzenie pełne miłości, podczas gdy tłum zaczął piszczeć i klaskać – Znalazłem cię i już nie pozwolę ci odejść – szepnął do ucha Louisa, po czym przycisnął go mocniej do siebie i ponownie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro