You don't understand, don't you?!
Stephen Strange przybył na pole Bitwy Nieskończoności. Sprowadził wszystkich pozostałych, którzy zniknęli. I wtedy go ujrzał. Ujrzał Tony'ego. Zdeterminowanego, gotowego do walki i obrony bliskich. Takiego Tony'ego pokochał.
Walka rozwinęła się na dobre. Pole bitwy było czarne od zwłok Chitauri i Outriderów. Doktor Strange starał się dotrzeć do Iron Man'a, aby przekazać mu dość ważną, a przynajmniej dla niego, wiadomość. Długo czekać nie musiał. Gdy nie zwrócił uwagi na kosmitę, który miał zamiar go zaatakować, uratował mu życie nie kto inny jak Stark.
— Tęskniłeś Doktorku? — spytał na powitanie Anthony, lądując obok swojego przyjaciela.
— Miło cię widzieć, Stark — odpowiedział mu Strange.
— Słuchaj, muszę przechwycić Kamienie Nieskończoności — zaczął Stark, odsłaniając przy tym twarz. — Jeśli je zdobędę, pstryknę, dzięki czemu cała armia Thanosa zniknie z tego świata — dodał.
— Nie! Nie, nie i nie! Nie rozumiesz, że umrzesz?! — odparł zdenerwowany Stephen.
— Muszę to zrobić! Nie ma innej opcji! — powiedział Iron Man.
— Kapitan Marvel mogłaby to zrobić! Ona ma dość mocy, by pstryknąć! — oświadczył Mistrz Magii. — Ty nic nie rozumiesz, prawda?! Jak zwykle!
— O co ci chodzi, Stephen?! O co?! — dopytywał Stark.
Po pytaniu Tony'ego, Strange'a na moment zatkało. Wahał się nieco z odpowiedzią, chyba pierwszy raz w życiu. Był kiepski w sprawach miłosnych i wiedział o tym. W końcu się przełamał, mówiąc całą prawdę:
— Kocham cię, rozumiesz?! Zrozumiałem to podczas odsiadki na blipie! Pokochałem cię, nawet bardziej niż własną matkę! Nie mógłbym znieść myśli, że nie żyjesz! Chciałbym być z tobą w jednej drużynie. Razem ratować świat, razem pomagać ludziom... a to wszystko z jednego powodu. Kocham cię, Tony.
Żelaznego Człowieka zdziwiła odpowiedź Stephen'a. Nie spodziewał się tego. Może i ożenił się z Pepper. Może ją traktował jak miłość swojego życia. Ale to Strange'a obdarzył prawdziwym uczuciem. Zrozumiał to niedługo po pierwszym pstryknięciu Thanosa. Przez te pięć lat, może i żył z Pepper, ale... nie było to to, czego chciał. Nic nie mówiąc, zbliżył się do Doktora i złożył lekki pocałunek na jego ustach.
— Ja ciebie też, Doktorku — odpowiedział Stark. — To co, ratujemy świat?
— Z tobą zawsze — odparł Strange.
Koniec końców, Carol Danvers użyła Kamieni Nieskończoności, kończąc bitwę. Bohaterowie mogli wreszcie odsapnąć.
Minęły dwa dni od tego pamiętnego wydarzenia. Mistrz Magii medytował w bibliotece w Sanctum Sanctorum, niczego się nie spodziewając. Wtedy usłyszał, jak z dołu, Wong woła:
— Stephen, ktoś do ciebie!
Strange wyrwał się z transu, po czym udał się na dół, powitać niespodziewanego gościa (lub gości). W drzwiach ujrzał Tony'ego, w towarzystwie małej dziewczynki i czterech walizek. Stark przywitał go słowami:
— Dzień dobry, a więc tak, poproszę dwa pokoje, jeden dla tej małej księżniczki, a drugi na moje laboratorium, bo mam nadzieję, że śpisz w podwójnym łóżku.
— Ale... czy ty przypadkiem nie mieszkasz z Pepper? — spytał Doktor Strange.
— Tatuś dał do urzędu taki papierek i już nie jest z mamusią — odpowiedziała Morgan. — A jak mamusia dowiedziała się, że tatuś wujka kocha, to go z domu wyrzuciła.
— Doprawdy, Stark? — dopytał Mistrz Magii.
— Oczywiście. Pomóż mi z tymi walizkami — poprosił Iron Man.
Stephen za sprawą jednego zaklęcia przeniósł bagaże Tony'ego i Morgan do środka.
— Można i tak, ale to oszukiwanie. Wchodź do środka, Morgie — odparł Stark.
Morgan zgodnie z prośbą swojego taty weszła do wnętrza budynku, a następnie się rozejrzała.
— Woooooooow — powiedziała, przedłużając literkę "o". — Ale tu fajnie.
— Widzisz, mówiłem, że ci się spodoba — powiedział Anthony, po czym zamknął za sobą drzwi.
— Wong, zaprowadź proszę Morgan do jednego z wolnych pokoi, ja muszę pogadać ze Starkiem — oświadczył Stephen.
Wong przytaknął, po czym odprowadził małą Morgie na górę, zostawiając przy tym Doktora i Tony'ego samych.
— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał Strange.
— Z miłości — odpowiedział z uśmiechem Tony.
Doktor Strange uśmiechnął się na te słowa, a Stark złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej. Naszła mnie ochota na napisanie czegoś związanego z Ironstrange, więc oto taki one-shocik. Jak myślicie, wyszedł dobrze czy tak średnio?
Do następnego kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro