Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

You don't understand, don't you?!

Stephen Strange przybył na pole Bitwy Nieskończoności. Sprowadził wszystkich pozostałych, którzy zniknęli. I wtedy go ujrzał. Ujrzał Tony'ego. Zdeterminowanego, gotowego do walki i obrony bliskich. Takiego Tony'ego pokochał.
   Walka rozwinęła się na dobre. Pole bitwy było czarne od zwłok Chitauri i Outriderów. Doktor Strange starał się dotrzeć do Iron Man'a, aby przekazać mu dość ważną, a przynajmniej dla niego, wiadomość. Długo czekać nie musiał. Gdy nie zwrócił uwagi na kosmitę, który miał zamiar go zaatakować, uratował mu życie nie kto inny jak Stark.
— Tęskniłeś Doktorku? — spytał na powitanie Anthony, lądując obok swojego przyjaciela.
— Miło cię widzieć, Stark — odpowiedział mu Strange.
— Słuchaj, muszę przechwycić Kamienie Nieskończoności — zaczął Stark, odsłaniając przy tym twarz. — Jeśli je zdobędę, pstryknę, dzięki czemu cała armia Thanosa zniknie z tego świata — dodał.
  — Nie! Nie, nie i nie! Nie rozumiesz, że umrzesz?! — odparł zdenerwowany Stephen.
  — Muszę to zrobić! Nie ma innej opcji! — powiedział Iron Man.
  — Kapitan Marvel mogłaby to zrobić! Ona ma dość mocy, by pstryknąć! — oświadczył Mistrz Magii. — Ty nic nie rozumiesz, prawda?! Jak zwykle!
  — O co ci chodzi, Stephen?! O co?! — dopytywał Stark.
Po pytaniu Tony'ego, Strange'a na moment zatkało. Wahał się nieco z odpowiedzią, chyba pierwszy raz w życiu. Był kiepski w sprawach miłosnych i wiedział o tym. W końcu się przełamał, mówiąc całą prawdę:
  — Kocham cię, rozumiesz?! Zrozumiałem to podczas odsiadki na blipie! Pokochałem cię, nawet bardziej niż własną matkę! Nie mógłbym znieść myśli, że nie żyjesz! Chciałbym być z tobą w jednej drużynie. Razem ratować świat, razem pomagać ludziom... a to wszystko z jednego powodu. Kocham cię, Tony.
Żelaznego Człowieka zdziwiła odpowiedź Stephen'a. Nie spodziewał się tego. Może i ożenił się z Pepper. Może ją traktował jak miłość swojego życia. Ale to Strange'a obdarzył prawdziwym uczuciem. Zrozumiał to niedługo po pierwszym pstryknięciu Thanosa. Przez te pięć lat, może i żył z Pepper, ale... nie było to to, czego chciał. Nic nie mówiąc, zbliżył się do Doktora i złożył lekki pocałunek na jego ustach.
— Ja ciebie też, Doktorku — odpowiedział Stark. — To co, ratujemy świat?
— Z tobą zawsze — odparł Strange.
Koniec końców, Carol Danvers użyła Kamieni Nieskończoności, kończąc bitwę. Bohaterowie mogli wreszcie odsapnąć.
Minęły dwa dni od tego pamiętnego wydarzenia. Mistrz Magii medytował w bibliotece w Sanctum Sanctorum, niczego się nie spodziewając. Wtedy usłyszał, jak z dołu, Wong woła:
— Stephen, ktoś do ciebie!
Strange wyrwał się z transu, po czym udał się na dół, powitać niespodziewanego gościa (lub gości). W drzwiach ujrzał Tony'ego, w towarzystwie małej dziewczynki i czterech walizek. Stark przywitał go słowami:
— Dzień dobry, a więc tak, poproszę dwa pokoje, jeden dla tej małej księżniczki, a drugi na moje laboratorium, bo mam nadzieję, że śpisz w podwójnym łóżku.
— Ale... czy ty przypadkiem nie mieszkasz z Pepper? — spytał Doktor Strange.
— Tatuś dał do urzędu taki papierek i już nie jest z mamusią — odpowiedziała Morgan. — A jak mamusia dowiedziała się, że tatuś wujka kocha, to go z domu wyrzuciła.
— Doprawdy, Stark? — dopytał Mistrz Magii.
  — Oczywiście. Pomóż mi z tymi walizkami — poprosił Iron Man.
Stephen za sprawą jednego zaklęcia przeniósł bagaże Tony'ego i Morgan do środka.
— Można i tak, ale to oszukiwanie. Wchodź do środka, Morgie — odparł Stark.
Morgan zgodnie z prośbą swojego taty weszła do wnętrza budynku, a następnie się rozejrzała.
— Woooooooow — powiedziała, przedłużając literkę "o". — Ale tu fajnie.
— Widzisz, mówiłem, że ci się spodoba — powiedział Anthony, po czym zamknął za sobą drzwi.
— Wong, zaprowadź proszę Morgan do jednego z wolnych pokoi, ja muszę pogadać ze Starkiem — oświadczył Stephen.
Wong przytaknął, po czym odprowadził małą Morgie na górę, zostawiając przy tym Doktora i Tony'ego samych.
— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał Strange.
— Z miłości — odpowiedział z uśmiechem Tony.
Doktor Strange uśmiechnął się na te słowa, a Stark złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej. Naszła mnie ochota na napisanie czegoś związanego z Ironstrange, więc oto taki one-shocik. Jak myślicie, wyszedł dobrze czy tak średnio?
Do następnego kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro