Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Powoli się umył w zimnej już wodzie i powoli umył także uszka z którymi chwile się męczył bo gdy tylko dotknął ich zimną wodą te momentalnie się kładły bez jego wiedzy. Po dłuższej chwili wyszedł i spojrzał na swoje mokre ciało w lustrze. Nie był już tak wychudzony jak wcześniej, zdecydowanie nabrał paru kilogramów. Szara wcześniej skóra zmieniła teraz kolor na lekki beż, zawsze był blady. Ledwo widoczne piegi na plecach i nosie odznaczały się delikatnie również pod oczami co było rzadkością. Kruczoczarne włosy były pozlepiane wodą i przyklejone do jego czoła, zaś uszka... cóż, jedno było u góry a drugie lekko położone. Wytarł się w ręcznik i wyszedł w nim idąc w stronę sypialni ale zanim coś zrobił, ktoś złapał go za rękę i pociągnął do siebie na co pisnął. 

-Spokojnie - Nakazał Ryan na co westchnął i się posłuchał. No bo co innego miał zrobić? Wtulił się w mężczyznę który ułożył dłoń na mokrych włosach i zaczął go głaskać. W pewnym momencie dostał pstryczka w ucho na co sapnął i spojrzał w górę, Ryan  uśmiechał się lekko. - Są bardziej puchate niż moje - Zaśmiał się. 

-Zawsze takie były, nie pstrykaj w nie. Są wrażliwe - Mruknął i zakrył je dłońmi. Usłyszał jedynie cichy śmiech z góry który był dość stłamszony przez zakryte uszy. Chłopiec odwrócił się i poszedł do sypialni. Założył na siebie bieliznę i za dużą koszulkę Rossa która była mu jak sukienka gdy nagle coś usłyszał. Uniósł pionowo uszy, uwielbiał tą piosenkę! Szybko zbiegł na dół gdzie w salonie Ryan siedział na kanapie a telewizja była włączona na jakiś program muzyczny.

-Is there anybody going to listen to my story, All about the girl who came to stay? She's the kind of girl you want so much - Zaśpiewał radośnie, powoli a Ryan od razu spojrzał w jego stronę zainteresowany. Chłopiec potrafił śpiewać i to... jak dobrze... - It makes you sorry. Still, you don't regret a single day.  Ah girl! Girl! - Dośpiewał równo z "ah girl" padając powoli na kanapę. Alfa nie miał zamiaru przeszkadzać chłopcu, ale w powietrzu wyczuwał szczęście - When I think of all the times I've tried so hard to leave her. She will turn to me and start to cry. And she promises the earth to me. And I believe her. After all this time I don't know why. Ah, girl! Girl! - Brendon z uśmiechem śpiewał sięgając dłońmi po mężczyznę który szybko nad nim zagórował. Ale zamiast cokolwiek zrobić, chłopiec zaczął przyjemnie masować go po brązowych uszach na co stęknął i położył się na nim. Piosenka się skończyła a Ryan już spał, Urie spojrzał na swój brzuch gdzie ten leżał. 

-Gdybyśmy tylko spotkali się w innych okolicznościach... może mógłbym cię pokochać? - Szepnął miziając go po uszkach a potem włosach. Ale nie. Ryan musiał go kupić. Dać nadzieje a następnie ją odebrać. Chłopiec przymknął oczy i także zasnął.


Obudzili się po jakimś czasie, na dworze było już ciemno. Wpierw wstał Ryan który przeciągnął się i zawarczał cicho gdy jakaś kość wskoczyła mu na miejsce. Brendon podniósł się chwilę po nim i ziewnął uroczo przecierając oczka. 

-Głodny? - Spytał Ross na co omega pokiwał głową i dźgnął go w nogę by poszedł coś zrobić samemu także powoli wstał. Uniósł dłonie przeciągając się, na co dostał lekkiego klapsa bo wyeksponował tyłek. 

-EJ! - Pisnął odsuwając się i łapiąc za pośladki.

-Kusiłeś, kara. A teraz chodź do kuchni, powiesz mi co chcesz. 


Do godziny ósmej wieczorem zdążyli wszystko zjeść i nawet trochę poleniuchować gdy Ryan powiedział nagle, że niedługo przyjedzie jego znajomy. I to niedługo, to była minuta na co Urie wciąż w samej bluzce i bokserkach uniósł zawstydzony wzrok na całkiem przystojnego mężczyznę. Miał lekki zarost na twarzy w kolorze czerni oraz farbowane, blond włosy. Szeroki uśmiech widniał na jego twarzy. Zdjął skórzaną kurtkę a następnie odwiesił ją na wieszak i przytulił Ryana. Oboje wrócili do salonu gdzie siedział zawstydzony omega.

-Pete, to jest Brendon. Brendon, poznaj mojego przyjaciela Petera - Przedstawił ich a Urie wyciągnął rękę i zawęszył, alfa. Wentz zmarszczył brwi patrząc na rękę.

-Omega i próbuje się przywitać w taki sposób? Przynieś lepiej coś do picia dla swojego pana i mnie - Powiedział na co brwi Uriego powędrowały wysoko do góry. Spojrzał na Ryana nie wiedząc co zrobić, ale ten nawet nie uraczył go spojrzeniem. - Na co tak czekasz? Przynieś whisky i dwie szklanki. No już, Ryan, jak go wytresowałeś? - Spytał. Uszka Brendona poszybowały szybko na dół, zaczynał się bać. Czemu alfa mu nic nie powiedział? Czemu go nie obronił? Kruczoczarnowłosy powoli wstał i skierował się do barku gdy został nagle klepnięty. Odwrócił się szybko, bo to było mocne i bolesne uderzenie, Pete się uśmiechał. 

-Mów co chcesz, ale nie dotykaj go. Za dużo za niego zapłaciłem by inne łapska były na należącym do mnie ciele - Mruknął spokojnie szatyn na co Urie położył uszy aż dotknęły jego czaszki i szybko uciekł po picie. Dlaczego... dlaczego Ryan...? Mówił, że będzie mu dobrze jeśli będzie... będzie grzeczny... Wracał właśnie z jakąś whisky i trzema szklankami, miał także na nią ochotę. Położył wszystko na stole, ale jedna ze szklanek została zrzucona przez Petera. 

-Powiedziałem dwie, Ryan, niczego go nie nauczyłeś? A teraz, omego, idź to posprzątać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro