Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

- Tata? - Pytał chłopiec stojący za swoją alfą. Machnął energicznie ogonkiem i drżał uszkami, tata go znalazł! Złapał mocniej ramię Rossa by wręcz odbić się i wpaść w ramiona swojego ojca, lecz to się nie stało. Jego alfa złapał go szybko i przyciągnął z powrotem za siebie gdzie przez poplątanie nóg, wylądował na podłogowych panelach obolałym tyłkiem. Pisnął cicho.

- Kim jesteś? To teren prywatny. - Alfa warczał, nie podobało mu się to. Mimo iż mężczyzna przed nim był starszy, był jedynie betą. Nie miał szans z silną alfą. Dlatego pewnie jeszcze nie rzucił się na szyję Rossa...

-  Nazywam się Boyd Urie, przyjechałem po mojego synka. Jeśli oddasz mi go teraz, nie wniosę oskarżeń na policję. Proszę... to wciąż malutki szczeniak... - Mimo iż głos faceta brzmiał wręcz smutno i żałośnie, Ross czuł ścisk wściekłości w żołądku. Złapał szczeniaka który znów zapiszczał i odsunął bandaże ukazując kark. 

-  Szczeniak czy nie, teraz jest mój. To moja omega, nie masz już do niej praw. Zack! - Krzyknął do ochroniarza. - Pokaż panu gdzie jest wyjście. - Zażądał od razu zamykając za sobą drzwi. 

Mimo hałasu za drzwiami, nie przejmował się. Złapał omegę wtulajac ją w siebie i zaczął szeptać mu do uszka "jesteś mój" oraz "ja również cię kocham". I nawet jeśli płacz i piski ściskały go w sercu, nie reagował. Niósł omegę wprost do ich wspólnego łóżka gdzie położył się i docisnął szczeniaka do materaca by nie uciekł. 

 - Ryan... to mój tata, chce z nim porozmawiać i... i ... - Szepnął omega próbując ponownie się podnieść.

- Uspokój się, jesteś mój, należysz do mnie. Oznaczyłem cię. Nie masz prawa ode mnie odejść... Mam cię ukarać? Spróbuj wstać bez mojej zgody jeszcze raz, a pożałujesz. - Zagroził powoli puszczając go. Miał nadzieję, że Brendon nie zrobi nic głupiego.

  I nie chciał nic takiego zrobić. Kochał swoją alfę, chciał przy nim być już do końca życia, jednakże tata... chciał z nim tylko porozmawiać... więc ledwie puszczony, rzucił się w bieg by go dogonić. Ale nim zdążył chociażby wybiec z sypialni, co dopiero z domu, został złapany. 

-Nigdy się nie nauczysz, głupi szczeniaku... - Westchnął Ross.

~~*~~ 

  Kara jaką wymyślił... nie była sprawiedliwa. Wiedział o tym, jednakże nie mógł pozwolić sobie na taki brak szacunku u omegi. Dlatego nie słuchając płaczu ani przeprosin, zakluczył drzwi do piwnicy odsuwając się od nich. Bolało go serce... kochał omegę. Nie powiedział mu tego, ale kochał go. I mimo swoich słów, planował go wypuścić za jakieś... pół godziny góra. Nie chciał by szczeniaczek cierpiał, ale taki był świat. Omegi musiały znać swoje miejsce.  

Nagłe uderzenie w drzwi zwróciło jego uwagę, zmarszczył brwi idąc w tamtą stronę, lecz nim cokolwiek zrobił, drzwi zostały wyważone...   

~~*~~

- Ryan! Ryan błagam! Nie zostawiaj mnie! - Nigdy by się nie spodziewał, że alfa będzie zdolna do takich rozwiązań. Zamknięty w ciemnym pomieszczeniu, pod poziomem ziemi szczeniak szybko odnalazł jakiś kąt. Zwinął się w kulkę cichutko płacząc.

- Ryan... proszę wróć... proszę.... 





[A/N]

No, moi drodzy, zbliżamy się do końca. Wiem już jak się to skończy, na moje oko zostało jakieś dwa do pięciu rozdziałów. Mam nadzieję, że wybaczycie długą nieobecność a przede wszystkim, że ktokolwiek jeszcze tu został

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro