Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 20 "zmiana planów"

  
- Grzeszne serwisy randkowe? Jesteś z siebie dumny?
- Raczej tak. Nawiasem mówiąc, powinnaś mi podziękować. Zerwałby z ciebie te twoje bawełniane majteczki tak szybko, że nawet byś nie zauważyła. Znam takich gości. On ma gdzieś dziewczyny, szczególnie takie jak ty.
- Co to mianowicie znaczy? Wiesz co? Nie chcę o tym słyszeć. Wiem tylko, że wprawiłeś w zakłopotanie sprzedawcę wyłącznie dlatego, że podał mi lampę, czego ty nie chciałeś zrobić. Na szczęście nie jestem twoją matką, bo musiałabym się za ciebie wstydzić.
 Cameron chce coś powiedzieć, ale mu przerywam:
- Nie mam pojęcia, z jakiego środowiska pochodzisz, ale poniżanie ludzi nie jest zabawne, Cameron. Jest żałosne. Tak postępuje nie mężczyzna, tylko mały, rozpieszczony chłopiec.
Milknie. Z jego twarzy bije niewyobrażalna wściekłość, ale w oczach widzę zamęt. Zaciska wargi i szykuje się do jakieś ostrej wypowiedzi. Już na nią czekam, a tymczasem za jego plecami rozlega się głos Evana:
- Znowu jakieś fochy? Co się dzieję?
- Zupełnie nic. Idziemy do kasy?
Evan kiwa głową. Szybko chwytam wózek i odchodzę. Nie chcę, żeby Evan się martwił albo żeby Cameron wziął go na świadka swoich racji. Ten chłopak naprawdę mnie denerwuje. Potrzebuję dobrych kilku chwil, żeby moja twarz przybrała znów normalny, uprzejmy wyraz.
  Przed kasą stajemy w kolejce. Płaci Evan, zapewne pieniędzmi z osławionej wazy. Wkładamy do bagażnika torby z zakupami i odjeżdżamy. 
- Lili, fajna jest ta mapa świata, którą wybrałaś - mówi Evan, włączając się do ruchu.
- Tak, spodobało mi się, że można robić zdrapki odwiedzanych krajów, żeby tam wkleić zdjęcia.
Evan potwierdza ruchem głowy.
- Możesz podrzucić mnie do Leili? - rzuca po chwili Cameron, który od ruszenia się spod sklepu nie powiedział ani słowa.
- No tak.. Nie chcesz z nami zjeść u Joego?
- Nie, zmiana planów.
Krzywię się. Na pewno ja jestem tym powodem ,,zmiany planów"
- Ale wracasz dziś?
- Nie wiem, wyślę ci SMS-a.
- W porządku.
  Evan zmienia więc nieco trasę, żeby zawieść Camerona do jego dziewczyny. Ten wysiada z samochodu, nawet na mnie nie spojrzawszy, i trzaska drzwiami. Przesiadam się na jego miejsce.
- Ale humorek!
Evan kiwa głową.
- Nie wiem, co go ugryzło. Cały Cam. To bierzemy co na wynos?
- Jasne.
Evan rusza. Kilka minut później wjeżdżamy na prawie pusty parking restauracji. Wysiada, żeby złożyć zamówienie, i pyta, co wziąć dla mnie. Ponieważ nigdy tu nie byłam, decyduję się na to co on. Po epizodzie z sushi Evan poprosił mnie o listę dań, których nie lubię, i takich, które znoszę w małych ilościach. Troszczy się o mnie. To nawet miłe dzielić mieszkanie z kimś tak uprzejmym. Z biegiem czasu coraz bardziej traktuję Evana jak starszego brata. 
Siadamy w pobliskim parku, żeby spokojnie zjeść, korzystając z ostatnich promieni słońca. Usiłuję nie myśleć o Cameronie, ale jednak całkiem mi popsuł obiecujące popołudnie. Dlaczego tak potraktował tego sprzedawcę i skąd ten cień rozpaczy w jego oczach? Trochę mam sobie za złem bo w głębi duszy pragnęłam go przytulić i spytać, o co chodzi. No ale to Cameron, mój okropny, humorzasty współlokator. Nie mogę zrobić tego, co chcę, i to trochę rani moją dumę superbohaterki. Lubię troszczyć się o ludzi, nie cierpię widzieć, że są nieszczęśliwi. Taka już jestem, nikt nie może mnie zmienić.
  Evan próbuje mnie rozerwać, a ja idąc do samochodu, pytam go o jego zajęcia. Jutro będzie ciężki dzień. Będę musiała znosić Camerona i jego paskudny charakter przez całe popołudnie..

----------------------------
  540 słów 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro