Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 15 ,,Sekrety"


 - Chłopaki, już czas! - oświadcza Cameron normalnym, pozbawionym emocji głosem.
- Czas na co? - pytam zaskoczona.
- Na jedną sprawę do załatwienia na mieście, moja śliczna - informuje mnie Dylan.
- Jaką sprawę?
Moja ciekawość została pobudzona do ostateczności. Wszystkie drobiazgi pozostające bez odpowiedzi bardzo mnie intrygują. Ale ja poznam te ich rozmaite tajemnice. Słowo reportera.
- Nie możemy ci nic więcej powiedzieć - mówi Tyler.
Na usta ciśnie mi się pytanie dlaczego, ale milczę. Chłopacy podnoszą się i kierują się do wyjścia, zbierając po drodze swoje rzeczy. Pierwszy oczywiście wychodzi nie kto inny, a Cameron. Niesie duży sportowy plecak. Dylan przed wejściem ociąga się chwilę, pochyla się do mnie i delikatnie całuje mnie w policzek. Ten miły gest sprawia mi przyjemność. Znam Dylana bardzo krótko, ale go lubię.
 - Przykro mi, Lili, ale muszę iść. Zobaczymy się niedługo?
- Tak, oczywiście.
- Proszę - mówi, podając mi swój telefon - Wklep swój numer, prześlę ci SMS-a.
Wstukuję szybko cyfry.
- Zrobione!
Uśmiecha się.
-Skończyłeś?
Zaskakuje mnie ton, jakim Cameron zwraca się do Dylana. Jakby niezbyt uprzejmy szef zwracał się do swojego podwładnego. Co on ukrywa? Co oni wszyscy przede mną ukrywają?
- Już, stary, już idę - odpowiada Dylan znużonym tonem.
     Cameron odwraca się bez słowa i idzie do windy. Dylan macha mi jeszcze ręką i podąża za nim, zatrzaskując za sobą drzwi.
     Zamykam je na klucz. Nie zrobiłabym tego, gdyby nie ten przerażający dostawca, z powodu którego teraz bardzo się pilnuję.
**************************************
    Jakieś drzwi się otwierają się z hałasem, słychać czyjeś ciężkie kroki, coś upada i się rozbija. Budzę się we własnym łóżku, cała drżąca. Tymczasem wszędzie panuje spokój, nic nie słychać. To tylko jakiś koszmar senny. Kładę się, zamykam oczy i próbuję znów zasnąć, lecz po kilku chwilach znów coś słychać. Dźwięk jest cichy, ale wstrząsa mną dreszcz. To jakieś głosy, ledwo słyszalne szepty. Kto to? Jest dopiero druga nad ranem. Chłopcy wyszli trochę po północy, więc jak ich znam, jeszcze nie wrócili. A jeśli to ten dostawca pizzy z kimś jeszcze przyszli obrabować mieszkanie? I co zrobię, jeśli mnie znajdą? Aż mi się zimno zrobiło. Biorę ze stolika nocnego telefon i wybieram numer Evana. Na moje nieszczęście nie odbiera, os razu włącza się poczta głosowa. Nie mam oczywiście numeru telefonu Camerona. Próbuję jeszcze raz zadzwonić do Evana, ale wciąż bez skutku.
 Przede wszystkim nie powinnam panikować.
Odnoszę wrażenie, że głosy się zbliżą. Nie mogę tu zostać, skoro nie wiem, skąd pochodzą ani co mi może zagrażać. Wyskakuję z łóżka zarazem najszybciej i najciszej,jak potrafię, i sięgam po ubranie. Potem zrzucam bieliznę z jednej z półek i z całej siły szarpię nią, żeby ją wyciągnąć. Nie pozostaje mi nic innego, jak wyjść z pokoju i zatłuc półką włamywaczy. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.. Zdobywam się na odwagę i po cichu wychodzę z pokoju. Korytarz jest pogrążony w ciemnościach, ale w salonie widać słabe światło. Zbliżam się ostrożnie i to, co widzę, mrozi krew w żyłach. Niezdolna do najmniejszego ruchu, osuwam się na podłogę..

****************************************
Przepraszam wszystkich, że dzisiaj jest taki krótki rozdział (bo tylko 488 słow), jednak nie miałam weny, ale już mam w głowie parę pomysłów, więc niedługo pojawią się następne rozdziały..
Buziaki! <3 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro