część 1
- Dazai, nie jesteś już tą samą osobą.
Brązowe tęczówki z zaciekawieniem wpatrywały się w niższego chłopaka czekając, co ten dalej powie. Siedział przy biurku z nogą założoną na nogę i z rękoma złożonymi w mostek, na których oparł podbródek. Siedział w bardzo podobny sposób do swojego poprzednika, Mori'ego, ale nawet tego nie zauważył. To oczywiście nie był jedyny nawyk tego mężczyzny, który nieświadomie od niego przejął. Miał na sobie czarny garnitur z płaszczem tego samego koloru a także przerzucony przez jego kołnierz czerwony, długi szal.
- Wydaje mi się, że nie mówisz prawdy. Ludzie się nie zmieniają, jedynie pokazują swoje prawdziwe "ja" - wtrącił.
Chuuya pokręcił głową.
- Nie, Dazai. Nie jesteś już tym samym Dazai'em. Nie potrafię go w tobie zobaczyć.
- Do czego zmierzasz?
- Odchodzę z Portowej Mafii - oznajmił. Po tych słowach zdjął z głowy kapelusz, który kilka lat wcześniej od niego dostał, i położył go przed nim. Dazai spokojnie zamrugał.
- Nie zrobisz tego, Chuuya - odparł. Nie spuszczał wzroku z rudowłosego.
- Nie chcę już więcej oglądać tej mordy, która tylko obrzydza mi byłego przyjaciela. To by było na tyle, Dazai. Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia - powiedział z podniesioną głową. Wymawiając ostatnie słowa odwrócił się, a jego czarny płaszcz zafalował. Podszedł do wyjścia, nie oglądając się za siebie.
- Nie radziłbym ci. Wierz mi, nie odejdziesz. Nie łudź się - ponowił brunet. Ale nie zrobił tego, by rozpaczliwie go przy sobie zatrzymać. Miał w zanadrzu coś jego zdaniem lepszego, coś skuteczniejszego. A właśnie to coś trzymał w ręce. - Nie pozostawiasz mi wyboru, Chuuya.
Po tych słowach strzelił. Strzelił z pistoletu, który dotychczas trzymał pod biurkiem, prosto w nogę Nakahary. Rudowłosy wrzasnął z bólu i zaskoczenia, po czym runął na podłogę. Złapał się za kostkę.
- Kurwa! Jesteś nienormalny! Postrzeliłeś mnie! - wrzasnął i złapał się za zranione miejsce. Syknął z jeszcze większego bólu, który rozprzestrzeniał się miarowo po całej kończynie.
Dazai odłożył broń z powrotem na blat po czym podszedł do Nakahary i kucnął nad nim.
- Powiedziałem, że nigdzie się nie wybierasz - powiedział cicho i złapał chłopaka za ramię.
- Jesteś nienormalny, Dazai! Puszczaj mnie! - syknął, wijąc się wpół z bólu.
Wiedział, że Osamu aktywował teraz swoją umiejętność, Dehumanizację. Dzięki niej mógł dezaktywować każdą moc innych, w tym tą rudowłosego. Tym sposobem zabrał mu możliwość panowania nad grawitacją i ucieczki.
Brunet zbliżył swoją twarz bliżej Chuuy'i, który z obrzydzeniem usiłował się od niego odsunąć.
- Powiedziałem, że stąd nie odejdziesz - wyszeptał niższemu do ucha. - Wybacz, ale zmusiłeś mnie do tego.
___________________________
No więc... tak, to jest moja nowa książka z shipu soukoku. Publikuję ją już teraz tylko dlatego, że dzisiaj - 29.04 - są urodziny naszego Nakahary. Mam w roboczych jeszcze wiele książek, głownie właśnie Dazai x Chuuya, ale ta jest najbardziej "gotowa do publikacji", tak więc no. Zapomnijmy o fakcie, że fabuła jest nieco okrutna względem naszego solenizanta, to tylko szczegół.
Ogólnie postaram się jeszcze skończyć dzisiaj jakiś oneshot o jego urodzinach (: (jego tytuł będzie brzmieć: Wolę ciebie od najpiękniejszej róży)
Wszystkiego najlepszego, Chuuya ❤️
(oby Dazai wkrótce cię wypuścił i nic ci się nie stało przez to postrzelenie 😳)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro