Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Sukienka

Perspektywa Sehuna

Ja i Baekhyun szliśmy przez las. Byłem wściekły. Nie mogłem uwierzyć, że Xiumin okazał się być zdrajcą! Sam fakt, że to był członek rodziny już nie dawała mi spokoju, a co dopiero, że brat posłał moją kobietę na śmierć...

- Sehun, znajdziemy ją!- powiedział Baek, a ja zmierzyłem go wzrokiem- Co?- uśmiechnął się. 

Szliśmy dalej. Baekhyun cały czas coś do mnie mówił, przez co stawał się coraz bardziej irytujący. Nie miałem najmniejszej ochoty na podziwianiu widoków.

- Mimo że jest księżyc i w ogóle klimacik, to jednak ten las jest przerażający.

- Baek, zamknij się w końcu!- krzyknąłem, odwracając się do niego- Czy ty nie rozumiesz w jakiej sytuacji się znajdujemy? Nie wiem co się dzieje z Sophie, czy w ogóle żyje, na każdym kroku możemy zginać przez te jebane cienie, a ty zaczynasz swoje przemyślenia nad krajobrazem. Dobrze się czujesz, czy już lepiej żebyś wrócił do Laya i dostał coś na głowę?- odwróciłem się i zacząłem iść dalej.

- Nie, nie czuję się dobrze!- powiedział, a ja się odwróciłem- Nie czuję się dobrze z tym, że ci pomagamy.

- Nie prosiłem was o to!

- Nie przerywaj mi gówniarzu! Sam nie dasz rady temu sobowtórowi! Kiedy do ciebie dojdzie to, że jesteś za słaby, żeby go załatwić bez nas, a my ci pomagamy nie z litości, tylko z miłości, bo jesteś naszym jebanym bratem i musimy wspierać się nawzajem. Więc przestań już zachowywać się jak wkurwiony dzieciak i ogarnij się, bo trzeba uratować Sophie.

Zapadła cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć. Baekhyun podszedł do mnie przytulił i ruszyliśmy dalej. Jego słowa, mimo że do miłych nie należały, pomogły mi zebrać się do kupy. Szliśmy w ciszy, gdy nagle zobaczyłem okrągłe wgłębienie w ziemi. 

- Stój!- powiedziałem, zatrzymując brata, który najwidoczniej tego nie zauważył.

- Dzięki- powiedział- To co teraz?

- Musimy obejść- powiedziałem i zacząłem iść bokiem tego wgłębienia.

Szliśmy tak jakiś czas, gdy nagle Baekhyun złapał mnie za rękaw.

- Sehun, tam coś leży- powiedział.

- Zostaw to, pewnie to już leży kilka lat.

- Nie chcesz sprawdzić, czy to nie jest Sophie?- zapytał.

- Nie widzę potrzeby. Ten gnojek prze teleportował się, więc cokolwiek to jest, to nie jest Sophie.

- Pewnie masz racje... ale z ciekawości jeszcze na to spojrzę- powiedział i zszedł trochę niżej, żeby to zabrać.


Perspektywa Baekhyuna

Wziąłem stary materiał do ręki i przyjrzałem się jemu. Była to czerwona sukienka. Wyglądała znajomo, jednak nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie ją zobaczyłem.

****** 

Stałem w tym samym miejscu, w którym stałem na początku. Sehun zniknął, podobnie jak wgłębienie. Usłyszałem krzyk kobiety. Po chwili wybiegła z lasu, a ja rozpoznałem w niej naszą matkę.

Biegła krzycząc, gdy nagle się potknęła. Złapała się za głowę i wrzasnęła już nie swoim głosem. Czarny dym pojawił się wokół niej, a po chwili zniknął. Mama siedziała tam w czarnej sukni do kostek i wzorami na całym ciele. Uderzyła pięścią w ziemię i wtedy wgłębienie się pojawiło. Wstała, uśmiechnęła się i zniknęła.

*******

- Baekhyun, pośpiesz się!

- C-co?- zapytałem zdezorientowany.

- Zostaw tą szmatę i chodź.

Wyszedłem z powrotem na górę. Sehun pomógł mi wstać i dalej szliśmy przed siebie.

- I co to było?

- Miałeś racje- powiedziałem- To nie należy do Sophie.

- Nie mówiłem?- powiedział.

Nie wiedziałem czy mu mówić o tym, co zobaczyłem, ale stwierdziłem, że Sehun powinien skupić się teraz na Sophie.

- To tutaj- powiedział, wskazując na zamek.

-Oby tam był.

- Pójdę sprawdzić- powiedział i wszedł do środka. 

Stałem przed zamkiem i czekałem na powrót młodego. Zacząłem się niepokoić, kiedy nie było go przez dłuższy czas. Nagle znów usłyszałem krzyk, a potem kroki. Ukryłem się za głazem i przyglądałem wejściu. 

- Baek?- powiedział Sehun.

- Ach, to ty. I co?

- Zwołaj tu resztę- rozkazał.

- Jesteś pewien, że to tu?

- Nie słyszałeś krzyku? To Sophie!

- Dobra, dobra już.

- Kiedy się pojawią, to dołączycie do mnie, ja idę jej pomóc.

- Oszalałeś?- zatrzymałem go- Nie pamiętasz co ci mówiłem?

- Ale ona tam cierpi...

- Ale sam nie dasz rady. Poczekaj ze mną na chłopaków i razem ją uratujemy.

- Masz racje...- powiedział po chwili- Oby szybko się poja...- nagle coś złapało Sehuna i wciągnęło do środka. 

- Sehun!- krzyknąłem i pobiegłem za nimi, ale szybko mnie zgubili. 

Wróciłem na zewnątrz i dałem im znak.

- Szybciej panowie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro