32. Sukienka
Perspektywa Sehuna
Ja i Baekhyun szliśmy przez las. Byłem wściekły. Nie mogłem uwierzyć, że Xiumin okazał się być zdrajcą! Sam fakt, że to był członek rodziny już nie dawała mi spokoju, a co dopiero, że brat posłał moją kobietę na śmierć...
- Sehun, znajdziemy ją!- powiedział Baek, a ja zmierzyłem go wzrokiem- Co?- uśmiechnął się.
Szliśmy dalej. Baekhyun cały czas coś do mnie mówił, przez co stawał się coraz bardziej irytujący. Nie miałem najmniejszej ochoty na podziwianiu widoków.
- Mimo że jest księżyc i w ogóle klimacik, to jednak ten las jest przerażający.
- Baek, zamknij się w końcu!- krzyknąłem, odwracając się do niego- Czy ty nie rozumiesz w jakiej sytuacji się znajdujemy? Nie wiem co się dzieje z Sophie, czy w ogóle żyje, na każdym kroku możemy zginać przez te jebane cienie, a ty zaczynasz swoje przemyślenia nad krajobrazem. Dobrze się czujesz, czy już lepiej żebyś wrócił do Laya i dostał coś na głowę?- odwróciłem się i zacząłem iść dalej.
- Nie, nie czuję się dobrze!- powiedział, a ja się odwróciłem- Nie czuję się dobrze z tym, że ci pomagamy.
- Nie prosiłem was o to!
- Nie przerywaj mi gówniarzu! Sam nie dasz rady temu sobowtórowi! Kiedy do ciebie dojdzie to, że jesteś za słaby, żeby go załatwić bez nas, a my ci pomagamy nie z litości, tylko z miłości, bo jesteś naszym jebanym bratem i musimy wspierać się nawzajem. Więc przestań już zachowywać się jak wkurwiony dzieciak i ogarnij się, bo trzeba uratować Sophie.
Zapadła cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć. Baekhyun podszedł do mnie przytulił i ruszyliśmy dalej. Jego słowa, mimo że do miłych nie należały, pomogły mi zebrać się do kupy. Szliśmy w ciszy, gdy nagle zobaczyłem okrągłe wgłębienie w ziemi.
- Stój!- powiedziałem, zatrzymując brata, który najwidoczniej tego nie zauważył.
- Dzięki- powiedział- To co teraz?
- Musimy obejść- powiedziałem i zacząłem iść bokiem tego wgłębienia.
Szliśmy tak jakiś czas, gdy nagle Baekhyun złapał mnie za rękaw.
- Sehun, tam coś leży- powiedział.
- Zostaw to, pewnie to już leży kilka lat.
- Nie chcesz sprawdzić, czy to nie jest Sophie?- zapytał.
- Nie widzę potrzeby. Ten gnojek prze teleportował się, więc cokolwiek to jest, to nie jest Sophie.
- Pewnie masz racje... ale z ciekawości jeszcze na to spojrzę- powiedział i zszedł trochę niżej, żeby to zabrać.
Perspektywa Baekhyuna
Wziąłem stary materiał do ręki i przyjrzałem się jemu. Była to czerwona sukienka. Wyglądała znajomo, jednak nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie ją zobaczyłem.
******
Stałem w tym samym miejscu, w którym stałem na początku. Sehun zniknął, podobnie jak wgłębienie. Usłyszałem krzyk kobiety. Po chwili wybiegła z lasu, a ja rozpoznałem w niej naszą matkę.
Biegła krzycząc, gdy nagle się potknęła. Złapała się za głowę i wrzasnęła już nie swoim głosem. Czarny dym pojawił się wokół niej, a po chwili zniknął. Mama siedziała tam w czarnej sukni do kostek i wzorami na całym ciele. Uderzyła pięścią w ziemię i wtedy wgłębienie się pojawiło. Wstała, uśmiechnęła się i zniknęła.
*******
- Baekhyun, pośpiesz się!
- C-co?- zapytałem zdezorientowany.
- Zostaw tą szmatę i chodź.
Wyszedłem z powrotem na górę. Sehun pomógł mi wstać i dalej szliśmy przed siebie.
- I co to było?
- Miałeś racje- powiedziałem- To nie należy do Sophie.
- Nie mówiłem?- powiedział.
Nie wiedziałem czy mu mówić o tym, co zobaczyłem, ale stwierdziłem, że Sehun powinien skupić się teraz na Sophie.
- To tutaj- powiedział, wskazując na zamek.
-Oby tam był.
- Pójdę sprawdzić- powiedział i wszedł do środka.
Stałem przed zamkiem i czekałem na powrót młodego. Zacząłem się niepokoić, kiedy nie było go przez dłuższy czas. Nagle znów usłyszałem krzyk, a potem kroki. Ukryłem się za głazem i przyglądałem wejściu.
- Baek?- powiedział Sehun.
- Ach, to ty. I co?
- Zwołaj tu resztę- rozkazał.
- Jesteś pewien, że to tu?
- Nie słyszałeś krzyku? To Sophie!
- Dobra, dobra już.
- Kiedy się pojawią, to dołączycie do mnie, ja idę jej pomóc.
- Oszalałeś?- zatrzymałem go- Nie pamiętasz co ci mówiłem?
- Ale ona tam cierpi...
- Ale sam nie dasz rady. Poczekaj ze mną na chłopaków i razem ją uratujemy.
- Masz racje...- powiedział po chwili- Oby szybko się poja...- nagle coś złapało Sehuna i wciągnęło do środka.
- Sehun!- krzyknąłem i pobiegłem za nimi, ale szybko mnie zgubili.
Wróciłem na zewnątrz i dałem im znak.
- Szybciej panowie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro