°46°
— Więc dobierzcie się w grupy cztero lub pięcio osobowe. — Nauczyciel podniósł głos, by przekrzyczeć obecny gwar panujący na lekcji.
Ryan szczerze nienawidził wszelkiego rodzaju prac zespołowych, gdyż był przez to zmuszony do jakiejkolwiek integracji z innymi. I nie to, że był aspołeczny czy coś w tym stylu, ale doskonale wiedział, że reszta osób w klasie za nim nie przepada, tym bardziej po tym, jak zaczął spotykać się z Brendonem. Wcześniej był zwyczajnym gejem, a teraz dodatkowo dziwką.
Rozejrzał się po klasie orientując się jakie uformowały się grupy. Miał już iść do jednej z nich, ale przeszkodził mu nauczyciel.
— Ryan dosiądz się do tamtej grupy gdzie jest najmniej osób. — Wskazał na jedną, gdzie znajdowały się jedynie 3 osoby. Na jego nieszczęście do chyba najgorszej możliwej kadry prześmiewców.
— Ej w sumie Ryan. — Sam (chodzi o imię) już zaczął myśleć nad tym, jak ośmieszyć bruneta.
— Czego chcesz? — westchnął Ryan wiedząc, że to nie będzie przyjemne 45 minut.
— Jak smakuje sperma? — zarechotał, a zaraz za nim resztą stolika. Nie tego było już za dużo. Wystarczająco się już nasłuchał tych wszystkich obelg i żartów na swój temat.
— No nie wiem. Jeżeli chcesz możesz klęknąć i sam się przekonasz. — Zrobił groźną minę, a po jego ripoście nastała chwila ciszy. Czuł, że przywalił w jego słaby punkt, lecz nie wiedział, jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości.
***
— Jest problem — oznajmił Ryan, widząc swojego chłopaka na korytarzu.
— Jaki? — Od razu przystanęli gdzieś na uboczu, by móc razem porozmawiać.
— Pamiętasz jak powiedziałeś mi, że nie mogę siedzieć cicho jak ktoś mnie obraża i tp? — zapytał, na co Brendon pokiwał głową — No wiec posłuchałem się — oznajmił, zaczynając nerwowo bawić się swoimi palcami — i to było bardzo głupie, bo chyba wyszło na to, że mam się z kimś bić.
— Mów dokładniej co się stało — poprosił szatyn, chcąc poznać szczegóły. Nie ukrywał jednak, że lekko śmieszyła go ta sytuacja.
— Bo mieliśmy na lekcji pracować w grupach, no i nauczyciel przydzielił mnie do grupy z Samem, Davidem i jeszcze takim Victorem. Sam zaczął coś tam o mnie gadać, reszta się dołączyła i w końcu posłuchałem się ciebie i coś tam im odpowiedziałem, przez co nauczyciel kazał nam przestać, a oni powiedzieli, że spotkamy się po lekcji czy coś — wytłumaczył w bardzo dużym skrócie.
— Serio umówiłeś się na solo? — zapytał ze śmiechem. Nie sądził, że jego chłopak wplącze się w coś takiego.
— Chyba tak... — jęknął Ryan, wiedząc w jak słabej sytuacji się znajduje.
— Czyli rozumiem, że mam uratować moją księżniczkę z opresji? — Szatyn uśmiechnął się półgębkiem na to określenie, następnie objął talię bruneta przyciągając go bliżej siebie.
— Nie jestem twoją księżniczką i nie rób sobie żartów, to poważne — fuknął. W obecnej chwili ani trochę go to nie śmieszyło.
— No przecież nie pozwolę ci iść. — Zmierzwił jego włosy — Ja pójdę i przemówie im do rozumu — zapewnił — a teraz chodź. — Poklepał go po pośladku chcąc, by ten się ruszył — Mam wf więc posiedzisz ze mną w szatni — oświadczył.
***
— Znalazłem. — Ryan wrócił do pokoju z woreczkiem lodu podając go poszkodowanemu — Nie potrzebnie do nich poszedłeś — westchnął siadając obok szatyna.
— Nie prawda — od razu zaprzeczył — ktoś musiał nauczyć ich jak powinni się zachowywać — oznajmił przykładając sobie lód do spuchniętego oka. — zresztą nie wiedziałem, że w ich rozumieniu solówki są jeden na pięciu i to z kijami — zaśmiał się, mimo, że sprawiało mu to trochę bólu z powodu siniaka na brzuchu.
— po co ja się odzywałem... — jęknął Ryan sam do siebie, widząc rozciętą wargę szatyna, z której leciało jeszcze trochę krwi. Wyciągnął więc palec i po prostu ją starł.
— Bez przesady, zresztą wygrałem okey? — widać humor mu się nie psuł.
Ryan jedynie patrzył na niego ze współczuciem i wielką wdzięcznością.
— Dziękuje. — Uśmiechnął się szczerze.
— Ale chyba będzie mi się należała jakaś nagroda za tak duże poświęcenie. — Brendon wyszczerzył się przyciągając chłopca do siebie tak, że ten stał teraz między jego nogami. Odłożył okład gdzieś na bok, iż to nie było już mu potrzebne.
— Pupa mnie jeszcze boli po ostatnim, więc nie licz na to. — Pokręcił głową kładąc dłonie na jego ramionach. — Zresztą ty pewnie jesteś cały obolały.
— Dobra no, przecież nie musimy uprawiać seksu. — Objął jego talię, lecz wystarczająco nisko, by trzymać dłonie na jego tyłku. — nie o to mi chodziło.
— To niby co? Pewnie mam zrobić ci loda — mruknął jednak lekko się śmiejąc.
— Też nie. — Pokręcił głową. Nie chciał, by młodszy czuł się jakby miał tylko i wyłącznie służyć jako obiekt seksualny.
— To co? — zdziwił się lekko, że Brendon zna jakieś inne rozrywki poza tymi związanymi z seksem.
— Przebierzesz się szybko, a ja zrobię ci ładne zdjęcie. Potrzebuje jakieś nowe na tapetę — wyjaśnił. — potem obejrzymy film czy coś. — No, teraz Ryan na pewno nie mógł czuć się wykorzystywany. Gdzie tam.
— O okey. — Ryan widocznie się tego nie spodziewał. — To w co mam się ubrać?
— Mój kotek wie w co. — Puścił do niego oczko wypuszczając z objęcia. Brunet nie przedłużając podreptał do szafy doskonale wiedząc, gdzie znajduje się strój. Przebrał się na oczach starszego słysząc co chwila jakieś uwagi czy erotyczne teksty. Wszystkie je jednak spławiał.
— Jeszcze to załóż. — Szatyn odwrócił się szukając czegoś w swojej szafce nocnej, następnie rzucając w stronę młodszego nowe, koronkowe majtki.
— Żartujesz? — Ryan patrzył na to z lekkim zdziwieniem. Nie było mowy, aby założył coś takiego. Już stój kota robił z niego kogoś na kształt gwiazdki porno.
— Nie — zaprzeczył szybko — zakładaj i idziemy na dół, bo jest tam lepsze światło — odparł omijając młodszego, po czym wychodząc z pokoju.
Ryan jeszcze raz przyjrzał się 'prezentowi'. Różowe koronkowe majtki więcej odkrywające niż zakrywające. Westchnął jedynie zdejmując swoje bokserki i zakładając nową bieliznę. Ostatni raz poprawił obróżkę i uszka, a następnie udał się na dół.
— Mmm.. —Brendon aż zagwizdał, widząc jak młodszy wychyla się zza ściany— Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo chciałbym cię teraz przelecieć. — Uśmiechnął się półgębkiem, gdy Ryan podszedł bliżej. — Przełożyłbym cię przez kolano i... — Wykonał ruch jakby uderzał go po pośladkach
— Domyślam się. — Starał się ukryć swój uśmiech, który mimo wszystko cisnął mu się na usta. Dzięki słowom chłopaka czuł się bardzo atrakcyjnie. — Czyli jak mam się ustawić?— zapytał, czując, że Brendon zaczął dotykać jego pośladków, przez co odsunął się od niego lekko, chcąc mu to uniemożliwić.
— W jakiś wyzywający sposób — odparł. To była jego jedyna wytyczna. Tak więc nastolatek usiadł na kanapie i nieśmiało rozszerzył trochę nogi.
— Nie wiem jak — wydukał, gdyż nagle cała ta sytuacja zaczęła go strasznie zawstydzać.
— Jakbyś miał być na okładce tej takiej gazety dla gejów.
— W życiu nie widziałem takiej okładki — zaśmiał się Ryan.
— To uklęknij i wypij się trochę — poinstruował go ustawiając się jakiś metr od niego — o o jest dobrze. — Brenon złapał dobre ujęcie — Możesz jeszcze otworzyć trochę buzię — mówił robiąc kolejne zdjęcia. Po kilku takich powtórzeniach usatysfakcjonowany usiadł obok wciąż klęczącego chłopca.
— Jak topowa gwiazdka porno —skomentował.
— Dzięki? — Nie wiedział czy potraktować to jako komplement. — Pozwolisz, że już to zdejmę — dodał ściągając uszy i rzucając je gdzieś na bok.
— Musisz? — zapytał Brendon marszcząc brwi, iż bardziej podobała mu się alternatywa, że młodszy będzie już do końca wieczoru w tym stroju.
— Tak, bo to niewygodne— oświadczył wyjmując spomiedzy pośladków również ogonek.
Nie długo po tym nastolatek leżał wtulony w tors starszego całkowicie skupiając się na filmie.
— Kurwa.— Nagle Brendon zorientował się, że nie są sami w mieszkaniu. Szybko obrócił głowę widząc rozbierających się w przedpokoju rodziców. — Masz. — Nie wiele myśląc zdjął z siebie bluzę, po czym podał ją spanikowanemu Ryanowi, który jakby nie patrzeć, ubrany był jedynie w koronkowe majtki.
— Hej. — Brendon starał się brzmieć naturalnie, widząc wchodzących do kuchni rodziców. — Jesteście wcześniej — zauważył, chcąc ich jakoś zagadać, żeby ci nie zwrócili uwagi na Ryana, a dokładniej to w jakim jest teraz stroju.
— Cześć — od razu odpowiedziała mu matka — ubierz się — ochrzaniła go, gdy tylko zobaczyła, że ten paraduje po domu bez koszulki. — Nikt nie chce oglądać cię na wpół nago — ' a zdziwiłabyś się' miał dodać Brendon lecz powstrzymał się.
— Została na górze — wytłumaczył — możesz mi przynieść? — Chciał jakoś pozbyć się mamy z pokoju.
— Sam idź — mruknęła i dopiero spojrzała na przemykającego bruneta. — Ryan czekaj. — Zatrzymała go — co masz na szyi? — zapytała marszcząc brwi. Chłopak jedynie wymienił krótkie spojrzenie z Brendonem doskonale zdając sobie sprawę, że to będzie bardzo niezręczna rozmowa.
___
okey jedna szybka informacja że mam pomysł na książke i wg i wstawiłam jeden testowy rozdział więc wbijajcie i napiszcie czy fajnie się zaczyna i wg.
doctor fetish | ryden
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro