Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°46°

— Więc dobierzcie się w grupy cztero lub pięcio osobowe. — Nauczyciel podniósł głos, by przekrzyczeć obecny gwar panujący na lekcji.

Ryan szczerze nienawidził wszelkiego rodzaju prac zespołowych, gdyż był przez to zmuszony do jakiejkolwiek integracji z innymi. I nie to, że był aspołeczny czy coś w tym stylu, ale doskonale wiedział, że reszta osób w klasie za nim nie przepada, tym bardziej po tym, jak zaczął spotykać się z Brendonem. Wcześniej był zwyczajnym gejem, a teraz dodatkowo dziwką.

Rozejrzał się po klasie orientując się jakie uformowały się grupy. Miał już iść do jednej z nich, ale przeszkodził mu nauczyciel.

— Ryan dosiądz się do tamtej grupy gdzie jest najmniej osób. — Wskazał na jedną, gdzie znajdowały się jedynie 3 osoby. Na jego nieszczęście do chyba najgorszej możliwej kadry prześmiewców.

— Ej w sumie Ryan. —  Sam (chodzi o imię) już zaczął myśleć nad tym, jak ośmieszyć bruneta.

— Czego chcesz? — westchnął Ryan wiedząc, że to nie będzie przyjemne 45 minut.

— Jak smakuje sperma? — zarechotał, a zaraz za nim resztą stolika. Nie tego było już za dużo. Wystarczająco się już nasłuchał tych wszystkich obelg i żartów na swój temat.

— No nie wiem. Jeżeli chcesz możesz klęknąć i sam się przekonasz. — Zrobił groźną minę, a po jego ripoście nastała chwila ciszy. Czuł, że przywalił w jego słaby punkt, lecz nie wiedział, jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości.

***

— Jest problem — oznajmił Ryan, widząc swojego chłopaka na korytarzu.

— Jaki? — Od razu przystanęli gdzieś na uboczu, by móc razem porozmawiać.

— Pamiętasz jak powiedziałeś mi, że nie mogę siedzieć cicho jak ktoś mnie obraża i tp? — zapytał, na co Brendon pokiwał głową — No wiec posłuchałem się — oznajmił, zaczynając nerwowo bawić się swoimi palcami — i to było bardzo głupie, bo chyba wyszło na to, że mam się z kimś bić.

— Mów dokładniej co się stało — poprosił szatyn, chcąc poznać szczegóły. Nie ukrywał jednak, że lekko śmieszyła go ta sytuacja.

— Bo mieliśmy na lekcji pracować w grupach, no i nauczyciel przydzielił mnie do grupy z Samem, Davidem i jeszcze takim Victorem. Sam zaczął coś tam o mnie gadać, reszta się dołączyła i w końcu posłuchałem się ciebie i coś tam im odpowiedziałem, przez co nauczyciel kazał nam przestać, a oni powiedzieli, że spotkamy się po lekcji czy coś — wytłumaczył w bardzo dużym skrócie.

— Serio umówiłeś się na solo? — zapytał ze śmiechem. Nie sądził, że jego chłopak wplącze się w coś takiego.

— Chyba tak... — jęknął Ryan, wiedząc w jak słabej sytuacji się znajduje.

— Czyli rozumiem, że mam uratować moją księżniczkę z opresji? — Szatyn uśmiechnął się półgębkiem na to określenie, następnie objął talię bruneta przyciągając go bliżej siebie.

— Nie jestem twoją księżniczką i nie rób sobie żartów, to poważne — fuknął. W obecnej chwili ani trochę go to nie śmieszyło.

— No przecież nie pozwolę ci iść. — Zmierzwił jego włosy — Ja pójdę i przemówie im do rozumu — zapewnił — a teraz chodź. — Poklepał go po pośladku chcąc, by ten się ruszył — Mam wf więc posiedzisz ze mną w szatni — oświadczył.

***

— Znalazłem. — Ryan wrócił do pokoju z woreczkiem lodu podając go poszkodowanemu — Nie potrzebnie do nich poszedłeś — westchnął siadając obok szatyna.

— Nie prawda — od razu zaprzeczył — ktoś musiał nauczyć ich jak powinni się zachowywać — oznajmił przykładając sobie lód do spuchniętego oka. — zresztą nie wiedziałem, że w ich rozumieniu solówki są jeden na pięciu i to z kijami — zaśmiał się, mimo, że sprawiało mu to trochę bólu z powodu siniaka na brzuchu.

— po co ja się odzywałem... — jęknął Ryan sam do siebie, widząc rozciętą wargę szatyna, z której leciało jeszcze trochę krwi. Wyciągnął więc palec i po prostu ją starł.

— Bez przesady, zresztą wygrałem okey? — widać humor mu się nie psuł.

Ryan jedynie patrzył na niego ze współczuciem i wielką wdzięcznością.

— Dziękuje. — Uśmiechnął się szczerze.

— Ale chyba będzie mi się należała jakaś nagroda za tak duże poświęcenie. — Brendon wyszczerzył się przyciągając chłopca do siebie tak, że ten stał teraz między jego nogami. Odłożył okład gdzieś na bok, iż to nie było już mu potrzebne.

— Pupa mnie jeszcze boli po ostatnim, więc nie licz na to. — Pokręcił głową kładąc dłonie na jego ramionach. — Zresztą ty pewnie jesteś cały obolały.

— Dobra no, przecież nie musimy uprawiać seksu. — Objął jego talię, lecz wystarczająco nisko, by trzymać dłonie na jego tyłku. — nie o to mi chodziło.

— To niby co? Pewnie mam zrobić ci loda — mruknął jednak lekko się śmiejąc.

— Też nie. — Pokręcił głową. Nie chciał, by młodszy czuł się jakby miał tylko i wyłącznie służyć jako obiekt seksualny.

— To co? — zdziwił się lekko, że Brendon zna jakieś inne rozrywki poza tymi związanymi z seksem.

— Przebierzesz się szybko, a ja zrobię ci ładne zdjęcie. Potrzebuje jakieś nowe na tapetę — wyjaśnił. — potem obejrzymy film czy coś. — No, teraz Ryan na pewno nie mógł czuć się wykorzystywany. Gdzie tam.

— O okey. — Ryan widocznie się tego nie spodziewał. — To w co mam się ubrać?

— Mój kotek wie w co. — Puścił do niego oczko wypuszczając z objęcia. Brunet nie przedłużając podreptał do szafy doskonale wiedząc, gdzie znajduje się strój. Przebrał się na oczach starszego słysząc co chwila jakieś uwagi czy erotyczne teksty. Wszystkie je jednak spławiał.

— Jeszcze to załóż. — Szatyn odwrócił się szukając czegoś w swojej szafce nocnej,  następnie rzucając w stronę młodszego nowe, koronkowe majtki.

— Żartujesz? — Ryan patrzył na to z lekkim zdziwieniem. Nie było mowy, aby założył coś takiego. Już stój kota robił z niego kogoś na kształt gwiazdki porno.

— Nie — zaprzeczył szybko — zakładaj i idziemy na dół, bo jest tam lepsze światło — odparł omijając młodszego, po czym wychodząc z pokoju.

Ryan jeszcze raz przyjrzał się 'prezentowi'. Różowe koronkowe majtki więcej odkrywające niż zakrywające. Westchnął jedynie zdejmując swoje bokserki i zakładając nową bieliznę. Ostatni raz poprawił obróżkę i uszka, a następnie udał się na dół.

— Mmm.. —Brendon aż zagwizdał, widząc jak młodszy wychyla się zza ściany— Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo chciałbym cię teraz przelecieć. — Uśmiechnął się półgębkiem, gdy Ryan podszedł bliżej. — Przełożyłbym cię przez kolano i... — Wykonał ruch jakby uderzał go po pośladkach

— Domyślam się. — Starał się ukryć swój uśmiech, który mimo wszystko cisnął mu się na usta. Dzięki słowom chłopaka czuł się bardzo atrakcyjnie. — Czyli jak mam się ustawić?— zapytał, czując, że Brendon zaczął dotykać jego pośladków, przez co odsunął się od niego lekko, chcąc mu to uniemożliwić.

— W jakiś wyzywający sposób — odparł. To była jego jedyna wytyczna. Tak więc nastolatek usiadł na kanapie i nieśmiało rozszerzył trochę nogi.

— Nie wiem jak — wydukał, gdyż nagle cała ta sytuacja zaczęła go strasznie zawstydzać.

— Jakbyś miał być na okładce tej takiej gazety dla gejów.

— W życiu nie widziałem takiej okładki — zaśmiał się Ryan.

— To uklęknij i wypij się trochę — poinstruował go ustawiając się jakiś metr od niego — o o jest dobrze. —  Brenon złapał dobre ujęcie — Możesz jeszcze otworzyć trochę buzię — mówił robiąc kolejne zdjęcia. Po kilku takich powtórzeniach usatysfakcjonowany usiadł obok wciąż klęczącego chłopca.

— Jak topowa gwiazdka porno —skomentował.

— Dzięki? — Nie wiedział czy potraktować to jako komplement. — Pozwolisz, że już to zdejmę — dodał ściągając uszy i rzucając je gdzieś na bok.

— Musisz? —  zapytał Brendon marszcząc brwi, iż bardziej podobała mu się alternatywa, że młodszy będzie już do końca wieczoru w tym stroju.

— Tak, bo to niewygodne—  oświadczył wyjmując spomiedzy pośladków również ogonek.

 Nie długo po tym nastolatek leżał wtulony w tors starszego całkowicie skupiając się na filmie.

—  Kurwa.— Nagle Brendon zorientował się, że nie są sami w mieszkaniu. Szybko obrócił głowę widząc rozbierających się w przedpokoju rodziców. — Masz. —  Nie wiele myśląc zdjął z siebie bluzę, po czym podał ją spanikowanemu Ryanowi, który jakby nie patrzeć, ubrany był jedynie w koronkowe majtki.

— Hej. — Brendon starał się brzmieć naturalnie, widząc wchodzących do kuchni rodziców. — Jesteście wcześniej — zauważył, chcąc ich jakoś zagadać, żeby ci nie zwrócili uwagi na Ryana, a dokładniej to w jakim jest teraz stroju.

— Cześć — od razu odpowiedziała mu matka — ubierz się — ochrzaniła go,  gdy tylko zobaczyła, że ten paraduje po domu bez koszulki. — Nikt nie chce oglądać cię na wpół nago — ' a zdziwiłabyś się' miał dodać Brendon lecz powstrzymał się.

— Została na górze — wytłumaczył — możesz mi przynieść? — Chciał jakoś pozbyć się mamy z pokoju.

— Sam idź — mruknęła i dopiero spojrzała na przemykającego bruneta. — Ryan czekaj. — Zatrzymała go — co masz na szyi? — zapytała marszcząc brwi. Chłopak jedynie wymienił krótkie spojrzenie z Brendonem doskonale zdając sobie sprawę, że to będzie bardzo niezręczna rozmowa.

___

okey jedna szybka informacja że mam pomysł na książke i wg i wstawiłam jeden testowy rozdział więc wbijajcie i napiszcie czy fajnie się zaczyna i wg.

doctor fetish | ryden

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro