Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°1°

Naprawdę przepraszam wszystkich, którzy czytają początkowe rozdziały. Pisząc to byłam młoda i głupia... Ilość błędów przyprawia mnie o zawał...

— that is everything because one stupid thing

•••

Średniego wzrostu chłopak z uciążliwie opadającą grzywką na jedno oko wykonywał kolejne wolne ruchy, przemieszczając się wzdłuż szkolnego korytarza, spuszczając głowę napotykając znajome twarze. Nie koniecznie przyjazne, jednak w dalszym ciągu znajome. W tym momencie marzył jedynie o tym, by zaszyć się w jakimś ciemnym, spokojnym miejscu z dala od ludzi, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo jest to niemożliwe.

- Jak łazisz?! - Poczuł mocne pchniecie i zanim zdążył unieść głowę, został popchnięty na szkolne szafki, które rozciągnięte były przez całą długość korytarza. Momentalnie poczuł ból w okolicach barku i ramion.

- Przepraszam - odparł cicho. Wciąż wbijając swój wzrok w podłogę przez brak odwagi, by spojrzeć na swojego oprawce.

Jeśli czegoś nauczył się w ciągu ponad roku nauki w liceum to tego, że nie warto walczyć, a jedynie spuścić głowę i poddać się temu, co miało nastąpić. W końcu finalnie nie usłyszał dalszych obelg, a tajemnicza postać odeszła.

Gdy brunet popatrzył wyżej, by sprawdzić, czy może iść dalej, jego uwagę zwrócił kruczowłosy, średniego wzrostu chłopka, idący w towarzystwie wyższego od niego bruneta. Stojący pod szafkami Ryan, dokładnie wiedział co to oznacza, gdyż ci byli „elitą" tej szkoły. Niższy chłopak był nazywany „królem szkoły" powszechnie szanowany i darzony sympatią Brendon, cholerny Urie. Mokry sen wszystkich uczennic, a może i nawet niektórych nauczycielek. Już miał to w swojej naturze. Był kurewsko przystojny. Chociaż to mało powiedziane, on był jebanym bogiem seksu i apollinem w jednym. Przecież Olimp przyjąłby go bez większego zastanowienia, a Afrodyta na bank stałaby się jego dziwką. Nie mniej obdarzony przez naturę chłopak, to Dallon Weekes najlepszy przyjaciel kruczowłosego również „rządzący" tą szkołą. Był zaledwie o niecały rok starszy jednak chodzący do tej samej klasy. Najstarszy rocznik tej cholernej budy, podczas gdy brunet był dopiero w dziesiątej klasie co dawało im niemałą przewagę. Co gorsza, byli to najwięksi oprawcy biednego Ryana. Nie przepuszczali oni żadnej okazji, aby dokopać chłopakowi, czy wytknąć mu jego homoseksualizm.

- Dall, popatrz kogo tu znowu przywiało - powiedział Brendon wskazując na młodszego, skulonego chłopaka pod szafkami rozciągniętymi wzdłuż korytarza szkolnego. - Czyżby to nie był Ryan pieprzony Ross?! - zaśmiał się.

- Co tam u ciebie pedałku? - zapytał wyższy podchodząc do niego bliżej. W jego głosie czuć było sarkazm tak ostry, że mógłby ciąć metal, jednak z powodu tylu poniżeń, które spotkały Ryana w życiu, nie zraniło go to bardziej, niż nóż do masła.

Ryan nic nie odpowiedział, a jedynie wgapiał się w szkolną podłogę odliczając minuty do dzwonka. Teraz to ona wydawała się dla niego lepszą alternatywą. Fakt jednak, że mężczyźni byli kurewsko przystojni nie budziło żadnych kontrowersji i może gdyby nie był przez nich gnębiony mógłby uznać, że mu się podobają... no bardziej szatyn.

- No to ile dzisiaj pał lizałeś? - zapytał Dallon wgapiając się w chłopaka, ten jednak dalej nic nie odpowiadał, a jedynie spoglądał na swoje buty. (ale łapie mnie cringe omg).

- Przyznaj się - ciągnął Brendon - chciałbyś mi obciągnąć co? - Oodniósł jego podbródek, przez co Ryan zmusił się do spojrzenia w jego przecudowne oczy.

- Nie - wydukał drżącym głosem.

- Nie kłam - powiedział uderzając w szafki obok niego powodując tym samym głośny huk, na co chłopak jeszcze bardziej się wzdrygnął. - już przed nami klęczysz- odparł, kiedy Weekes kopnął go w kolano, a ten upadł przed nimi.

- Proszę - wyszeptał chłopak, nie wiedząc nawet czego chce.

- O co prosisz? - zapytał Dallon przesłodzonym jakby zatroskanym głosem.

- Dajcie mi spokój - wysapał i mimo, że znajdowali się na korytarzu pełnym dzieciaków. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na dwóch chłopaków, znęcających się nad brunetem.

- Niby czemu? - zapytał Brendon unosząc jedną brew - Jesteś naszą szkolną panienką. -zaśmiał się razem z Dallonem.

- Panowie... - Do uszu Rossa doszedł nowy, tym razem niższy głos. Uniósł niepewnie głowę i dostrzegł pana Rocksa, nauczyciela fizyki. Lekko odetchnął z ulgą - Ile razy już o tym rozmawialiśmy? - spojrzał na nich znacząco - Proszę przeprosić i zostawić pana Rossa w spokoju - dokończył pewnym głosem zmuszając tym samym z dużą niechęcią do przeproszenia młodszego.

- Przepraszam. - Uśmiechnął się sarkastycznie Brendon i pogładził młodszego po głowie.

- Pamiętaj, że jeszcze nie skończyliśmy - dodał wyższy przechodząc i tuż obok nauczyciela ściszając głos. Zaraz po tym oboje odeszli. Nauczyciel również zniknął z pola widzenia chłopca.

Po chwili wszechobecny gwar panujący na korytarzu zagłuszył głośny dźwięk dzwonka, Ryan szybko wstał i zaczął kierować się w stronę szatni od wf - u - jego znienawidzonego od zawsze przedmiotu. Nigdy nie wyróżniał się jakimiś szczególnymi zdolnościami do uprawiania żadnych dyscyplin sportowych. Dlatego też to nie była dla niego najlepsza lekcja.

Szedł pomału, gdyż nie śpieszyło mu się zbytnio, szczególnie że nauczyciel nigdy nie sprawdzał obecności na początku zajęć. Gdy doszedł do drzwi od szatni westchnął i je otworzył. W pomieszczeniu nie było już nikogo, przez co Ryan mógł spokojnie się przebrać nie myśląc o szeptach i spojrzeniach innych na jego potłuczone ciało. Wyciągnął z plecaka strój, składający się ze zwykłego T-shirtu i czarnych spodenek i powoli ściągając swoją koszulkę, zaczął się przebierać. W momencie, gdy chłopak zaczął przekładać bluzkę przez głowę usłyszał cichy dźwięk aparatu, nerwowo i jak najszybciej założył ją rozglądając się po szatni, która jednak, jak się okazało była pusta. Stwierdził, że może mu się przesłyszało, lecz mimo to jak najszybciej naciągnął na siebie swoje spodenki i wyszedł z szatni.

Ryan powoli podszedł do swojej grupy, którą zauważył na końcu sali gimnastycznej, jednak na swoje nieszczęście zaraz obok niej klasę, w której znajdował się Dallon i Brendon. Co mocno go zdziwiło i zaniepokoiło.

- Chłopaki - odezwał się nauczyciel wf-u. Ciut za głośno jak na to, że w pomieszczeniu znajdowali się sami i nie trzeba było krzyczeć, by przekazać jakieś informacje. - dziś w zastępstwie za 12f, lekcje będzie miała z wami klasa 12a * - odparł wuefista pobieżnie spoglądając na wszystkich obecnych i na moment zawieszając wzrok na szatynie. - Brendon - trener zwrócił się do chłopaka - poprowadź rozgrzewkę, potem zagramy w siatkówkę. Ten w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Kruczowłosy w ekspresowym tempie rozgrzał wszystkich na sali (również swoim wyglądem, szczególne paru gejów i kilka dziewczyn z boku sali) i już po chwili on i ktoś jeszcze zaczął wybierać składy.

Ryan w głębi serca liczył, że nie trafi do drużyny Brendona, jednak jak się okazało został ostatni, przez co chcąc nie chcąc trafił do jego grupy. Brunet stał na środku pola, a dręczyciel tuż za nim w celu odbierania piłek i wyprowadzania ich w grę.

Chłopak nie wiedząc czemu, ale w ciągu rozgrywki, cały czas miał wrażenie, że ktoś bacznie go obserwuje, a dokładniej jego tyłek.

Po skończonej lekcji wyszedł z sali jako ostatni, chcąc, żeby wszyscy zdążyli opuścić szatnię, żeby mógł się przebrać w samotności bez uciążliwych spojrzeń i mimo, że wszyscy już wyszli dalej czuł się obserwowany. Zignorował to jednak i zdjął koszulkę, po czym zaczął rozglądać się za swoimi ubraniami na zmianę. Nagle drzwi wejściowe, najpewniej kopnięte z drugiej strony, otworzyły się z trzaskiem. Stał w nich nie kto inny jak sam Urie.

- No witam, witam - zaśmiał się pod nosem zamykając drzwi i podchodząc do chłopaka bliżej - czyżbyś czegoś szukał? - zapytał z głupkowatym uśmiechem, przez co Ryan tylko poczerwieniał - mam coś dla ciebie - powiedział wyciągając zza pleców butelkę wody której zawartość chwilę później wylał na spodnie Rossa - ups - zaśmiał się ciemnowłosy.

- Przestań - powiedział Ryan, spuszczając głowę i odsuwając się od chłopaka starając się przy tym ukryć siniaka na jego prawym boku. Ten jednak jedynie ponownie do niego podszedł przez co Ross zderzył się z ścianą nie mając już gdzie uciec.

- Czyli jednak zrobiłeś się przeze mnie mokry (ehh z perspektywy czasu bolą mnie te suchary) - ponownie się zaśmiał, za to Ryan chcąc pozbyć się jak najszybciej mokrych spodni zdjął je, a ciało wytarł kawałkiem koszulki od wf - już się przede mną rozbierasz? - zapytał Urie z kpiącym uśmiechem podchodząc do przestraszonego nastolatka coraz bliżej.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknął zdezorientowany brunet, lecz od razu zamilkł, czując dłoń kruczowłosego na swoim pośladku.

- Cicho - momentalnie go uciszył patrząc się chłopakowi w oczy i oblizując dolną wargę - przecież od dawna tego chciałeś. Prawda? - starszy szepnął mu do ucha, przez co chłopak z grzywką lekko się wzdrygnął, po czym przytaknął nie kontrolując swoich odruchów, ponieważ kontrolę przejęło jego serce, a nie zdrowy rozsądek. Kruczowłosy lekko się uśmiechnął, widząc jak działa na Ryana.

- Więc klękaj - rozkazał władczym głosem.

------

W USA jest coś takiego, że szkoła średnia ma 12 klas i to jest jakby podstawówka połączona z naszym gimnazjum i jest 8 klas tej jakby „podstawówki" i 4 „gimnazjum".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro