Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. Ta karta...

- Boże Y/N, nie wierć się tak - skomentował Alastor, podczas gdy ledwo co udało mu się położyć cię na łóżku.

- Vivienne! Dla Vees jestem Y/N truskawo! - wybełkotałaś wkurwionym, pijackim akcentem.

- A to nie PRZEZ Vees jesteś Vivienne? - spytał, jednak chyba bardziej powiedział to sam do siebie niż do ciebie.

- Przez Vees to ja jestem w rozsypce - zaczęłaś pleść co ci ślina na język przyniesie.

W tym czasie chłopak nieudolnie próbował przykryć cię kołdrą i ułożyć poduszki tak, by było ci wygodniej.

- Oni wiedzą o wszystkim! - wrzasnęłaś tak, że czerwony nawet na chwilę skulił uszy.

- Cicho - skomentował, w końcu nakładając na ciebie pierzynę.

Zignorowałaś jednak jego prośbę i jedynie kontynuowałaś

- To oni kazali mi zdobyć twoją duszę... To oni kazali mi tutaj przyleźć.. - zaczęłaś trochę średnio zrozumianym głosem, przez co mogłaś zobaczyć jak Alastor jedynie kręci oczami.

- To oni wiedzą jak to zrobiłam.. i o tym oszustwie.. - kontynuowałaś i gdy już miałaś palnąć coś jeszcze, ten jak poparzony zakrył ci usta dłonią, uniemożliwiając ci przy tym dalsze wymawianie się.

- Jakim oszustwie? - spytał dość poważnym tonem.

- No tym z kartą. Vox, mówiłam ci - odrzekłaś gdy zabrał rękę.

Po pijaku już nawet nie rozpoznawałaś kto jest kim i jak można się domyślić, nie zbyt myślałaś nad słowami które wypowiadasz.

- Powiedz jeszcze raz - oznajmił.

Przy okazji usiadł też on obok ciebie i zaczął bacznie ci się przyglądać, czekając aż coś powiesz.

- Ta karta.. Jak grałam z Alastorem to się zmieniła. Inaczej bym przegrała - zaśmiałaś się.

- To ciekawe.. - powiedział. Jego uśmiech natychmiast się powiększył, a pewność siebie chyba wyjebała po za skale.

Chłopak nie mógł być na sto procent pewny, że to co właśnie pleciesz po pijaku nie jest spowodowane twoją fantazją, jednak nie zamierzał też tego ignorować.

Jeśli chociaż istniał cień szansy, że to on może wyjść na prowadzenie odzyskując swoją duszę, nie zamierzał go marnować.

Postanowił jednak nie rzucać od razu wszystkiego na głęboką wodę i na dobry początek chciał dowiedzieć się czegoś więcej oraz "pobawić" się z tobą w tym czasie.

- Vox.. Czemu nie masz ekranu?- spytałaś nagle, a twoje słowa nieco zirytowały chłopaka.

Zanim zdążył coś odpowiedzieć, natychmiast złapałaś go za twarz i obiema dłońmi mocno ścisnęłaś jego policzki, przyglądając się mu przy tym uważnie.

- Śpij już. Pleciesz głupoty - stwierdził, delikatnie zabierając twoje dłonie ze swojej buzi, po czym jego uśmiech lekko się powiększył.

Już wstawał, z zamiarem opuszczenia twojej sypialni, jednak wtedy jak poparzona wbiegła do niej Charlie.

- Vivienne..- zaczęła ostrzegawczym tonem. - chyba musimy porozmawiać.

Ty jednak jak wiadomo, prawie już nie kontaktowałaś więc średnio mogłaś rozpoznać dziewczynę.

- Jest pijana i plecie trzy po trzy. - popatrzył na nią Alastor, a następnie znacząco skierował swój wzrok na ciebie. - pogadacie później, na razie daj jej odpocząć.

- To ważna sprawa! Vaggie powiedziała mi, że.. - chciała tłumaczyć, jednak radiowy jej przerwał.

- Mówię, że jest pijana. Nawet jak będziesz coś do niej gadać to nie zrozumie.

Na jego słowa dziewczyna wzdychnęła lekko i przez chwile przyjrzała się twojej prawie śpiącej postaci.

- No dobrze.. Jakby się obudziła, to powiedz że chcę z nią porozmawiać - stwierdziła lekko rozczarowana.

Dziewczyna nawet nie zwróciła uwagi na fakt, że Alastor koczuje tak sobie w twoim pokoju z pijaną tobą. Kto by się tam tym przejmował, nie?

Zaraz po tym blondynka wyszła z pomieszczenia, a ty znów zostałaś sama z radiowcem.

- Dobranoc - powiedział krótko, po czym zamienił się w cień i zniknął.

Ty natomiast leżałaś tak sobie z zamkniętymi oczami, budząc przy tym wrażenie że śpisz. W rzeczywistości tak jednak nie było, gdyż nawet mimo wielkiego zmęczenia i faktu że byłaś pijana, zwyczajnie nie mogłaś zasnąć chociażby na chwilę.

Co gorsza, nawet nie zdawałaś sobie sprawy z tego co nie dawno powiedziałaś i nie miałaś pojęcia, jak bardzo wpłynie to na twoje dalsze życie.


*****

- Kurwa.. - przeklnęłaś pod nosem, od razu łapiąc się za głowę która dość mocno cię bolała.

Czyli jednak udało ci się przysnąć.

Podniosłaś się do siadu i trochę rozkojarzona zaczęłaś rozglądać się dookoła.

Byłaś w swoim pokoju i średnio wiedziałaś jak się tu znalazłaś. Zanim jednak zdążyłaś chociażby próbować sobie to przypomnieć, dojrzałaś wysoką sylwetkę stojącą tuż naprzeciw twojego łóżka i wpatrującą się w ciebie z typowym, wielkim uśmiechem.

- Co ty tu robisz!?- wrzasnęłaś z lekko przyspieszonym biciem serca.

- Stoję - odrzekł krótko.

- Mam na myśli co robisz w moim pokoju - dodałaś, bardziej przykrywając się kołdrą.

- Czekałem, aż się obudzisz - zaczął przeszywać cię wzrokiem. - Charlie ma ci coś do przekazania.

- Okej..? - odparłaś trochę niepewnie.

Wtedy coś sobie przypomniałaś. O kurwa, pewnie Vaggie powiedziała jej o tej sytuacji z dragami! - pomyślałaś spanikowana. - nie no, super. Teraz na pewno mnie stąd wypierdolą. Z jednej strony lepiej, że się dowiedziały o narkotykach niż o tym, że wciąż jestem w Vees. Właśnie, Vees, kurwa jacy oni będą źli że nawet tygodnia nie udało mi się tu wytrzymać.. Chociaż tak w sumie, może jak zrobię słodkie oczka to nie będą gniewać się długo, a ja w końcu wrócę do domu i wszystko będzie dobrz-

- Vivienne! Czy ty nas kurwa słuchasz!?- wykrzyczał ten znajomy głos, na który od razu skrzywiła ci się morda.

Szybko odwróciłaś się w stronę wołającej cię jednookiej, by ujrzeć że stoi ona w progu wraz oczywiście ze swoją blond dziewczyną.

- Co? - spytałaś wyrywając się lekko z transu.

Dziewczyny wciąż stały w drzwiach. Charlie patrzyła się na ciebie z lekkim smutkiem i rozczarowaniem, natomiast Vaggie złapała się za skronie z wyraźnym poirytowaniem. Do tego wszystkiego w pokoju wciąż stał Alastor w tym samym miejscu co wcześniej.

- Mówiłam, że masz się pakować - oznajmiła w końcu biało włosa, o dziwo dość spokojnym głosem.

Miałaś w tamtym momencie dwie opcje. Albo ujawnić swoją prawdziwą osobowość, zwyzywać je i nastraszyć Vees, albo udawać że żałujesz swoich czynów, przeprosić i spróbować przekonać ich, byś została tu na dłużej.

Oczywiście wybrałaś drugą opcję. Jeszcze cię tak nie pojebało by się ujawniać.

Poprawiłaś lekko włosy i zaczęłaś swoją cudowną grę aktorską.

- Wejdźcie. Nie stójcie tak w wejściu - powiedziałaś, udając smutną.

- Nie pierdol, tylko pakuj się i wynocha! - wrzasnęła jednooka.

- Vaggie.. - zaczęła uspokajać ją blondynka. - może.. dajmy jej to wyjaśnić. Nie widzisz, że jest smutna? - popatrzyła na ciebie.

- Przed chwilą uzgadniałyśmy, że ma się stąd wynosić! Skoro bierze, to nie chcę się nawrócić, a skoro nie chcę się nawrócić to jest tu zbędna! - odpowiedziała, po czym zaczęła wymachiwać rękami.

Kurwa, ona to chyba jakieś kompleksy ma. - zaśmiałaś się w myślach, mimo że twoja aktualna sytuacja nie była ani trochę zabawna.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro