17. Wanna
- Wracajmy.- zarządziłaś pewna siebie, sądząc że już po wszystkim, po czym nie czekając na odpowiedź z powrotem weszłaś do hotelu korzystając z dziury jaką zrobił wąż.
- A co ze ścianą?- spytała jak zwykle nie zadowolona Vaggie.
- Zajmę się tym.- odpowiedział Al, po czym jakimś sposobem przywołał paru demonicznych pracowników.
*****
Siedziałaś właśnie w swoim pokoju, średnio wiedząc co masz robić. Umówiona byłaś dopiero na 19 a było zaledwie trochę po 13. Do tego nie zamierzałaś schodzić jak na razie na dół, trochę ze względu na Vaggie której jakoś nie chciałaś widzieć.
Niespodziewanie rozległ się donośny odgłos pukania, a ty lekko zdziwiona oderwałaś głowę z komórki i leżąc brzuchem na łóżku powiedziałaś głośno
- Proszę!
Zaraz po tym do twojej sypialni wszedł dość niepewnie Angel, który co prawda wyglądał znacznie lepiej niż wcześniej, jednak i tak wyraźnie wciąż coś było nie tak.
- Możemy pogadać?- spytał, siadając koło ciebie na materacu.
- Jasne.- odparłaś miłym głosem, który tym razem nie był udawany.
- Serio odeszłaś z Vees?- zapytał, jakby trochę nie dowierzając i musiałaś się przyznać, że zwyczajnie nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć.
Trochę się bałaś wyjawiać mu prawdę. Alastor już i tak o tym wiedział, więc rozpowiadanie tego dla jeszcze kogoś mogłoby być dość ryzykowne, nawet jeśli chodzi o Angiego.
- Tak. To źle?- odparłaś, widząc że coś mu nie pasuje.
- Nie wiem.. znaczy.. Ciesze się, że już z nimi nie trzymasz. To na prawdę dupki.- stwierdził wciąż smutny.
- Noo..- potwierdziłaś trochę niepewnie, podczas gdy w środku nieco się złościłaś że wszyscy tak bardzo cisną po twoich przyjaciołach.
Fakt, nie byli oni święci jednak było między wami kilka cudownych chwil, których z pewnością nigdy nie zapomnisz i zwyczajnie nie zbyt zadowalał cię fakt, jak ktoś tak ich obgadywał, mimo że sama przecież czasem to robiłaś.
- Valentino znów przesadził, mam rację?- spytałaś, łącząc w głowie wszystkie kropki.
Na twoje słowa pająk jedynie wtulił się w ciebie, a ty mogłaś usłyszeć cichy płacz dochodzący z jego strony.
- Hej.. tylko spokojnie..- zaczęłaś go pocieszać, delikatnie głaszcząc jego plecy.
Niespodziewanie do pokoju wbiła ci kolejna osoba, którą okazał się być nie kto inny jak Alastor.
- Co wy wyprawiacie?- spytał, wyraźnie niezadowolonym głosem, po ujrzeniu was w takiej a nie innej pozycji.
- Spadaj stąd!- ochrzaniłaś go nie miło, dając mu groźne spojrzenie.
Angel natychmiast się od ciebie oderwał i sprawnym ruchem ręki otarł parę łez z twarzy, po czym poprawił dłonią swoje włosy.
Alastor natomiast wciąż tam stał, a ciebie z nie wiadomo jakiego powodu zaczęło to dość mocno denerwować.
- Czego chcesz?- burknęłaś niezbyt miło.
- Pogadać. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.- odrzekł dość poważnym i lekko wkurwionym tonem, co trochę cię zdziwiło.
- Jestem zajęta, nie widzisz? Porozmawiamy później.-powiedziałaś wciąż nie zbyt sympatycznie.- teraz wyjdź.
Radiowy o dziwo grzecznie zrobił o co poprosiłaś, a zaraz po tym cała twoja uwaga skierowała się z powrotem na Angela.
- Wybacz. Nie powinienem się tak rozklejać, nie wiem czemu to zrobiłem. I to jeszcze przy tobie.- oznajmił zaciągając nos.
- Nic się przecież nie stało. Jakby co to pamiętaj, że zawsze tu jestem.- odrzekłaś od razu zmieniając ton głosu na miły i opiekuńczy.
Na twoje słowa pająk uśmiechnął się niepewnie z wyraźną wdzięcznością wypisaną na twarzy, jednak dosłownie chwilę po tym zmienił wyraz na flirciarski i pewny siebie, jak to miał zwykle w naturze.
- No, no. Truskawka chce z tobą pogadać, ciekawe o czym.- rzekł, zmieniając całkowicie swoją osobowość.
- Nie wiem. Pewnie jakieś brednie.- odparłaś, w sumie to średnio przejmując się radiowym.
- Nie był bym taki pewien. Brzmiał dość poważnie.- stwierdził zakładając noga na nogę.
- Dobra, skończmy o nim gadać.- burknęłaś niezbyt sympatycznie.
*****
Jakoś tak wyszło, że przeplotkowałaś z chłopakiem prawie 3 godziny i zanim się obejrzałaś było zaledwie trochę przed 16.
- Będę się już zbierał.- oznajmił, na co skinęłaś lekko głową, uśmiechając się przy tym.
Angie wyszedł, a ty znów zostałaś sama w pokoju i nie wiedzieć czemu, z racji że byłaś dość zmęczona zwyczajnie padłaś plecami na materac, gdyż wcześniej na nim siedziałaś.
Rozmyślając tak o wszystkim i o niczym przypomniałaś sobie, że Al chciał o czymś z tobą pomówić, jednak tak szczerze to nie miałaś na to teraz jakiejś szczególnej ochoty, więc nie zamierzałaś się jak na razie do niego odzywać.
Trochę się w sumie nudząc, uznałaś że mimo dość dziwnej godziny jak na takie rzeczy, zrobisz sobie ciepłą kąpiel by się odprężyć i zrelaksować.
Zaczęłaś więc realizować swój plan i wstając z łóżka skierowałaś się w stronę łazienki, uprzednio zdejmując jeszcze obcasy by było ci wygodniej.
Zaczęłaś nalewać parzącej wręcz wody do wanny i lekko kucnęłaś przy niej z dłonią zamoczoną we wrzątku, czekając aż cała się napełni.
Trwało to może jakieś 15 minut, a po tym czasie rozebrałaś się i powoli zaczęłaś zanurzać się w wannie, dając sobie czas na oswojenie się z gorącą wodą.
Już niedługo później rozłożyłaś się wygodnie, zamykając przy tym oczy i rozkoszowałaś się chwilą jedynie leżąc bez ruchu z lekko opartą głową.
Nie minęło nawet pięć minut, kiedy usłyszałaś powoli otwierające się drzwi od łazienki, które wydały lekki odgłos skrzypnięcia.
Skrępowana szybko odwróciłaś się w ich stronę, patrząc czerwona bardziej niż jakiś pomidor na osobę, która właśnie wparowała ci do toalety, swoją drogą nie wydając się przy tym jakaś przejęta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro