Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Noah Pov

Było już grubo po dwudziestej przez co zrobiło się trochę zimno. Nie tracąc czasu na szukanie bluzy, szybko przeszedłem ostatnie kilkadziesiąt metrów. Nie muszę chyba mówić jak bardzo byłem zadowolony z tej przeprowadzki. Cały dzień, uśmiech nie schodził z mojej twarzy przez co zarobiłem strzał w policzek, kiedy spotkałem Zoe na jednym ze szkolnych korytarzy. No dobra może trochę ją sprowokowałem, szepcząc jej do ucha, że czeka nas wiele upojnych nocy, ale nie mogłem się powstrzymać. I chociaż nieźle mi się za to dostało, zdecydowanie było warto, widząc jak jeszcze bardziej czerwieni się ze złości. Uroczy widok, polecam każdemu.

Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Chwilę później drzwi otworzyły się, a ja ujrzałem Zoe w samej bieliźnie?! Ja pieprze, szybko przetarłem oczy, modląc się aby nie był to obraz mojej wybujałej wyobraźni.

Dziewczyna oparła się o framugę, przesyłając mi zadziorny uśmiech. Zlustrowałem ją od góry do dołu, nadal nie dowierzając w to co widzę. Zoe miała na sobie tylko i wyłącznie czarne koronkowe majtki, które idealnie układały się na jej tyłku oraz stanik w tym samym kolorze, który nie powiem, ale miałem ochotę jak najszybciej z niej zdjąć. Musiałem mocno zacisnąć dłonie, które już były gotowe powędrować do zapięcia górnej części jej bielizny.

-Wejdziesz?- Chwyciła za przód mojej koszulki, delikatnie ciagnąć mnie w swoją stronę, przegryzając jednocześnie dolną wargę. Kto by pomyslał, że ta dziewczyna potrafi być taka milutka. Nie czekając ani chwili dłużej, wszedłem do środka.

Nie no jaja sobie robię. Wcale nie było półnagiej Zoe, chociaż prawdę mówiąc nie miałabym nic przeciwko temu. Wybaczcie, po prostu lubię wkręcać ludzi. Ale przyznajcie, zasiałem w was jakieś ziarenko nadziei na pikatną scenkę?

Teraz pewnie jesteście ciekawi jak to rzeczywiście wyglądało. Co prawda ta wersja jest mniej interesujaca, ale niech wam będzie. Prawda jest taka, że zanim zdążyłem przekroczyc próg domu, Zoe przyrżnęła mi drzwiami w kolano i akutalnie siedziałem na kanapie z plastikową torebką wypełnioną lodem. Muszę przyznać, bardzo oryginalne powitanie.

-Mój tata przygotował ci pokój gościnny na pierwszym piętrze, drugie drzwi na lewo jakby coś.

-Tylko jest mały problem.- Dziewczyna spojrzała na mnie lekko unosząc jedną brew.- Bo wiesz ja nie lubię spać sam.- Posłałem jej zadziorny uśmieszek, widząc że najwyraźniej zrozumiała aluzję.

-To kup sobie pluszaka albo dmuchaną lalkę, przynajmniej będziesz mógł poużywać.

Zaśmiałem się pod nosem, słysząc jej uwagę. No cóż laska ma gadane, to trzeba jej przyznać. Oczywiście mogłaby być troche milsza, ale wydaje mi się, że przez te trzy tygodnie jestem w stanie nad tym popracować. W końcu kto jak nie ja?

-Otworzę, to pewnie April- oznajmiła kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

No tak sprosiła sobie przyjaciółkę, a mną kto się teraz zajmie? A nie zaraz, to ja miałem pilnować jej. Dobra, nieważne. Przewróciłem oczami, wiedząc już, że przez resztę wieczoru będę skazany na towarzystwo telewizora.

-Siema blondyna- rzuciłem na powitanie, kiedy dziewczyny pojawiły się w salonie.

-Co tam debilu?- odburknęła, najwyraźniej niezadowolona z mojego przywitania. Pfff baby, im się nie da dogodzić, czego się nie powie i tak źle i tak niedobrze.

-A nic, ale skoro stoisz możesz mi podać pilota, który leży na stole- wskazałem w stronę mebla, na którym znajdowało się tak potrzebne mi do życia urzadzenie.

-Spieprzaj, sam rusz dupę, nie jestem twoją służącą.

Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, obie obróciły się na pięcie, ruszając na górę do pokoju brunetki. Westchnąłem, wstając po tego pilota. Szybko chwyciłem atrybut władzy domowej i już miałem wrócić na kanapę, kiedy zauważyłem na stole telefon Zoe. Z początku chciałem sobie poprzeglądać galerię, ale stwierdziłem, że nie będę już na tyle chamski. W sumię mógłbym to zrobić, ale wiem jakby to się skończyło, gdyby się dowiedziała, a tak się składa, że życie mi jeszcze miłe i chciałbym trochę pożyć. Dlatego wpisałem tylko swój numer telefonu pod nazwą ,,mój książę na białym koniu" i odłożyłem urządzenie z powrotem na blat stołu.

Zadowolony już miałem ponownie zasiąść przed telewizorem, gdy usłyszałem ciche piski z góry. Miałem dwie opcje, albo olać to i poskakać sobie po kanałach i znaleźć coś ciekawego, albo sprawdzić co dzieje się na piętrze. Chyba nie muszę mówić co ostatecznie wybrałem.

Przemknąłem schodami na górę, starając się nie wydać przy tym chociażby najmniejszego dźwięku. Zadowolony z siebie, że najprawdopodobniej niczego nie usłyszały, nawet tego jak pierdyknąłem się łokciem w balustradę, oparłem się o ścianę obok drzwi od jej pokoju. Pewnie teraz myślicie, dlaczego nie przyłożę ucha do drzwi jak to się zawsze robi na filmach. A no dlatego, że już zdążyłem poznać duet Zoe i drzwi, więc wolałem nie ryzykować, że tym razem przywali mi nimi w łeb.

Z początku nie gadały o niczym ciekawym. Prawdopodobnie blondyna nawijała o jakimś filmie, bo napomknęła coś o wampirach i wilkołakach. Potem przerzuciły się na temat szkoły i już byłem skłonny odpuścić i pójść sobie, pewny, że nie dowiem się niczego ciekawego, gdy nagle usłyszałem swoje imię.

- Mądry to on nie jest, ale zdecydowanie nadrabia wyglądem.

-April ogarnij się.

-Ehh mów co chcesz ja tam wiem swoje.

-Że niby co masz wiedzieć?

-No, że Noah zdecydowanie jest w twoim typie.

Hehe no ciekawie się ta rozmowa zapowiada. Przysunąłem się jeszcze bliżej drzwi, starając się usłyszeć co będzie dalej.

-No chyba cię pogięło!

-Dobrze wiesz, że to prawda, nawet nie masz co zaprzeczać.

Pech chciał, że akurat teraz w pokoju nastała cisza, kiedy mi się zebrało na kichanie. No i zajebiście teraz już na pewno wiedzą, że bawię się w detektywa pod jej pokojem.

W tej sytuacji, jedyne co mi pozostało to spierdzielać gdzie pieprz rośnie. Jednak zanim zdażyłem wykonać jakiś ruch w drzwiach obok mnie stanęła wściekła Zoe. Jakby co, nadal była niestety ubrana, ale to tak na marginesie.

-Uważaj złość piękności szkodzi- uśmiechnąłem się jak głupi, widząc na jej twarzy takie rozdrażnienie jakbym co najmniej podjebał jej bieliznę i biegał w niej dookoła osiedla.

-Co ty tu robisz? Nie masz ciekawszych zajęć?- wskazała na schody, które prowadziły do salonu, gdzie nadal był włączony telewizor.

-Wybacz kochana, ale bardziej ciekawiło mnie to czy jestem w twoim typie.- Uniosłem jedną brew, przysuwając się do niej odrobinę bliżej.

Zoe momentalnie się odsuneła i już miała zamiar wrócić do pokoju, gdyby nie moja dłoń, która oparta o framugę drzwi, skutecznie zagrodziła jej przejście.

Odruchowo cofneła się o kilka króków w tył, a ja korzystając z okazji, szybko przyciągnąłem ją do siebie. Zaskoczona dziewczyna nawet nie wydała z siebie żadnego dźwieku sprzeciwu.

-To jak, jestem w twoim typie czy nie?- spojrzałem na nią, powoli przesuwając dłonie na jej krągłe pośladki.

Wtedy dziewczyna jakby oprzytomniała. Szybko odepchnęła mnie od siebie, wchodząc do pokoju. Mimo, że cała ta akcja trwała może z trzy sekundy i tak udało mi się dostrzec delikatny rumieniec na jej twarzy.

-Idiota!- krzyknęła, zatrzaskując za sobą drzwi, podczas gdy ja nie mogłem powstrzymać śmiechu.

******

Hej kochani! 😘😘

Jak widać jest kolejny rozdział! Przepraszam was, że jest on tak późno. Ostatnio wspominałam wam o problemach ze sprzetem. Na szczęście udało mi się załatwić ,,zastępczy" laptop na czas kiedy nie kupię sobie nowego. Postaram się wstawiać przynajmniej jeden rodział w tygodniu ale zbaczymy w praniu jak to wyjdzie.

Dajcie znać w komentarzu czy podoba wam się rozdział i czy chcielibyście ich więcej z perpektywy Noah. 😉💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro