Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

-Obydwoje jesteście porąbani- stwierdziła blondynka, biorąc kolejną frytkę z mojej tacy.- Podesłać wam namiary na jakiegoś dobrego specjalistę?

Przewróciłam oczami, wystawiając przyjaciółce język. Siedziałyśmy razem z April na szkolnym murku, wciskając w siebie kolejną porcję frytek ze szkolnej stołówki. Nie były one najlepsze, ale lepsze to niż mięso w sosie nieznanego pochodzenia, które pachnie jak kurczak, a smakuje jak podeszwa od buta.

-Po pierwsze dam sobie rade bez lekarza, a po drugie sama też nie jesteś lepsza. Mam ci przypomnieć jak w zeszłym roku na imprezie u Johna wysmarowałaś się bitą śmietaną od stóp do głów i krzyczałaś, że jesteś wesołą chmurką.

Razem z dziewczyną zaczęłyśmy się śmiać na samo wspomnienie. Chyba każdy uczestnik zeszłorocznej imprezy na hasło bita śmietana, wspomina nasza kochaną zwariowaną April biegającą w stroju kąpielowym ubrudzonym bitą śmietaną. Ostatecznie historia skończyła się tak, że blondynka wybrudziła wszystko, łącznie z domowym pupilem chłopaka, słodkim kremem, na sam koniec wskakując do basenu. Sprzątania było później co niemiara, ale wszyscy jednogłośnie stwierdzili po zabawie, że było warto.

-Ale musisz przyznać, że nikt nie potrafi tak rozkręcić imprezy jak ja. –Wyszczerzyła zęby, wskazując na siebie. –W tym akurat jestem najlepsza.

Przytaknęłam przyjaciółce, uśmiechając się do niej. To trzeba było jej przyznać. Nikt nie potrafił tak zabawić imprezowiczów jak moja przyjaciółka. Na każdej imprezie była w centrum zainteresowania. W ciągu godziny potrafiła sprawić, aby być na językach całego liceum.

- Dobra koniec tych śmiechów jeśli chcemy zdążyć na chemię. Do końca przerwy mamy trzy minuty.- niechętnie wstałam, słysząc słowa przyjaciółki.

Pozbierałyśmy nasze rzeczy, wracając do szkoły na następną lekcję. Chemia. Słowo, które wywoływało u mnie odruchy wymiotne. Szczerzę nienawidzę tego przedmiotu, a każda spędzona minuta w sali chemicznej to dla mnie istne katusze.

Szłam przez korytarz wolnym krokiem podążając w stronę klasy cały czas zastanawiając się czy jednak nie zawrócić. Gdyby nie April, która ciągnęła mnie za sobą niczym matka zbuntowane dziecko, bez zastanowienia zrobiłabym w tył zwrot i uciekła gdzie pieprz rośnie.

-Jeszcze kiedyś mi podziękujesz- prychnęła, posyłając mi wściekłe spojrzenie, kiedy zauważyła, że szukam okazji, żeby zwiać.

-Wątpię, ale.....- stanęłam jak wryta widząc w tłumie uczniów Noah z blondynką, którą miałam nieprzyjemność poznać na szkolnym parkingu.

Chłopak stał oparty u szafki, podczas gdy dziewczyna przymilała się do niego, jednocześnie okręcając sobie wokół palca sznurek od jego bluzy. Czy ona wszystkim musi tak kręcić do cholery?! Nie ma innego zajęcia?! April poszła za moim wzrokiem przyglądając się parze. Zmarszczyła brwi, wyrażając tym jednoznaczne zaskoczenie.

-Myślałam, że po tej akcji, którą odstawiłaś na parkingu, nie będzie już dla niego taka milusia.

-Pewnie zapewnił jej miłe doznania na tylnym siedzeniu jej bmw na zgodę- prychnęłam w momencie kiedy zadzwonił dzwonek. Szybkim krokiem ruszyłam do klasy razem z przyjaciółką, stwierdzając, że są jednak gorsze widoki od naszej chemiczki oraz jej kolb i probówek.

***

Chociaż ciałem byłam w klasie, moje myśli wędrowały w zupełnie innej sferze. Cały czas miałam przed oczami scenę ze szkolnego korytarza. Zastanawiałam się co on widział w tej pustej lali, że tak bardzo go kręci. Nie, nie, nie byłam zazdrosna, nie jestem i nigdy nie będę. Przecież to Noah. Imbecyl, który ciąży mi na metrażu kwadratowym. Nikt chyba nie sądził, że zakocham się w kimś takim jak on. Musiałabym postradać zmysły. Po prostu nie byłam w stanie pojąć jakim cudem kręci go taki plastik jak ona.

-Zoe odpowiesz na moje pytanie?- Zwróciłam wzrok w stronę nauczycielki, która stała przed moją ławką. Nawet nie zauważyłam kiedy tu podeszła.

Starsza pani z siwymi pasmami w swoich kruczoczarnych włosach i przekrzywionymi okularami wielkości denek od słoików, które powiększały jej straszne ślepia, stała nade mną prawdopodobnie wyczekując na odpowiedź. Problem polegał na tym, że nawet nie wiem o co ona pytała.

-Mogłaby pani powtórzyć?- spytałam, starając się ukryć strach, który narastał z każdym jej skrzywionym wyrazem twarzy. No nie była to zbyt urodziwa kobieta.

-Gdybyś nie wisiała z głowa w chmurach, myślę że bez problemu słyszałabyś moje pytanie- skwitowała, kierując się w stronę całej klasy.- Czy ktoś mógłby powiedzieć waszej koleżance, co przed chwilą powiedziałam?

Kiedy nikt się nie odezwał, usłyszałam tylko ciche westchnięcie nauczycielki i jej komentarz, że wszyscy skończymy jako babcie klozetowe albo będziemy pracować w supermarkecie na kasach jeśli nie zaczniemy się przykładać do nauki. Choć wydaje mi się, że bez chemii też jestem w stanie zapewnić sobie dogodną przyszłość. Bo jeśli mam umieć i rozumieć chemię, a później skończyć tak jak ona, to szczerzę podziękuję, lepszy już supermarket.

-Pytałam się czy podasz mi definicje prawa Avogadra.

No to kobieta mnie zagięła. Mając pustkę w głowie. Rozejrzałam się po klasie, mając nadzieję, że ktokolwiek mi pomoże, jednak znikąd pomocy nie dostałam. Skierowałam wzrok na April, która tylko wzruszyła ramionami , dając mi do zrozumienia, że sama nie ma pojęcia o czym nauczycielka mówi.

-Wy wszyscy mnie kiedyś wpędzicie do grobu.- Chemistka posłała wszystkim po kolei wrogie spojrzenie, ostatecznie prosząc naszego klasowego alfę i omegę z chemii, którym był Nick Wellson.

- Prawo mówi, że w takich samych warunkach fizycznych, w takiej samej temperaturze, pod takim samym ciśnieniem oraz w równych objętościach różnych gazów znajduje się taka sama liczba cząsteczek- odpowiedział chłopak, siadając z powrotem na swoje miejsce.

-Dziękuję Nick. Widzę, że w tobie cała nadzieja tej klasy- skomentowała nauczycielka, wracając na szczęście za swoje biurko i kontynuując temat dzisiejszej lekcji.

Spojrzałam przelotnie na bruneta, który uśmiechnął się do mnie, pocieszając mnie, że następnym razem mi się uda. Szczerze w to wątpiłam, ale miło, że ktoś poza April wierzy w polepszenie stanu mojej wiedzy z zakresu chemii.

Do końca lekcji starałam się skrupulatnie zapisywać każdą informację, którą podawała nauczycielka, choć i tak niezbyt wiele rozumiałam z tego jej chemicznego bełkotu. Na szczęście lekcja minęła mi dość szybko jeśli można to powiedzieć w przypadku chemii.

-Widziałam jak na ciebie spojrzał- szepnęła April, kiedy zadzwonił dzwonek, a ja zaczęłam się pakować.

-Jak człowiek na człowieka- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

Prawdę mówiąc niewiele razy z nim rozmawiałam. Od początku drugiej klasy zamieniłam z nim kilka może kilkanaście zdań, z czego większość była związana z grupowym projektem. Nick był raczej typem introwertyka, który dopuszczał do siebie tylko nieliczne osoby. Zazwyczaj byli to tak samo jak i on miłośnicy chemii.

-Czemu ja muszę wszystko za ciebie robić?- westchnęła, kiedy ruszyłyśmy w stronę wyjścia.- Umów się z nim. Kto wie może pojawi się miedzy wami chemia- zaśmiałam się cicho na ten nieudany żart przyjaciółki.

-Wątpię.

-Zobaczymy- uśmiechnęła się, popychając mnie lekko w stronę Nicka, który właśnie przeszedł obok nas. W rezultacie wpadłam na niego, upuszczając przy tym wszystkie książki.

Przysięgam zabije April jeśli nie wyzbędzie się tych nawyków swatki. Jak już to niech szuka chłopaka sobie. Mi do szczęścia nie jest potrzebny.

Czując się niezręcznie, przeprosiłam chłopaka, zaczynając zbierać swoje rzeczy, które wylądowały na podłodze. Nick uśmiechnął się do mnie, po czym pomógł mi zbierać książki.

-Straszna ze mnie niezdara- prychnęłam, starając się, aby moja twarz nie przybrała czerwonego koloru z powodu wstydu.

-Nic nie szkodzi, każdemu mogło się zdarzyć- pocieszył mnie podając mi akurat zeszyt z chemii.- A pro po chemii, jeśli chcesz możemy się kiedyś spotkać, to wytłumaczę ci parę rzeczy.

-Hmm w sumie czemu nie. Zawsze przyda się jakaś dodatkowa lekcja- puściłam mu oczko, na znak, że nawet podoba mi się ten pomysł.

-Super w takim razie przyjadę po ciebie jutro o szóstej i zabiorę cie w fajne miejsce- powiedział, oddalając się w stronę drzwi wyjściowych.

-Ale zaraz nie mieliśmy się uczyć chemii?- Zdziwiona spojrzałam na chłopaka, który z szerokim uśmiechem na twarzy, pomachał mi na odchodne, po czym zniknął za rokiem.

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę idę na randkę. Tylko zaraz, co ja mam na siebie włożyć? Jak mam się uczesać? Co z makijażem? Poza tym jak mam się w ogóle zachowywać? Przypominam, że z ostatniej randki uciekłam przez okno w damskim kiblu, co daje mi zerowe doświadczenie w randkowaniu.

-Spokojnie pomogę ci wyszykować się na to spotkanie.- Obok mnie pojawiła się blondynka, która prawdopodobnie czytając w moich myślach, stwierdziła, że potrzebuje ogromnej pomocy.

-Ale i tak masz przerąbane- stwierdziłam, szturchając ją lekko w ramie, kiedy przyjaciółka zaczęła się szczerzyć jak głupia.

Kocham ją, ale naprawdę kiedyś doczeka się poważnego uszczerbku na zdrowiu jeśli dalej będzie mnie pakować w takie rzeczy. Póki co muszę jeszcze z tym zaczekać.W końcu ktoś musi mi pomóc przygotować się na to spotkanie.

******

Hej! Tak jak obiecałam od dzisiaj zaczyna się maraton, który będzie trwał aż do 1stycznia! 😊Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko wam się spodobał, bo niestety nie miałam dość sporo czasu na napisanie go. Poza tym dajcie znać czy według was randka z Nickiem może okazać się mile spędzonym czasem, czy jednak totalną porażką. A i oczywiście czy według was Noah będzie rzeczywiście pracował ze swoimi znajomymi nad projektem, czy może była to tylko wymówka. 😉😁

Oczywiście nie może też zabraknąć życzeń z okazji świąt. 😄

Chciałabym wam życzyć wesołych i radosnych świąt, spędzonych w gronie bliskich wam osób w cudownej i magicznej atmosferze. Mam nadzieje, że każdy z was znalazł pod choinką to o czym marzył. 😘🎅💞🎄🎁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro