R9
Koniecznie obejrzyjcie, a potem czytajcie razem z piosenką...daje takie piękne wyobrażenie... :')
Zapraszam
******************************
...Nagle poczułam wibracje w mojej torebce, ledwo znalazłam zapięcie i wyciągnęłam komórkę po czym wybełkotałam:
-Hallllo?
-Jennifer?! Ty coś piłaś? -po chwili usłyszałam ten głos, ten anielski głos z mojego snu...no tym razem może nie był aż taki anielski, bo słychać w nim było zmartwienie i o ile w moim stanie dobrze wyczułam to w głosie, który rozbrzmiewał w komórce zagościła złość. W nie wielkiej ilości, ale jednak...
-Jjjaaa? Taaa alleee nie dużuuoooo...-próbowałam jakoś poskładać te cholerne literki w słowa, ale język odmawiał mi posłuszeństwa.
No cóż tak to już jest jak samemu łagodnie mówiąc wyhlało się dwie butelki whisky...szczerze?
To od usiąścia przy barze jeszcze ani razu nie wstawałam z krzesła i dobrze, bo na 1000000% przy pierwszej próbie zejścia zaliczyłabym spotkanie z glebą.
-Halo! Jenny! Słyszysz mnie?!
-Coo? A tak, taak! Słyyyszeeł!
-O Boże, czegoś ty się tam napiła?-słyszałam tylko jak Mike mamrota coś po drugiej stronie telefonu, właściwie to starałam się analizować każde słowo, które wypowiedział, ale alkohol tak otempił mój mózg, że ledwo kontaktowałam, nie odrużniałam już myśli od rzeczywistości.
-Jennifer? W którym barze jesteś? Ehh, co za głupie pytanie, pewnie w Astra Club, tam chodzą wszyscy aktorzy. No nie ważne, nie ruszaj się z tam tąd, już po Ciebie jadę-znów się odezwał, tym razem z troską i lekką irytacją w głosie.
Irytacją?
Czego on się niby wstydzi? Przecież nie jestem jego dziewczyną! Co on sobie w ogóle wyobraża?!
Takim tonem do mnie?
O nie! Tak nie będzie! Ja też mam swój honor!
I właśnie, że nie! Nie będę tu siedzieć i na niego czekać, ja nie prosiłam aby po mnie przyjeżdżał. Idę na spacer, na miasto, albo lepiej! Na zakupy!
Skoro tak mu zależy to niech se mnie poszuka, a co!- w mojej głowie kłębiło się setki myśli wywyższające moją dumę.
Zsunęłam się z wysokiego, barowego krzesła i o dziwo stanęłam na równe nogi.
Moje zadowolenie z tego prysło, gdy przyszło zrobić pierwszy krok...emm...noo...wiecie...potykałam się o własne nogi...ymm tak, to na czym skończyłam?
Aha, tak.
Przemierzałam parkiet z ogromną gracją i dumą rozpierającą całe moje ciało, obijając się przy tym praktycznie o każdego człowieka, który
,,wszedł mi pod nogi".
W końcu udało mi się dotrzeć do drzwi frontowych, nacisnęłam klamkę po czym otworzyłam parę ogromnych, metalowych drzwi.
Na twarzy poczułam chłodny podmuch nocnego wiatru, który rozwiewał moje ciemne włosy.
Zrobiłam krok i...BOOOM SCHODY!
W ułamku sekundy znalazłam się na zimnym, betonowym chodniku.
Poczułam lekkie pieczenie na kolanach i dłoniach, mimo że było ciemno mogłam dostrzec na nich wyciekającą krew zmieszaną z piaskiem, który znajdował się na chodniku.
-Kurwa- wymamrotałam pod nosem i szybko się podniosłam.
Gdy już udało mi się stanąć, poczułam przeszywający ból w kostce i...no cóż, chcąc czy nie znów wylądowałam na ziemi.
Widać nie wszystko na tym świecie jest zepsute...grawitacja działa bez zarzutów- mówiłam do siebie w myślach, a moje brwi uniosły się ku zdziwieniu.
Przeczołgałam się na schody, z których przed chwilą spadłam, teraz zostało mi tylko czekać na Mike'a.
Odchyliłam się w tył, a swoje ciało ustabilizowałam podpierając się na łokciach.
Skierowałam twarz w stronę nieba, było strasznie ciemne i pełne gwiazd...były takie piękne, a świeciły tak jasno jak nigdy do tąd.
Mama zawsze mi powtarzała, że te wszystkie małe gwiazdki to dusze ludzi, którzy musieli już opuścić ten świat.
Mówiła, że kiedyś się tam spotkamy i będziemy najaśniejszymi gwiazdami na niebie.
Ilekroć spojrzę w niebo zawsze ich tam widzę...widzę jak patrzą na mnie z góry i czuwają...tylko coś ostatnio im to nie wychodzi...
O co chodzi?
Co ja robię nie tak?
Dlaczego ludzie są tacy okrutni, że potrafią posunąć sie do czynów, które są wprost niewyobrażalne?
-Gdzie jesteście?! No pytam! Gdzie jesteście, by mnie chronić, kochać?!-moje piane oczy przepełniły łzy, które za chwilę wylewały się z pod powiek wodospadem, ściekając po bladych policzkach.
-Tak bardzo za wami tęsknie...-po raz kolejny spojrzałam w rozgwieżdżone niebo. Czułam jak ciepłe kropelki spadają z mojej twarzy rozbryzgując się o moje dłonie i chodnik.
-Piękne niebo prawda?- nagle usłyszałam głos już dobrze mi znany...ale zaraz, to nie możliwe.
Przecież Michael nie fatygowałby się tu specjalnie po mnie, a jednak jest tu teraz ze mną.
Przez chwilę myślałam, że mam już jakieś omamy przez te whisky, ale to przekonanie minęło gdy poczułam jak usiadł obok mnie na schodku i chwycił moją zimną dłoń.
Na jego pytanie uniosłam tylko lekko kąciki ust, a moje oczy znów się przeszkliły.
Szybko odwróciłam głowę znów w stronę nieba, nie chciałam aby widział, że znów płakałam, po prostu nie chciałam żeby się martwił, po czym odparłam nieco zachrypniętym głosem:
-Tak, jest śliczne...
-Eeej, co się dzieję? - zapytał z takim zmartwieniem, a mi przez głowę przemknęło tylko parę wspomnień z katastrofy, a potem z pogrzebu moich rodziców.
Straciłam ich tak szybko i to obu naraz.
Miałam tylko szesnaście lat i co z tego?
Czy to uprawnia Tego tam na górze do zabrania mi ludzi, którzy byli dla mnie wszystkim?
Przecież nastolatka też potrzebuje mamy i taty...też potrzebuje miłości.
A ja?
A ja zostałam sama, tak po prostu odebrano mi miłość, rodzinę i właściwie wszystko co w życiu ważne.
Tylko co ja zrobiłam źle?
Łzy same cisnęły się do oczu, nie mogłam ich powstrzymać, nie dałam rady, znów zaczęły płynąć po mojej bladej twarzy.
Wtedy nagle poczułam na swoim pod brudku ciepłą dłoń Mike'a, kierującą moją zapłakaną twarz ku swojej.
Nasze spojrzenia zbiegły się ze sobą, znowu mogłam zatopić się w jego głębokich, czekoladowych tęczówkach i mimo, że przez łzy dostrzegałam je jak przez mgłę to dalej były one niesamowicie piękne i wyraziste.
Czułam jak napięcie między nami z każdą sekundą wzrasta, serce zaczęło walić jak oszalałe, oddech z łagodnego zmienił się na gwałtowny, pomimo chłodu jaki panował teraz na zewnątrz moje ciało ogarnęło dziwne gorąco...nawet nie wiem kiedy, a nasze twarze dzieliły już tylko milimetry i wtedy właśnie...
******************************
NO HEJA! ;*
HA HA HA!
Ale mnie zjecie co? Za taki moment ;) haha
No, ale musiałam...wiecie jak ja was kocham trzymać w napięciu prawda? ;*
Jak myślicie co będzie dalej?
MIŚKI MOJE KOCHANE ;*
Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdzialik ;)
Dziękuję wszystkim z całego serduszka za wszystkie gwiazdeczki, za MEEGA motywujące komentarze, no i za ponad 1K wyświetleń ;**
Chciałabym zadedykować ten rozdział i baaaaaardzo podziękować
PaulaMoon58 za wielkie wsparcie, za te wszystkie naprawdę miłe słowa i konwersacje, za to że po prostu ze mną jesteś, zawsze bez względu na sytuację <33
Jest jeszcze jedna osoba, której chcę zadedykować ten rozdział, a mianowicie
Klaudusia514
Dziękuje Ci kochana za te wszystkie miłe słowa i motywujące komentarze <33
Wszystkim baaardzo dziękuję za to, że czytacie, gwiazdkujecie i co najbardziej motywuje pozostawiacie komentarze ;**
Dobra, dobra już dłużej nie zanudzam ;)
To do next'a! ;)
AHA! Przypomnę tylko ;p hihi
CZYTASZ=GWIAZDKA+KOMENTARZ=OGROMNA MOTYWACJA I WIELKI UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY ;D
No już mnie nie ma ;) lecę
Papatki ;* do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro