Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R10

Jennifer:

...Nasze spojrzenia zbiegły się ze sobą, znowu mogłam zatopić się w jego głębokich, czekoladowych tęczówkach i mimo, że przez łzy dostrzegałam je jak przez mgłę to dalej były one niesamowicie piękne i wyraziste.

Czułam jak napięcie między nami z każdą sekundą wzrasta, serce zaczęło walić jak oszalałe, oddech z łagodnego zmienił się na gwałtowny, pomimo chłodu jaki panował teraz na zewnątrz moje ciało ogarnęło dziwne gorąco...nawet nie wiem kiedy, a nasze twarze dzieliły już tylko milimetry i wtedy właśnie...

Michael:

Ten moment zapowiadał się tak cudownie, odległość między naszymi wargami była minimalna, ale jak zwykle z moim szczęściem musiało się coś zepsuć i zadzwonił mój telefon.
Musiałem sprawdzić kto próbuje się do mnie dobić, to mogło być coś ważnego.
Niechętnie odwróciłem twarz w stronę kieszeni, po czym odpiąłem złoty zamek i wyciągnąłem dalej brzęczącą komórkę.
Spojrzałem na oślepiający wyświetlacz. Dzwonił Frank, mój menedżer.

Tylko czego on chce o 3:30 w nocy?
Czy ten człowiek nigdy nie śpi?-zasypywałem się myślami i ciągle zastanawiałem się czemu akurat teraz? Nie mógł wybrać sobie innego momentu?

No cóż, chcąc czy nie, a w tym momencie akurat nie zbyt chciało mi się odbierać komórkę, zwłaszcza gdy jest tu ze mną i to w dodatku tak blisko Jennifer. Kurde, musiałem odebrać...to był menedżer, mogło się coś stać.

Przesunąłem palcem po ekranie i już miałem powiedzieć
,,SŁUCHAM?" kiedy nagle ktoś, a raczej Jenny wyrwała mi telefon z ręki i już po chwili zatopiona była w moich ustach. Nie prorestowałem, nie wiem dlaczego, ale odwzajemniłem pocałunek...to Ona, Ona tak na mnie działa, przy niej czuję się tak szczęśliwie, inaczej...hmm no jakby to ująć...MAGICZNIE!
Tak, to chyba dobre określenie.

Zaplotłem ręce na jej chłodnych plecach i lekko przyciągnąłem do siebie, poczułem jak przechodzi ją mały, ale raczej przyjemny dreszczyk, bo wpiła się w moje wargi jeszcze bardziej.
Nagle jej dłonie powędrowały na mój kark, a następnie lekko zsunęły się na plecy zataczając małe kółeczka.
Teraz to mnie przeszył mały dreszczyk emocji...to jej dotyk...to on sprawiał coś takiego, że czułem się jak bym był w innym świecie, zupełnie w innym wymiarze.
Nagle nasze wargi rozłączyły się, znów mogłem spojrzeć w te piękne, czekoladowe oczy. Były trochę zamglone, ale w jej tęczówkach można było dostrzec małe, roztańczone iskierki.

Tak, to Ona...to na jej widok się rozpływam, to Ona wywołuje uśmiech na mojej twarzy samą swoją obecnością, to przy niej czuję się szczęśliwy, a serce o mało nie wyskoczy mi z klatki piersiowej...mógłbym tak wymieniać bez końca, tylko czy ona czuję to samo co ja?
W sumie pocałowała mnie, ale to przecież nie musi nic znaczyć...alkohol przecież robi swoje, prawda?

Ciągle wpatrywałem sie w jej roziskrzone tęczówki , chyba trochę się zawstydziła, bo jej policzki oblał gorący rumieniec, który dodawał jej tylko uroku.
Kocham na nią patrzyć, mógłbym to robić godzinami, dniami, a nawet tygodniami, miesiącami czy latami...tak, ja chyba...
Ja chyba serio się zakochałem, tylko jak mam jej o tym powiedzieć? Co jak ona nie odwzajemnia moich uczuć?
Co jak mnie odtrąci?

Spojrzałem na jej twarz, którą teraz zasłaniały niesforne kosmyki jej ciemnych, kręconych włosów. Wyciągnąłem dłoń w jej stronę, odgarniając bujne loki za ucho. Widziałem jak ze strachem wymalowanym na bladej buźce wpatruje się we mnie, a jej jeszcze przed chwilą roztańczone oczy zaczęły przepełniać się małymi, słonymi kropelkami, które po chwili spływały po jej drobnych policzkach.

Spojrzała na mnie powierzchownie i po chwili zerwała się do ucieczki jak w jakimś serialu kryminalnym, ale gdy tylko podjęła się próby wstania, jej nogi same się zgięły, a całe jej ciało runęłoby na ziemię gdym w pore jej nie złapał.
Trzymałem kurczowo jej nadgarstek, a ona ,,wisiała" parę centymetrów nad chodnikiem.
Podszedłem bliżej i pomogłem jej wstać.

-Wszystko w porządku? Nic Ci się nie stało?-zapytałem i znów usiedliśmy na małych schodkach od klubu, mieliśmy tyle szczęścia, że dochodziła dopiero 4:00 nad ranem i do baru jeszcze nikt nie wchodził, ani ostatkami sił z niego na szczęście nie wychodził, bo na 100% zostalibyśmy staranowani ich plączącym nogi
,,układem tanecznym".

-Nie, chyba nie, trochę tylko boli mnie kostka i mam zdarte kolana, ale to nie jest ważne...

-Spokojnie, moj lekarz Jim Cię...

Jennifer:

-Nie! Yyy...to znaczy...to raczej nie jest nic poważnego i nie potrzebny będzie lekarz- gdy tylko usłyszałam o tym pieprzonym doktorku, mimo że jestem po sporej ilości alkoholu, wszystko pamiętam i poprostu włączył mi się instynkt samoobrończy.
Mówią, że przez alkohol się zapomina...to dlaczego ja pamiętam? Dlaczego to przytrafia się akurat mi?
Gdy Mike wspomniał o nim, wszystko wróciło.

Poczułam jego duszące perfumy, obleśne usta i ręke sunącą pod moją sukienkę, a przed oczyma pojawił się obraz jego twarzy z tym kłamliwym uśmieszkiem...to wszystko tak boli, tak bardzo chciałabym o tym komuś powiedzieć, ale nie mogę. Nie wiem do czego ten psychopata jest w stanie się posunąć i nie chcę wiedzieć, nie chce ryzykować życia, a co gorsza życia Michaela.

Gdy go pocałowałam, w sumie nie byłam świadoma tego co robię. Jego usta były takie delikatne, że mogłam zatracać się w nich bez końca, to uczucie,te przyjemne dreszcze na moim ciele były takie...noo niesamowite, cudowne, magiczne, jak nie z tego świata, no poprostu jak wszystkie wspaniałe odczucia w jednym małym pocałunku.
Dopiero później zorientowałam się co zrobiłam, cholera przecież ja go pocałowałam!
Gdy uświadomiłam sobie co przed chwilą się stało od razu chciałam uciec, zapaść się pod ziemię, bo przecież on może nie chciał tego pocałunku.

Co on sobie teraz pomyśli?
Alkoholiczka, niedoszła aktorka pocałowała Michaela Jacksona.
Co ja wogóle sobie wyobrażam?
Przecież taki ktoś jak Michael Jackson, sławny na całym świecie Król Popu nie może sobie pozwolić na pocałunki czy romansowanie, a tymbardziej na związek ze zwykłą studentką.
Z resztą o czym ja mówię?!
To było tylko zwykłe nieporozumienie, przypadek...a z resztą mogę się założyć, że on na 1000% nic do mnie nie czuję...

Minęło parę minut gdy odezwał się Michael:

-Jennifer, o co chodzi? Czemu tak wybuchłaś gdy wspomniałem o lekarzu? I w ogóle co się stało, że się tak upiłaś? Jenny, co się dzieję? Eeej, wiesz że możesz mi mówić o wszystkim, prawda?

Wtedy poczułam jego ciepłą dłoń na swoim ramieniu i zatroskany wzrok obserwujący każdą moją reakcję.

Wmurowało mnie, nie wiem co ja mam zrobić. Nie mogę przecież powiedzieć mu prawdy, nie mogę aż tak ryzykować.
Ale on się tak o mnie troszczy, jest dla mnie taki dobry, a ja muszę go okłamywać. To tak cholernie boli, nie chcę go oszukiwać, ale co mam zrobić?
Powiedzieć mu prawdę? I co w tedy? Nie wiadomo co ten Jim Clancy mi zrobi, albo gorzej co zrobi Michaelowi. Nie chcę go skrzywdzić bo jakiś dupek chciał się do mnie dobrać i nie wiadomo do czego jest zdolny.
Wiem, że już go ranię tym że go okłamuję, ale robię to dla własnego i jego bezpieczeństwa.
Po krótkiej chwili zastanowienia odpowiedziałam mu lekko skrępowanym i wystraszonym głosem:

- Ymm...lekarze! No właśnie! Boję się ich od dzieciństwa-oczywiście nie była to prawda, nigdy nie bałam się lekarzy, no może aż do teraz, ale musiałam wymyślić coś na poczekaniu.

-Ehh, no niech Ci będzie, ale i tak tą kostkę musi obejrzeć ktoś doświadczony medycznie, spokojnie to będzie tylko chwileczka - widziałam, że on wie że ja coś kręce, ale co miałam robić? Nie miałam wyjścia.

Taa, to zajmie tylko chwileczkę, szkoda tylko, że przez taką chwileczkę ostatnio nie straciłam dziewictwa!
Ojć, no i wyszło szydło z worka, a miała być to taka moja mała tajemnica.

-A skoro aż tak panicznie boisz się tych lekarzy to jeżeli zechcesz to mogę być wtedy przy Tobie-dodał z wymalowanym uśmiechem na twarzy ukazującym jego śliczne, śnieżno białe zęby.

Te słowa były dla mnie jak dar z Niebios. Może tam na górze ktoś jeszcze o mnie pamięta, w każdym razie jeżeli Mike będzie tam ze mną to ten doktorek nic mi nie zrobi. No chybaże ma aż tak wielki tupet, że zacznie się do mnie dobierać na oczach szefa...oby nie.

-Naprawdę? Mógłbyś?

-Jenny, oczywiście. Chcę abyś czuła się tutaj i przy mnie bezpieczna-wypowiadając te słowa objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, tak blisko że mogłam się w niego wtulić i wsłuchiwać w rytm bicia jego pięknego i pełnego miłości serduszka.
Moje oczy znów zaczęły ronić łzy, tylko nie wiem już czy to ze smutku czy ze szczęścia, że spotkałam tak wspaniałego człowieka jak Michael.
Po chwili odzywam się znów, lekko zachrypniętym głosem:

-Michael?

-Tak, słońce?

Chwila, moment! On powiedział do mnie słońce?
Ohh! Jennifer Hewitt, przywołaj się do porządku i ogarnij tą swoją wyobraźnię!
Ale on powiedział słońce, nie przesłyszało mi się.

Lekko odchyliłam się od jego torsu i uniosłam głowę ku górze tak abym mogła znów spojrzeć w jego głębokie, czekoladowe oczy, po czym zapytałam:

-Dlaczego robisz dla mnie to wszystko? Tyle niesamowitych rzeczy? Każdy chciałby być teraz na moim miejscu, a jestem ja. Dlaczego z pośród tylu ludzi wybrałeś akurat mnie?

-...

******************************
HEJ! HEJ!
No i jestem z kolejnym!
Jak wam się podoba?
Bo mi wydaje się taki jakiś do bani...ale w końcu się pocałowali! ;*
Błagam nie urywajcie mi głowy za taki moment :p hihi
Kochani moi ;**
Dziękuję wam z całego serduszka za te wszystkie cudowne gwiazdeczki i nieziemsko miłe i motywujące komentarze ;))
No i oczywiście dziękuję wam bardzo za ponad 1K wyświetleń ;)))
Tylko na koniec przypomnę jeszcze :p

CZYTASZ=KOMENTARZ+GWIAZDKA=OGROMNA MOTYWACJA I WIELKI UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY ;D

To do next'a! ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro