18
JAEBUM
Przeczytałem wiadomość od Youngjae i myślałem, że zabiję się o własne nogi tak szybko biegłem. Jesteśmy razem od jakichś dwóch tygodni i jeszcze nie widziałem, by płakał. To taki pogodny i wesoły chłopak. Chyba mi pęknie serce jak zobaczę jak płacze.
Wbiegnąłem szybko na drugie piętro i bez pukania wparowałem do mieszkania chłopaka. Na szczęście drzwi były otwarte. Odrazu zacząłem go szukać i gdy zobaczyłem, że siedzi na kanapie w salonie, szybko podszedłem i przytuliłem go mocno.
- Szybki jesteś...- Usłyszałem jego cichy śmiech i odrazu poczułem się trochę lepiej.
- Dla mojej księżniczki wszystko. - Odsunąłem się od niego kawałek i poslałem mu szeroki uśmiech. Musnąłem jego delikatne usta i pogłaskałem po policzku. - Powiesz mi co się stało?
- Spokojnie, Bummie...- Szepnął. - Napijmy się herbaty, zdejmij buty, zamknij drzwi.
- Dobrze...ale jesteś pewny, że nie chcesz rozmawiać teraz? - Spytałem dla pewności i poszedłem zamknąć drzwi, przy okazji zdejmując buty.
- Tak, jestem. Jestem już trochę spokojniejszy, bo ty tu jesteś. A pogadamy za chwilę. - Posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłem. No i co ja mam zrobić? W żadnej sytuacji nie potrafię się postawić tej mojej księżniczce. Jest zbyt uroczy.
Pomogłem Jae robić herbatę i poszliśmy do salonu. Ciekawość i troska o chłopaka wyżerała mnie od środka. Ale nie chciałem go dręczyć, bo przecież i tak mi nie powie. Muszę poczekać, aż sam się zbierze w sobie.
Włączyliśmy sobie film. Oczywiście przez cały seans zdążyłem wyprzytulać go za wszechczasy.
Nadszedł wieczór, a on wciąż mi nie powiedział, co się stało. Wyglądał na trochę zamyślonego, ale wciąż nie dopytywałem. Jeszcze się obrazi i co?
- Jestem trochę zmęczony...- Wymruczał ziewając cicho.
- Położyć się z tobą? Zostać na noc? - Spytałem troskliwie gładząc go po policzku.
- Nie...idź do domu. Nie masz nic do spania, ani nic. Lepiej idź.
- Wiesz...zawsze mogę spać bez ubrań. - Zaśmiałem się, ale on tego nie zrobił. Zawsze się śmiał, albo mnie bił i krzyczał, że to obrzydliwe. Tym razem uniósł tylko kącik ust. Halo, Youngjae! Ja tu jestem!
- Nie żartuj, Jaebum. Chodź odprowadzę cię do drzwi.
YOUNGJAE
Myślałem całe popołudnie, aż w końcu wymyśliłem. Udało mi się. Chciałem to załatwić jak najspokojniej i tyle. Chociaż ta opcja jest dla mnie i tak drastyczna.
Westchnąłem ciężko i odprowadziłem chłopaka do drzwi. Niech stąd wyjdzie i niech wszystko się skończy, bo mam dość.
- Youngjae...na pewno w porządku? Powiedz mi w końcu co się stało. Mam dość czekania, aż mi powiesz...
- A ja mam dość ciebie. - Burknąłem w jego stronę. O matko, to było takie ciężkie.
- Co? Czy ja dobrze słyszałem? - Zapytał zdziwiony, a ja z lekkim zawachaniem kiwnąłem głową.
- Zerwijmy, Jaebum. Wyjdź, nie pisz do mnie, nie dzwoń, nie odzywaj się nawet w szkole. Po prostu zniknij z mojego życia. - Odparłem trochę bardziej stanowczo i otworzyłem drzwi.
- Jae, ale...
- Do widzenia, Jaebum. - Mruknąłem wskazując na korytarz.
- Nie rozumiem. Mówiłeś, że mnie kochasz. - Powiedział już bardziej poważnie i wyszedł. Odrazu zamknąłem drzwi na wszystkie możliwe zamki i osunąłem się po nich zaczynając płakać. Tak bardzo tego nie chciałem, tak ciężko było mi to powiedzieć. Kochałem go bardzo, ale nie mogę już dłużej z nim być. To wszystko dla jego dob...nie. To nie jest dla jego dobra. To jest dla naszego dobra.
[Nieznany]: Zrobiłeś to, o co cię prosiłem?
Shyboy: Tak. Zadowolony? Zostawisz mnie w spokoju?
[Nieznany]: Oczywiście, złotko ♡
Shyboy: Odpieprz się.
W końcu udało mi się to napisać!
Gratuluję sama sobie normalnie xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro